Jak wszystkim „od zawsze” wiadomo, „dziennikarski” Jaczek rzekomo lądował kwadrans przed startem tutki, o 7.15’ (choć autor tego bloga udowadnia, że kwadrans później; mniejsza tu o to) – jak to możliwe, iż wiadomość o narastającej mgle nie trafiła do jej załogi przez radio jeszcze przed wylotem tupolewa?
Niestety – nie dowiedzieliśmy się, mimo takiej indagnacji:
O której pierwszy raz 10 kwietnia skontaktował się pan z Tu-154?(Artur Wosztyl:)
- Już po wylądowaniu pod Smoleńskiem. Mamy taki zwyczaj, że jeżeli zauważamy np. pogarszające się warunki meteorologiczne, informujemy inną załogę. To rutynowe zachowanie. Ja z kolegami z Tu-154 rozmawiałem raz. Potem rozmawiali inni koledzy z załogi.
W sumie były trzy rozmowy: o 8.25, 8.30 i 8.37. Tak podał Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK).
- Nie spoglądałem na zegarek. Podałem pilotom warunki pogodowe
http://wyborcza.pl/1,76842,7913721,Tupolew_wcale_nie_ladowal.html?disableRedirects=true
Pogarszające się warunki meteorologiczne były akurat przy lądowaniu jak-a: Wosztyl czekał rzekomo godzinę… Czy to mogło być rutynowe zachowanie? Jasne, że nie. Jasne, że nie… mówił prawdy (no i także on - jak wszyscy na lotnisku!!! – nie spoglądał na zegarek);
Więc miał powody (śp. Muś).
A TERAZ? KTO ZAPYTA PONOWNIE ? BLOGER? Wolne żarty…
A DLACZEGO NIE KOMISJA ŚLEDCZA? SEJMOWA KOMISJA?
To trzecia – i już ostatnia notka apelująca o powołanie Komisji ds. przesłuchania świadków "okęcko-smoleńskich"; czwartej, siedemnastej i sto piątej pisać (a mógłbym – materiału jest zatrzęsienie!) nie sztuka.
http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka