...No coś takiego, tacy wielcy patryjoci donoszą na Polskę? I to jeszcze w obcym języku? No bo przecież wiadomo, że Maryję powinna zagrać Kempa na zmianę z Szydło...
Od filmów wojujących chrześcijan trzymam się z daleka, więc nieuchronność odszkodowania za ewentualne zerwanie kontraktu Kasi Smutniak w zasadzie powinna zamknąć moje zainteresowanie kolejnym dziełem Mela Gibsona. Reżyser nie ma przecież obowiązku zatrudniać niechcianych artystów czy też jakichkolwiek innych fachowców. Jest w swoim filmie bogiem. Swoje dzieło adresuje do konkretnego odbiorcy, więc to moje trzymanie się z daleka jest poniekąd na jego życzenie.
I nawet gdyby nadprogramową intencją twórcy było również i mnie przekonanie do swoich racji, to nie unieważnia to znaku ostrzegawczego jaki przede mną postawił. Miga mi na pomarańczowo, nie precyzując czy za chwilę razem ruszymy w jemu przede wszystkim przyjemną drogę, czy dla takich pasażerów jak ja, palić się będzie za chwilę czerwone.
Donos katolickich aktywistów na Kasię Smutniak jest takim właśnie czerwonym światłem. Nie ma wg nich w chrześcijańskim świecie miejsca dla ludzi zaangażowanych w obronę podstawowych praw ludzkich, w szczególności takich, jak prawo do samostanowienia.
A może tym aktywistom nie chodzi wcale o żaden katolicyzm, na który się powołują, a o obronę Jarosława Kaczyńskiego, do którego swój przekaz adresowała Kasia Smutniak. Kaczyński z jednej strony nie kryje, że chciałby bezwzględnego wprowadzenia zakazu aborcji, a z drugiej broni się przed zarzutami ograniczania praw obywatelskich, twierdząc, że aborcja za ośmioletnich rządów jego partii nie została w Polsce zakazana. Przyznaje tym samym, że zakazywanie aborcji jest praw tych ewidentnym łamaniem. I że skoro istnieją jakiekolwiek przesłanki uzasadniające przeprowadzanie aborcji, to wyłączne prawo decydowania o jej przeprowadzeniu należy do kobiety i opiekującego się nią lekarza. Samostanowienie o sobie i o swoim zdrowiu. Tu leży granica, której żaden polityk, jak też żaden wyznaniowy aktywista, nie mają prawa przekraczać.
Gdyby donos Gibsonowi przypadkowo słał mający się za wzorowego katolika Lech Kaczyński, zapewne powtórzyłby swoje własne słowa, że tego kompromisu nie wolno naruszać. I nie byłoby to ostrzeżenie przed współpracą z Kasią Smutniak, tylko przed słuchaniem ludzi myślących jak jego brat Jarosław.
Reżyser Gibson jako artysta zapewne wie, iż prywatne poglądy Kasi Smutniak (w tym na aborcję) to jedno, natomiast jej zaangażowanie w obronę fundamentalnych praw człowieka to już zupełnie co innego. Dlatego aktorka Smutniak zapewne zagra przypowieściową Maryję, matkę przypowieściowego Chrystusa. No chyba, że zwycięży w Gibsonie komercyjny chrześcijanin, a Kasię Smutniak specjalnie zatrudnił by ją z marketingowym hukiem wywalić.
Inne tematy w dziale Polityka