Dziś jeden z tubylczych patriotów był uprzejmy zwrócić się do mnie w bardzo kulturalny i elegancki sposób:

Szczerze pisząc, myślałem że się opamięta, ale chwilę później napisał tak:

Dlatego mam proste pytanie: Czy w publicznej dyskusji, której de facto nie ma - nazwa jest umowna, taki epitet jest przekroczeniem granic... ( szczerze pisząc nawet nie wiem czego granic, bo pisanie o jakiejś kulturze byłoby profanacją kultury), czy raczej wszystko jest OK, hulaj dusza, piekła nie ma - nazywajmy się nawzajem dowolną "uprzejmością", która tylko do głowy przyjdzie?
Określenie sku***syn jest wyjątkowo prostackim, obraźliwym, bardzo wulgarnym określeniem, ruski sku***syn to już wobec Polaka rzecz, która mi się osobiście w głowie nie mieści. Kim trzeba być, żeby w ten sposób się do kogoś zwracać? Co się dzieje w tym kraju, że posuwamy się do tego rodzaju prostactwa, tylko dlatego, że mamy inne poglądy polityczne? Co będzie następne? Polityczne zabójstwa, dintojry, samosądy, publiczne lincze? Bo do tego to - niestety - zmierza. Czy nie czas najwyższy się opamiętać?
Inne tematy w dziale Rozmaitości