nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna
434
BLOG

Kleptoman Kaczyński dochodzi tylko swojego

nerwica eklezjogenna nerwica eklezjogenna Polityka Obserwuj notkę 13


...Gdybyśmy przyjęli założenia czysto moralne, tobyśmy niczego nie mieli...


Na początek dość istotne oświadczenie, że tytułowej tezy jestem gotów bronić choćby i w sądach. To tak tytułem tylko tego, żebyśmy dobrze się zrozumieli. Cały ten patriotyzm pana Kaczyńskiego uważam za do gruntu wsobny i indukowany wyłącznie egotyzmem. Partykularyzm Kaczyńskiego jest dla mnie tak oczywisty, jak białe jest białe a czarne czarne. Jak tego pępka świata oczywiste jest jego uporczywe i bezterminowe "dochodzenie do prawdy". 

Dlatego więc cała ta idea państwa, którą tylko przy okazji osobistego samorealizowania się serwuje nam pan Kaczyński jest tak arcyboleśnie chroma, bo przy okazji, to można co najwyżej złapać katar, a nie cały naród za pysk. Toteż z narastającym zainteresowaniem obserwuję - i nie ukrywam przecież, że i z wciąż niesłabnącym zdumieniem - gdzie ta ślepa zawziętość pana Kaczyńskiego doprowadzi.

Gdzie doprowadzi jego osobistą partię, zwłaszcza gdy go już zabraknie, to wiadomo. I jest to zarazem odpowiedź o jego rzeczywiste intencje w tym osobistym wydzieraniu tego swojego kawałka Polski Polsce. Doskonale bowiem wie, że gdy ostatecznie już, i jak to się mówi na amen odejdzie, dzień później to jego całe dzieło pt. PiS z głośnym hukiem runie. Płakać nikt akurat nie będzie. Większość jednak odetchnie z ulgą, a depozytariusze zwyczajnie wezmą się za łby. Dokładnie tak jak byli uczeni, i dokładnie jak byli wpierw kaperowani. Niespodzianki żadnej nie będzie. PiS to oczywiście i inni, a on wysoko ponad innych przecież. Nie będąca żadnym zaskoczeniem dla niego nieubłagana samo zagłada PiS tylko mu przecież osobiście służy... 

Dojdzie więc pan Kaczyński z tej swojej do cna peerelowskiej żoliborskiej willi w końcu swego na pewno. Polska też się w końcu kiedyś z tego jego kompulsywnego dochodzenia otrząśnie. Prędzej lub później otrząsną się instytucje i nawet polskie rodziny. Wystarczy, że zobaczą jak depozytariusze nawzajem się krwawo zamachują. Największą zagadką dla przyszłej historii Polski jest tylko to, czy staną w końcu te jakże symboliczne tzw. Dwie Wieże. Bo to tylko o nie tutaj tak naprawdę chodziło. Nie o jakieś wille dla także i brunatnych pomagierów. Pomagierzy mogą się co najwyżej między sobą  potem licytować, kto szybciej postawi tego w ich nadziei procentującego schedą podwójnego bałwana. 

Lecz czy w ogóle staną czy nie staną, też jest dla samej Polski dramatycznie mało ważne. Wyrazistym i wręcz walącym po oczach symbolem są już przecież teraz. Symbolem niepospolitej kleptomanii.

Bóg to za mało

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka