mamy materiały przesądzające o tym, że na Okęciu było tak, jak się oficjalnie podaje [M.#1] (cyt. za: http://noweczasy.salon24.pl/607570,dlaczego-okecie)
No! Wczoraj telewizja pokazała (Telewizja pokazała, a uczeni podchwycili) jak to niby te materiały (kto nie widział, niech zerknie na blog Kol. @XL4.PL) przesądzają...
Jednak kto przeczytał wywiad z Leszkiem Misiakiem (dla Warszawskiej Gazety: http://warszawskagazeta.pl/kraj/item/3614-tylko-w-warszawskiej-gazecie-czy-macierewicz-odtajni-smolensk-wojskowka-zna-prawde - rozmawia Leszek Pietrzak) – ten musi nabrać pewności (nie: podejrzeń!), że po czterech miesiącach „nowej władzy” – „COŚ JEST NIE TAK”. Misiak:
Pierwszym niezbędnym ruchem powinno być ujawnienie pełnej wiedzy o katastrofie jaką posiada Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Nawet, jeśli ma ona klauzulę tajności, to z uwagi na tzw. dobro publiczne, wagę sprawy i szacunek dla rodzin ofiar wiedza ta powinna być po objęciu władzy przez PiS niezwłocznie ujawniona. (…)Dopiero potem mówić o nowych komisjach, debatować o wybuchu w centropłacie, wadach silnika, bo to może okazać się przysłowiowym gonieniem króliczka, nie kończącymi się targami polityczno-medialnymi nad grobami. Najpierw szczegółowe udokumentowanie z wykorzystaniem wszelkich w tym kontrwywiadowczych źródeł informacji dotyczących przebiegu lotu od wejścia pasażerów na pokład (…) nie mamy pewności, co działo się za terminalem wojskowym, są tylko świadectwa osób żegnających delegację.
O jednym takim „świadectwie” swego czasu pisałem: http://noweczasy.salon24.pl/587643,legenda-okecka-i-jej-bajarz-the-end – powie ktoś: wszędzie zdarzają się fantaści; co powiedzieć jednak, gdy okaże się, iż DZIAŁAJĄ ZESPOŁOWO?
Bo oto Misiak przytacza (znaną także z wcześniejszych wideo-relacji, np. tu: https://www.youtube.com/watch?v=X7HKeHQUzaw ) wypowiedź drugiego „świadka wylotu”[M.#2]:
Parę minut przed godz. 7 zaczęliśmy wchodzić do samolotu, który miał wystartować o 7.00. Pomogłem wejść panu Lutoborskiemu, ułożyłem jego bagaże; wtedy zaczęli wchodzić uczestnicy delegacji. Usiadłem na wolnym miejscu i czekałem, aż wszyscy wejdą, bo było zbyt wąsko, by się przeciskać. Trochę nawet się zdenerwowałem, bo wiedziałem, jak odbywa się odlot delegacji z prezydentem. Gdy prezydent wejdzie na pokład, nagle zamykają drzwi i nikt nie pyta, czy ktoś chce wyjść itp. Dlatego utkwiło mi w pamięci, że dokładnie o godz. 7.02 zacząłem schodzić po schodkach. Wszyscy byli już w środku, pożegnałem się jeszcze z Kasią Doraczyńską, która jako jedna z ostatnich wchodziła na pokład. Chwilę czekaliśmy na parę prezydencką. Zanim dotarła, rozmawiałem na płycie lotniska z ministrem Władysławem Stasiakiem. Mówiliśmy o ostatnim benefisie 50-lecia twórczości Jana Pietrzaka, który odbył się 29 marca 2010 r. na którym razem byliśmy. Zaraz potem podjechał prezydent. Kolega z kancelarii, Michał Grodzki, zrobił zdjęcie kołującego na płycie lotniska Tu-154M – jak się okazało – ostatnie.
(zanim przejdę do meritum: kto czytał opowieść „bajarza” ten wie, że choć bajarz do ostatniej chwili "stał przy schodkach do samolotu" – to min. Stasiaka… nie widział!)
Tak oto „świadek wylotu” wspomina (uwaga: ważny passus: Jadąc na lotnisko spotkali idącego piechotą Stefana Melaka) PUBLICZNIE.
A prywatnie… Opowiada Andrzej Melak:
jeden z pracowników Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej mówi [mi]: „podwiozłem Stefana na lotnisko”; mówi: „byłem w tym saloniku, w którym oni wypili jeszcze kawę i tak dalej, zostawiłem ich i odjechałem” (w: http://noweczasy.salon24.pl/492636,e-bibliografia-adnotowana-14-relacji-swiadkow-smolenskich,2 )
Wszystko da się wytłumaczyć (tym bardziej, że – sądząc po wyżej linkowanym wideo – nasz bohater „składa bukwy niezbyt śmiało”), nawet to, iż zostawiłem ich i odjechałem oznacza przy najlepszej woli „pomagałem wsiadać” czy Usiadłem na wolnym miejscu i czekałem – prawda?
Ino jako prowda??? Pewnie taka sama, jak "opowieści" Sasina, Kwiatkowskiego, Wierzchowskiego, Szczegielniaka (mógłby pan powiedzieć, kto wysiadł z samochodu pana prezydenta?T.S.: Wydaje mi się, tak jak mówię, to była pewna odległość, więc jakby stuprocentowej pewności nie mogę mieć, że to był pan prezydent) i innych "wtajemniczonych"...
Wszystkie osoby, które były uwikłane w sprawę smoleńską awansowały. Wszyscy, którzy byli w to w jakikolwiek sposób uwikłani od strony odpowiedzialności, zostali awansowani i nagrodzeni. To pokazuje istotę rzeczy (cyt. za: http://wpolityce.pl/smolensk/288201-minister-macierewicz-o-1004-wszystkie-osoby-ktore-byly-uwiklane-w-sprawe-smolenska-awansowaly-to-pokazuje-istote-rzeczy)
PAP 31.08.2011
Kandydatem PiS do Senatu jest Marek Martynowski - radny mazowiecki, b. urzędnik Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego
[wcześniej, od 2007: I-szy wicewojewoda mazowiecki]
Nie tylko on - z „b. urzędników” - awansował…
TO POKAZUJE ISTOTĘ RZECZY - zatem zamiast resume':
Misiak:
trzeba przesłuchać i to według mnie nie przez podkomisję, ale komisję sejmową (co uchroniłoby przed podważeniem tych ustaleń w przyszłości i oskarżeniami o stronniczość polityczną czyli narzucanie jednej narracji, jednej tezy) wszystkich świadków, uczestniczących bezpośrednio lub pośrednio w przygotowaniu, zabezpieczeniu wizyty, ale także jej obsłudze medialnej. Także publicznie odpytać przed komisją sejmową, szefostwo, obsługę techniczną i pilotów 36 specpułku.
Nie wiem, czy mnie Misiak czyta – od dwóch miesięcy tego się właśnie, w wielu notkach domagam: publicznych przesłuchań.
Jest z tym jednak podwójny problem:
OKĘCIE i KŁAMSTWA ŚWIADKÓW – „SWOICH” ŚWIADKÓW
http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka