„Tisze jediesz – dalsze budiesz” – tę czekistowską maksymę wojskowi prokuratorzy mają we krwi!
Jak wiadomo „Okęcie” to wrażliwa kwestia w dochodzeniu smoleńskim: to przysłowiowy gorący (ciągle jeszcze!) kartofel, który potrafił nawet przebić się przez prokuratorski policzek, zmyślnie nadstawiony przez wolącego cywilne, pełne godnej emerytury (zamiast mamra za dezercję) życie; potrafił „zesłać w atmosferze podejrzeń” zasłużonego (dla III.RP i osobiście – jej ostatniego prezydęta) generała na ubocze politycznego blichtru; odstawić w niełasce (bo z zarzutami prokuratorskimi na papierze) dowódców specpułku* (na papierze, bo jeden nawet… awansował). No i jak by tego było mało – dopiekać na bieżąco, bezustannie, tym prokwojom, co się jeszcze ostali w tej parszywej robocie, a na obiecany awans generalski (i pomniejszy) nie doczekali…
Jak się pozbyć kartofla? Najlepiej – podrzucić komuś!
I dziś właśnie, po wykonaniu tego starego jak wszawy świat pomysłu – ogłosili ten myk. Po cichu – znał ktoś?
„Mówi - (pamiętacie? „mówi Józef Światło” – cwany bandyta, po „przekierowaniu” zaledwie już „cenny świadek wydarzeń”) – a więc mówi mjr Marcin Maksjan” (z Naczelnej Prokuratury Wojskowej):
Z postępowania w sprawie katastrofy smoleńskiej do odrębnego śledztwa wyłączony został wątek dwóch oficerów byłego 36. specpułku, podejrzanych o niedopełnienie obowiązków służbowych w związku z organizacją lotu Tu-154.
Zachodzą okoliczności utrudniające łączne rozpoznanie sprawy tych podejrzanych ze sprawą objętą przedmiotem śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej, przy czym dobro wymiaru sprawiedliwości [co za bezczelny tupet] przemawiało za taką właśnie decyzją.
„Zachodzą okoliczności” ! Tera – zachodzą…
Decyzję o wyłączeniu tego wątku z głównego śledztwa w sprawie katastrofy podjęto w pierwszej połowie stycznia. Wyłączona sprawa została zarejestrowana w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie pod nową sygnaturą - zaznaczył mjr Maksjan
(cytaty za: http://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/podzielone-sledztwo-smolenskie,15988798265 )
Kartofel – hop, siup! – „w dobre ręce”, a my żytem…
Najciekawsze jest zaś to, że tych dwóch lotnych zuchów – „objętych postępowaniem” (ale jak się rzekło, bez krzywdy osobistej) – to wszyscy podejrzani; a Szefa Sekcji Techniki Lotniczej* to nie łaska dokooptować (Boh trojcu ljubit!), prokwoje pilni?
Że co? że mało pilni**? Ale za to – od dziś swobodni! Wolni! Teraz to nie oni będą się zajmować kartoflem!
* o tej trójce dawno temu pisałem: http://noweczasy.salon24.pl/614352,okecie-komu-wydawano-rozkazy
** por.: http://noweczasy.salon24.pl/629500,okecie-decyzja-dyzurnego-wg-prokuratury-wojskowej
P.S.
Tak się zastanawiam, kto beknie (prokuratura, chor. Nojek czy PKBWL z Millerem) za to:
Otrzymana prognoza pogody na przelot umożliwiała wykonanie lotu, jednak nie można wykluczyć, że gdyby załoga otrzymała prognozę opracowaną przez CHSZ RP z godz. 3:30 (5:30 LMT), w której przewidywano w czasie lądowania samolotu Tu-154M w SMOLEŃSKU warunki znacznie gorsze niż w prognozie opracowanej przez DML (chmury stratus o podstawie około 150 m, widzialność 1000-3000 m przy zamgleniu), to mogłaby zaproponować dysponentowi zmianę godziny startu z WARSZAWY lub ewentualnie wybór innego wariantu przelotu. [„Raport Millera”, s. 206 z 328]
http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka