To 'prawie', to dopisałem w ostatniej chwili. Czyli teraz. Nie chcę bowiem psuć zabawy tym, którzy zgadulę rozwiązać chcieliby samodzielnie. Bez żadnej mojej pomocy.
Zapewne zastanawiacie się, jak można to zrobić. Jak można pisać, że zdradzi się rozwiązanie, uspokajając zarazem nie znających jeszcze tego rozwiązania, że sami je odkryją... Też się teraz głowię nad tą techniczną kwestią przedstawienia tego paradoksu... Czym już na wejściu w zasadzie zdradzam się, że czegoś jeszcze nie wiem. Coś wiem, a czegoś nie... Coś powiem, ale to "coś" rozwiązujący sam jednak i tak odkryje... Czyli z drugiej strony, gdybym niczego więcej teraz już nie napisał, i tak wszystko jest już w zasadzie wiadome. Jakkolwiek buńczucznie by to nie zabrzmiało; naprowadziłem Czytelnika na niego samego...
No to może kończę teraz pisać, skoro wspólnie doszliśmy, że rozwiązanie tego ogólnonarodowego quizu jednak już znasz? Poniekąd doszliśmy, ale czuję, podejrzewam, czy co sobie tu chcecie że właśnie robię, że jednak chcielibyście bym kontynuował. Usiłujecie być może sprawdzić, czy oprócz Was i ja znam rozwiązanie...
No i jest to bardzo niebezpieczny moment notki, a zarazem Czytelnika rozumowania, bo gdy w tzw. czytelnika interesie na przykład napiszę, że zgaduj zgaduli rozwiązania jednak nie znam, to możesz poczuć się rozczarowany. Kolejny paradoks.
Znasz zgaduli rozwiązanie, ale potrzebujesz dowiedzieć się go ode mnie... Zaczynasz może podejrzewać, a ja teraz z Tobą, że są na przykład co najmniej dwa rozwiązania tej zgaduli. Albo zakładasz jedno, ale chciałbyś poznać też, możliwe że istniejące nieprawdziwe...
Moglibyśmy tak podostrzać sobie apetyt, ale ciepłe potrawy tak szybko stygną... Muszę podać rozwiązanie, chociaż z samej istoty istnienia tego paradoksu nie muszę. No to nie podam.
Żartowałem. Nie muszę podawać, bo sam je, Rozwiązywaczu zagadek, znasz. A zarazem wspólnie wiemy, że rozwiązania zagadek znajdują się w samych zagadkach...
Podam bezpośrednio łączący się z tytułową zagadką przykład. Sam też oczywiście będący zagadką. Czyli zarazem będący też rozwiązaniem całej tej zagadki. Zagadki pt. "nic nie powiedział". Zastrzegam, że podaję go tylko z szacunku do Czytelnika, no bo ustaliliśmy już ostatecznie, że nie z jakiejkolwiek konieczności. Oto on:
...A wiesz przynajmniej do czego, jakiej kwestii przemówienia ta uwaga dotyczyła, cymbale?...
--------------------------------------------------------------------------------
Odpowiedź, że akurat jakiejkolwiek tej kwestii przemówienia, w której Biden nic nie mówił (co dowcipnie precyzyjnie sam Autor tej zgaduj zgaduli wyakcentował) jest jedyną błędną. Zaś odpowiedź, że dotyczyła ZASADNICZEJ kwestii przemówienia, znałeś, Szanowny Czytelniku, przecież od początku.
Inne tematy w dziale Rozmaitości