Zmasowany prawicowy hejt na wersję matki, która nakryła onanizującego się na plaży, ostentacyjnie ogłuchł i oślepł, bo onanizującym okazał się katolicki ksiądz. Do tego stopnia ogłuchli, że nawet nie zauważają wulgarnego epitetu rzuconego w stronę księdza przez roztrzęsioną matkę.
Epitet ten pełni tu niepoślednią rolę, bowiem z kontekstu, który epitet wieńczy wynika, że policja na wersję matki też była głucha. Policja wersję matki uznała za niewiarygodną, ponieważ ksiądz twierdził, że onanizował się do morskich fal. Epitet oddaje matczyną bezsilność i wściekłość z powodu tego, że jej wersja zdarzenia okazała się kompletnie nieatrakcyjna dla policji.
Atrakcyjne dla policji okazało się urągające zwykłej już tylko ludzkiej inteligencji tłumaczenie księdza. Przyjęła więc wygodną dla księdza kwalifikację czynu niezgodnie z uzyskaną od zgłaszającej ów czyn wiedzą. Wersję matki policja obowiązana była też przyjąć. Bez względu czy była dla niej wiarygodna czy nie. Tak jak przyjęła wersję o masturbowaniu się do morskich fal.
Kłopot policji i proklerykalnej tłuszczy hejterskiej wynika jednak nie z tego, że udają iż nie słyszą wersji matki, ale z tego, że policja ukarała księdza mandatem, który wygodny i wyrozumiały dla policji i księdza jako kwalifikacja, był i tak wyrokiem jako informacja publiczna.
Gdyby policjanci na plaży przyjęli wersję matki, sprawę rozstrzygałby sąd. Prawo umożliwia oczyścić się z zarzutów. Przyjęty mandat jest zgodą na karę i samym w sobie prawomocnym wyrokiem.
Nie ulega wątpliwości, że policja niekompetencją czy też chadzaniem na skróty uniemożliwiła księdzu jakąkolwiek obronę. I nawet nie trzeba sięgać stronniczości, która tutaj aż razi w oczy. Stronniczości, która bywa bolesnym wyrokiem: Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam.“
O samobójstwie tego nieszczęśnika napiszę tylko to, że jakkolwiek po ludzku żal mi go, to bardziej jednak zaimponował mi tym, że przyjął mandat. Nie musiał się zabijać, bo proklerykalna część społeczeństwa nie tylko rozumie i wybacza mu ten wg niej drobny wypadek przy pracy, ale i solidarnie z nim nie słyszy wersji matki.
Nieprzypadkowo to ta sama grupa, która głośno krzyczy z Czarnkiem przeciw uczeniu dzieci, że m.in. mogą spotkać na plaży onanizującego się dorosłego. Uczeniu skąd się to bierze i czym jest.
Bo cała ta awantura wynika tylko z tego, że ksiądz seksualnie edukował się na plaży zamiast w szkole.
Komentarze