Czasem , gdy runie piedestał
widać , że nikt na nim nie stał.
( Stanisław J.Lec)
Jest to najbardziej zadziwiające i frustrujące zjawisko posmoleńskie, że tylu przedstawicieli bardziej wykształconej części
społeczeństwa - nie mając "papierów" do rzeczowego wypowiadania się na tematy techniczne katastrof lotniczych
nagle publicznie zadeklarowało się jako rzekomi eksperci od tych kwestii i zaczęło intensywnie działać w przestrzeni
publicznej.
W tej notce omówię dwa charakterystyczne przykłady:
fizyk prof. Paweł Artymowicz i fizyk mgr Michał Jaworski.
Specjalnością Pawła Artymowicza jest astrofizyka , w której to dziedzinie
jest uznanym naukowcem. Nie wiem co tknęło go do nabrania przekonania , że skoro jest specjalistą
w zakresie astrofizyki to także będzie uważał się i rozgłaszał , że jest specjalista od badania katastrof lotniczych.
Wypowiada się z wielka swadą i dezynwolturą co skutkuje niestety tym ,że osoby bez elementarnej orientacji
w kwestiach technicznych przyjmują jego opinie jak rzeczowe , słuszne.
Parę przykładów wystarczy , aby pokazać jak bardzo się myli .
1. "Obliczenia" maksymalnej głębokości bruzdy jaką mógłby wyryć w miękkiej ziemi
80-tonowy samolot przy parametrach zderzenia jak Tu-154 w Smoleńsku.
http://pawelartymowicz.natemat.pl/153401,brakujcy-krater-po-tupolewie
Paweł Artymowicz twierdzi , że jego obliczenia udowadniają że ta maksymalna głębokość jest rzędu 20cm
i stąd na wrakowisku w Smoleńsku obserwator nie ma prawa takiej bruzdy zauważyć.
( Paweł Artymowicz: "W realiach Smoleńska większość energii ruchu pionowego pochłonęło wginanie i pękanie kadłuba, zatem szacowałbym, że 10 czy 20 cm wgniecenia gruntu jest największym możliwym efektem. )
Na laiku ta notka Artymowicza może robić wrażenie- wiele mądrych wzorów , sporo matematyki i fizyki.
Ale uważny Czytelnik mający trochę wiedzy technicznej łatwo zauważy, że aby osiągnąć ten niefizyczny wynik
Artymowicz przyjmuje arbitralnie wygodne dla jego obliczeń ale błędne założenia:
npPowierzchnia kontaktu kadłuba może być A > 100 m^2, ale weźmy ostrożnie A~80 m^2, np. aby nie zakładać, że cały kadłub uderza jednocześnie. Masa związana z kadłubem to jakieś M=60 ton.
Poważny błąd polega na tym ,że kadłub zderza się z podłożem pod kątem,powierzchnią czołową i rzeczywistą powierzchnię
kontaktu należałoby przyjąć rzędu kilku metrów kwadratowych - co dałoby zupełnie inny wynik końcowy
a nie bzdurne 10 czy 20 cm.
Pisałem na ten temat także w notce:
https://www.salon24.pl/u/niegracz/841943,brak-bruzdy-po-zderzeniu-tu-154-z-gleba
Drugie błędne założenie Artymowicza to "uproszczenie" polegajace na przyjeciu do obliczeń
tylko nacisku pionowego:
Dzięki dużej Vx nastąpiła totalna rozwałka, ale to chwilowo zaniedbujemy, a tylko policzymy efekt hamowania ruchu pionowego, tak jakby samolot uderzał w śliską powierzchnię gruntu reagującego tyko na uderzenie z góry.
Jeśli jużto nalezało uprościć zakładajac tylko ruch poziomy - to zdecydowanie bardziej przypominałoby proces rycia
bruzdy . W przypadku uwzględnienia tylko ruchu pionowego nie ma w ogóle rycia - jest ściskanie - a to zupełnie coś innego
- co obrazowo pokazałem na schematach niżej.
2. Inny przykład jak niezgrabnie porusza się Paweł Artymowicz w obszarze prostych zagadnień
to słynna wieloletnia wymiana opinii na temat wielkości przeciążenia jakie działa na ciało
człowieka przy schodzeniu po schodach.( najpierw na forum Katastrofa w Smoleńsku -gazeta.pl) potem także
na salonie 24.
Zaczęło się od tego , że internauta wyraził opinie, że cóż to jest 100g ( jak w raporcie MAK) skoro przy schodzeniu ze
schodów przeciążenia wynoszą 8g.
Napisałem że to bzdura, potem wskazałem , że to błąd w Wikipedii ale ponieważ wg zwolenników raportu MAK
jego zdecydowany krytyk nie może mieć w żadnej kwestii racji w związku z czym w niepochlebnych słowach określono mnie
jako ignoranta z fizyki a prof fizyki Paweł Artymowicz zamieścił nawet na Forum Kraj post w którym informował, ostrzegał
że niejaki "niegracz" ( pod tym nickiem występowałem na forum) to totalny ignorant.
Tym bardziej zachowanie dziwne i niegodne fizyka że w tasiemcowej wymianie opinii sam Paweł Artymowicz
zawarł opinie że to przeciążenie jest raczej rzędu 2g ( co i tak jest błędne -ale nie tak rażąco) ;mimo to nadal wspierał potężną grupę ignorantów która wyśmiewała się z "moich" 1,5g.
Dla osoby mającej troszkę wiedzy z fizyki i znającej język angielski weryfikacja wielkości przeciążeń działających na ciało człowieka przy schodzeniu po schodach to kwestia niewielu minut.
Wystarczy np., wrzucić do google takie słowa kluczowe jak :" staircase" " descent" "ground reaction force"
ukaże się wiele prac naukowych w których wynik ten jest podany explicite,np.
Jak tu pokazałem , Paweł Artymowicz popełnia karygodne błędy i jako osoba wypowiadająca się o katastrofach
lotniczych jest całkowicie niewiarygodny.
Co do mgr Michała Jaworskiego to nie poświęcę mu - nawet ze względu na rangę i hierarchię - tyle miejsca.
On zdecydowanie bardziej myli się w swych opiniach wyrażanych w tak prostej kwestii jak przeciążenie na schodach
pokazując, że choć zapewne fizyka belferska jest mu znana , to z przełożeniem jej na zdarzenia realne
czyli fizyczne ma ogromne problemy.
A tu zademonstruję, jaki przykry los spotkałby fizyka Michała Jaworskiego , gdyby spróbował zbiegać pod schodach
dla uzyskania przeciążenia 8g- o czym o pisał w komentarzu na salonie 24.
( Takie przeciążenie wytrzymali by tylko wytrenowani sportowcy).
Już przy przeciążeniach rzędu 4g Michał Jaworski doznał by zapewne obrażeń
tak jak ci oldboje bobsleiści - w wieku 54 i 57 lat- ,
którzy próbowali rekreacyjnie przypomnieć sobie swoje wyczyny sprzed lat.
-doszło to pęknięcia kręgów przy max. przeciążeniach wynoszących 4,67g.
Documentation provided by the engineering firm involved with design and analysis of the track reveals “g forces” in excess of 4 occurring five times during the ride with a peak horizontal “g force” of 4.67.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3516458/
Fizyka Jaworskiego, który nie potrafi przełożyć belferskiej wiedzy, wzorów na zdarzenia realne, fizyczne
mogą spotykać różne przykre niespodzianki; niech lepiej nie wybiera się do Wesołego Miasteczka na roller coaster
- gdzie przeciążenia sięgają 4-5g a jak podano w cytowanej niżej pracy ponad 600 osób doznało urazów kręgosłupa
szyjnego i odcinka plecowego.
Dodam do tego np. jeszcze:
- brak umiejętności rzetelnego czytania raportów z katastrof i rozumienia co się tam znajduje
np.w raporcie z katastrofy Ił-a 76 jest informacja i zdjęcia pokazujące że większą cześć kadłuba uległa stopieniu w pożarze;
natomiast Michał Jaworski używa argumentu , że Ił-76 przy podejściu do lądowania i następującej po nim katastrofie uległ
rozczłonkowaniu podobnemu jak Tu-154 w Smoleńsku wskutek zderzenia z ziemia, przeszkodami pomijając dominujące działanie pożaru.
I w tej i wielu wielu innych kwestiach na temat tzw."katastrofy" Tu-154 w Smoleńsku Michał Jaworski -fizyk-
po prostu się myli.
.
P.S. Przy okazji tej notki pokazuje nieco swego "warsztatu" przy studiowaniu kwestii związanych z "katastrofą"
w Smoleńsku.