Warszawa: aktywiści LGBT domagają się więzienia dla protestujących rodziców

Starszy pan podchodzi do dziewczynki około pięcioletniej i jej mamy, wskazuje na nalepkę i mówi do niej: "Tu powinnaś mieć napisane Wara ode mnie". Mama dziewczynki uśmiecha się do niego i kiwa głową. Wszyscy wokół mnie mają na kurtkach i płaszczach nalepki Wara od naszych dzieci. Wiele osób ma własnoręcznie zrobione transparenty.

Demonstracja, protest mieszkańców, dzisiaj o godz. 16-tej przed Urzędem Miasta st. Warszawa jest reakcją na Deklarację LGBT, podpisaną przez prezydenta miasta, Rafała Trzaskowskiego, i zapowiedź sposobu jej realizacji, aż do adopcji dzieci przez homoseksualistów, w wywiadzie dla "Dziennika Gazeta Prawna", udzielonym przez wiceprezydenta Pawła Rabieja.

Dojechałem już spóźniony, plac przed ratuszem był pełen ludzi: kilkaset, może tysiąc osób. Powiecie: co to jest na ponad dwumilionowe miasto? Być może wiadomość o tym proteście nie zdążyła dotrzeć do wszystkich, być może ci, którzy chcieliby wziąć w nim udział, nie mogli ze względu na pracę lub naukę. Ale przedsięwzięcie to nie miało takiej reklamy, jak parady równości. Centrum Życia i Rodziny, organizacja pozarządowa, która jest organizatorem protestu, nie dysponuje przecież dofinansowaniem ratusza, jak organizatorzy imprez LGBT. Według podawanych informacji prezydent Trzaskowski już wydał z naszych podatków 800 tysięcy złotych na działaczy LGBT!

W tłumie widziałem przede wszystkim młodych ludzi z dziećmi w różnym wieku i ludzi w wieku emerytalnym. Tych ostatnich wybierali do wywiadów dziennikarze "zaprzyjaźnionych mediów". Zresztą nie wiem, po co, skoro w wieczornych programach informacyjnych ani słowa o tej demonstracji nie było, albo pokazano tendencyjnie poprzez wypowiedzi przedstawicieli LGBT (poza TVP). A kamer różnego rodzaju było aż nazbyt dużo, co może powodować obawy przed uczestnictwem osoby, które pracują w instytucjach związanych z ratuszem, nauczycielki, urzędników i innych.

Ludzie od lat są pod presją środowisk lewackich. Każda najmniejsza nawet próba bronienia się przed terroryzowaniem przez hałaśliwe środowiska homoseksualne jest od razu nazywana aktem homofobii, aktem nienawiści. Nawet Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar, wywierać usiłuje presję na Rzeczniku Praw Dziecka, Mikołaju Pawlaku, faworyzując jedną grupę - LGBT+ - o paradoksie - pod hasłem równego traktowania wszystkich obywateli i niedyskryminacji. Nota bene, kiedy Bodnar odszczekuje się Pawlakowi to nie jest jakiś tam spór, jak piszą media, to nie jest prywatna kłótnia. To jest kwestionowanie stanowiska organu, podrywanie wiarygodności jednego organu państwa przez inny organ państwa - sytuacja niedopuszczalna, prowadząca do niszczenia zaufania do państwa polskiego w ogóle, to działanie sprzeczne z konstytucyjnymi zasadami, antypaństwowe. Widać, że w twalce o wpływy LGBT nie liczy się nic, nie ma żadnych zasad.

Dzisiaj rozdawano ulotki: "Narodowy marsz życia, Warszawa, 24 marca" (niedziela, 13.30, Plac Zamkowy). Były też pięknie powiewające flagi biało-czerwone, w kontraście do tęczowych jakichś tkanin i rozsypanych przez prowokatorów ulotek reklamujących usługi prostytutek. Grupa krzykaczy próbowała zakłócić demonstrację mieszkańców, rodziców i dziadków w obronie ich dzieci i wnuków. Z jednej strony z uczuciem przemawiała matka trójki dzieci, nosząca czwarte pod sercem, wyrażając sprzeciw wobec niechcianej ingerencji LGBT w proces nauczania i wychowania dzieci. Z drugiej strony, strony walczących o tolerancję "tęczowych", rozlegało się ostre męskie skandowanie: "Homofobi do więzienia! Homofobi do więzienia! Ho-mo-fo-bi-do-wię-zie-nia!"