Jeżeli pani Marta Kaczyńska jednak nie wierzy w katastrofę, to w co w takim razie wierzy, inkasując milionowe odszkodowanie za wypadek komunikacyjny? A w co wierzą wszyscy kwitujący jej postawę, że to nieważne, i nawet gdyby oszukała, to jej się po prostu należało i dlatego w żadnym razie nie powinna odpowiadać karnie? Na przykład w co wierzy tutej jej wujek Jarosław?
W to co Marta? Najpierw w pieniądze, potem dopiero w zamach, a na końcu ewentualnie w prawdę?
To chyba nie jest powalająca na kolana kolejność? A może nie powinno się tak pytać, ponieważ bywają jednostki, które są po prostu poza takimi pytaniami? Po prostu. Doceniacie swoją drogą, że chętniej w zamach niż w prawdę?
"Mieć zamkniętą konsekwentną odpowiedź" jest zapewne bosko. Można teraz nad takimi notkami porechotać sobie z fotela. A jutro znowu do roboty bić się o prawdę. Ale tylko dla tych, którzy zasługują na rechoczącego prawdę.
Komentarze