nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
238
BLOG

Atak na dobre imię Bałwana

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Społeczeństwo Obserwuj notkę 10

Misja to doprawdy straceńcza. Brzmi poniekąd jak atak na fundamenty, na liczącą kilkadziesiąt wieków tradycję. Paradoksalnie musi być świętokradztwem, a jest jakoby najwyższym boskim nakazem. Bez czczenia bałwanów walą się fundamenty, kopie w kalendarz tradycja. Bałwan jest niezbędny, bałwan jest święty. Człowiek bałwana potrzebuje, bo Bałwan człowieka bałwani, bo bez zbałwanionego małego człowieka nie byłoby tego dużego Bałwana. Bałwan jest więc Bogiem. I nigdy odwrotnie, bowiem Bóg nie mógłby wtedy być sobą. Co nawiasem mówiąc nie tylko jest logiczne i na swój sposób ontologicznie odkrywcze - Bóg nie jest Bogiem (po prostu) - ale i ekologiczne, humanistyczne i praktyczne.

Ponieważ Bałwany lepi człowiek zbałwaniony, siłą rzeczy Bałwany lepione są na jego podobieństwo. To również zdaje być się misją straceńczą. Wydaje się więc, że idealnego Bałwana nie sposób zarówno skutecznie zaatakować, jak i ulepić.   

Lepić bałwany można w zasadzie ze wszystkiego. Wszystko w tej modzie jest dozwolone i wszystko z niej z czasem wychodzi jak i triumfalnie wraca. Gorzkie rozczarowanie zgonem bałwaniej transcendencji koi nieśmiertelność ludzkiej otwartości, tolerancji, ciekawości i zabawy. Nie tylko bałwany garnki lepią.

Czasy mamy takie jak zawsze, jedne bałwany się termodynamicznie topią, inne są dynamicznie od nowa lepione. Jak choćby wstydliwie złomowany Dziwisz i równie wstydliwie restaurowany Wojtyła. A gdy i ten wariant już nie przechodzi, jak upadający Wojtyła i awaryjnie wskrzeszany Wyszyński. Umarł Bałwan, niech żyje Bałwan. Zinstytucjonalizowany Kościół chwilowo umarł, potrzeba więc budulca pod nowy Kościół. 

I to również wydaje się misją straceńczą. Jak nie papież Hitlera, to hodowca pedofilów, jak nie pedofil, to nacjonalista, jak nie komunista, to kolaborant komunistów, jak nie kolaborant, to zarabiający na Mariach i ich synach antysemita. A jak już w miarę przyzwoity, to łagiewnicki albo argentyński i lewacki. Instytucję tzw. świętego szlag trafia przez zwyczajny brak świętych. 

Straceńcza jest też ta notka, bo raz, że zuchwała i bezczelna gdyż nie dostrzegająca roli mitów w życiu człowieka. A dwa, że jednak wyrażająca nadzieję, że różne pożyteczne bałwany zaprzestaną budować mity i lepić podobne sobie bałwany wykorzystując swych drogich zmarłych i drogich żyjących znajomych.

  

https://www.tekstowo.pl/piosenka,puscifer,the_rapture.html

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo