Portal SALON 24 zakładany był przez dziennikarzy jako miejsce dyskusji. Swoisty Hyde Park, w którym każdy może wyrazić swoją opinię. Bogna i Igor Janke w powszechności dostępu do internetu dostrzegli potencjał warty zagospodarowania. Była w tym zapewne i wiara, że opinie wartościowe, wymieszane z mniej wartościowymi i bezwartościowymi, będą pływać po powierzchni niczym najwspanialsze żaglowce. Mniej wartościowe bedą skromnymi pływadłami, bezwartościowe zaś błyskawicznie tonącymi dziurawymi wrakami.
Twórcy S24 musieli widzieć ewidentne korzyści wynikające z tak egalitarnej formy wymiany poglądów. To zdecydowanie liberalno lewackie podejście, gdzie na autorytet trzeba zapracować, a nie go z nadania czy też tylko z tradycji posiadać.
Państwo Janke zapewne wyobrażali sobie, że w nieskrępowanej wymianie poglądów okazałe żaglowce dostojnie sobie na powierzchni płyną, a nieokrzesani piraci mający zakusy wdrapać się na pokłady elitarnej flotylli od samych tylko fal żaglowców toną. Jakkolwiek wyglądające na szlachetne założenia twórców SALON24 sąsiadowały więc też z ich wiarą, że żadni piraci ich na tym szlaku nie rąbną. Cokolwiek naiwną przecież wiarą, że towar lepszy zawsze wypiera gorszy.
Zauroczeni możliwościami internetu właściciele S24 chyba nie dostrzegali, że w zasadzie to tworzą państwo w państwie. Państwo w państwie w znaczeniu technicznym. Bo przecież internet już sam z siebie daje każdemu możliwość wyrażenia opinii. I zrozumiałe oczywiście dlaczego nie dostrzegali, chcieli stworzyć odrębne, wydzielone miejsce prezentowania opinii. Marzyło im się ważne opiniotwórcze forum. Chcieli tworzyć po prostu mainstream. Nic w tym złego. Ale niepoważne jest w takim razie z mainstreamem walczyć, a to tutaj przecież przyświecało zameldowanej większości. I było samobójczym ciągnięciem w dół.
Przez kilka lat, po początkowym szybkim sukcesie i równie szybkiej ewakuacji ogólnie mówiąc środowisk umiarkowanych, w tym znanych publicystów, jakoś się mimo ideologicznego mocnego przechyłu na prawo jeszcze kulało. Po 2010 narracja zamachowa i tym samym propaganda radykalnie prawicowa stała się tu dominująca. SALON24 stał się karykaturą jakiegokolwiek forum wymiany poglądów. Kłamstwo zamachowe ostatecznie przestawiło wajchę na hejt, pompowanie spisków, wrzask o zdradzie i prześciganie się w opluwaniu przeciwników prawicy. Z niesmakiem w związku z tym odszedł z SALON24 Krzysztof Leski.
W roku 2013, praktycznie z dnia na dzień, a dosłownie chwilę po wywiadzie z Jarosławem Kaczyńskim, Igor Janke niespodziewanie zrezygnował nie tylko z dziennikarstwa, ale i oficjalnie porzucił to swoje internetowe dziecko. Przepisał S24 na żonę i poszedł do innej roboty. Do reklamy. Od tej chwili SALON24 też sprawiał wrażenie wyłącznie reklamowego biznesu. Potem od żony Janke kupił to jakiś napakowany spec od pisania o wielorybach w Wiśle, potem od wielorybnika były pływak również robiący w reklamie i tyle.
Wywiad Janke z Kaczyńskim, w którym to polityk w wyjątkowo impertynenckiej relacji ustawiał dziennikarza, że nie życzy sobie pewnych pytań, był przełomem, ale nie to przecież spowodowało porażkę na polu opiniotwórczości. SALON24 opiniotwórczy był zaledwie oka mgnienie. Dlatego nawet to kuriozalne wpływanie Kaczyńskiego na dziennikarza przeszło w zasadzie bez echa. Mało kto o tym wiedział, mało kogo interesowało co się tutaj dzieje. SALON24 psuł się szybko i skutecznie sam z siebie. Stał się powarkującym do drzwi w pustym domu ratlerkiem. Państwo gdzieś się przeprowadzili, przez szparę w drzwiach karmić zaczęli przypadkowi sąsiedzi lubiący prawicowo szczekające ratlerki.
Reklamodawcy też to wszystko widzą. I być może już wiedzą, że m.in. płacą za możliwość wielokrotnego klikania w czerwoną lub zieloną łapkę, co skutecznie nabija SALON24 liczniki.
Dopóki PiS był u władzy, ratlerek był najedzony a przez szparę wpadały dodatkowe przysmaki. Teraz może być głodny. I zły. Co chyba komentujący na tym forum po ilości usuwanych im treści ostatnio zauważyli.
Wzrasta za to liczba tzw. redakcyjnych wpisów. Autorów prawdopodobnie zatrudnionych i zarazem administrujących ten osierocony i mocno podupadły portal. Autorzy ci i administratorzy w jednym, faktycznie starają się powoli odchodzić od radykalizmu w swoich publikacjach. Natomiast jako cenzorzy tną wszystkich innych jak tylko im się wymyśli. I nic na to, jako zwykli blogerzy nie możemy. To jest prywatny biznes. Dopóki będziecie klaskać wycinającemu Wam komentarze Wszołkowi, kilka reklam portalowi SALON24 zawsze wpadnie. No ale nie wiadomo ile z tych reklam naprawdę wpada, i czy w związku z ich ilością Wszołek przypadkowo nie jest np. za drogi dla właściciela. Mimo, że na drogiego akurat nie wygląda.
Liczba reklam utrudniających czytanie, czy wręcz samo nawigowanie po portalu niepokojąco wzrasta. Może to znaczyć, że jednostkowo np. tanieją. Jak i to, że Wszołek lada chwila może przeprowadzić wywiad z Jarosławem Kaczyńskim lub innym Karolem Nawrockim.
Tak trza żyć, panie Igorze Janke.
Inne tematy w dziale Polityka