Czyli w zasadzie wszystko w porządku. Wściekłość u fundamentalisty to życie. Światopogląd i sens istnienia. Emanacja wrażliwości i mądrości. Karma.
Jednak tym razem Kaia Godek jest wściekła, ponieważ PiS wypożyczył sobie jej wściekłość i spuścił do szamba. Nie po to się nią dzieliła, by każdy jeden pisowiec mógł sobie teraz uroczyście deklamować, że aborcja jest w Polsce legalna.
Idą wybory, jest więc PiS teraz za prawem wyboru każdej kobiety. Chwilowo słowa nie usłyszymy o "mordowaniu nienarodzonych", którą to głęboką mądrość fundamentalistów cały PiS, jak chociażby i przepisy lotnicze, zwyczajnie lekceważy. Zginą kolejni niewinni, bo PiS jest za eleganckim lądowaniem w wyborach. Niczym Lech Kaczyński za swoim "nienaruszalnym kompromisem" aborcyjnym.
Otóż PiS obecnie też za nim jest, bo w szpitalach imienia JPII diabli wiedzą dlaczego giną kobiety. Za mordowaniem jest więc PiS de facto z konieczności wyboru mniejszego zła.
Jarosław Kaczyński prawdopodobnie dlatego uwielbia rodeo, bo wściekłość zwierzyny odmalowuje takim jak on zło. Harmonia i dobro są wtedy, gdy ujeżdżana bestia zrozumie wartość poddania się. No ale wtedy kończy się zabawa i nie ma czego w telewizorze oglądać.
Dlatego wściekłość Kai Godek jest nie tylko naturalna, ale i Kaczyńskiemu niezbędnie niezbędna. A jeszcze bardziej jest mu niezbędny jej reklamowy oksymoron o "mordowaniu nienarodzonych". Dzięki niemu na jego tle jawi się jako cywilizowany człowiek umożliwiający kobietom legalną aborcję.
A szpitale im. JPII swoje i tak wściekle spokojnie robią.

Inne tematy w dziale Polityka