kemir kemir
996
BLOG

Trafiony, zatopiony?

kemir kemir Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 74
Wygląda na to, że Karol Nawrocki mocno ograniczył swoje szanse na miano Pierwszego Obywatela Najjaśniejszej. Po prostu tego incydentu z kawalerką i z p. Jerzym obronić się nie da, tym bardziej, że zamiast jakiejś koniecznej dozy pokory i rzetelnego przedstawienia faktów, sztab Nawrockiego, on sam, TV Republika i „geniusze” z Nowogrodzkiej sami zaplątali się w sprzeczne wyjaśnienia wygłaszane w stylu pięciolatka, którego przyłapano na „zajumaniu” gumy do żucia. Amatorszczyzna, także i niestety u p. Czarnka, od którego wymagam więcej niż od partyjnych propagandzistów. I tak z kapiszona, który mógł i powinien być wyśmiany i zneutralizowany finezją sztabu, stanięciem w prawdzie oraz pokorą, zrobił się godny pożałowania serial w stylu brazylijskim. Po pisowskiej stronie nastąpiła dosyć desperacka zmiana narracji - od żałosnej obrony Nawrockiego, do ataku z aferą mieszkaniową Bodnara - niestety, jak zwykle w PiS, zupełnie nieskuteczną. Winny oczywiście wszystkiemu jest … Sławomir Mentzen, który zamiast petycji na ręce nowego papieża o tym, żeby od razu Nawrockiego uczynić błogosławionym, ośmiela się nazwać rzecz po imieniu. Świnia jedna… 

Przypadek Nawrockiego po raz enty pokazuje cała pisowską, zgubną i samobójczą mentalność. Coś się sypie, nie idzie, wyhamowało: to nic - bierzemy sznurek, wiążemy i jakoś to będzie. Strategia od lat ta sama, niezmiennie beznadziejnie głupia. Co gorzej, po wygranych wyborach parlamentarnych, w których z braku elementarnej zdolności koalicyjnej trzeba było oddać władzę, wniosków jak nie było, tak nie ma. PiS wciąż żyje dalej w swojej skorupie i walczy niczym Doń Kichot z wiatrakami, które - to fakt (!!!) - stosują bardzo podłą ohydną i brutalną siłę, żeby ostatecznie pogrążyć partię Kaczyńskiego. Ale determinacja Doń Kichota nie jest dobrą strategia na te czasy: na brutalną siłę trzeba odpowiadać jeszcze bardziej brutalną siłą, albo - kiedy jej się nie ma - mieć na pierwszej linii ludzi inteligentnych, mądrych, cwanych, kreatywnych i błyskotliwych... jak np. sienkiewiczowski Zagłoba. Ale Kaczyński - zresztą dokładnie tak jak Tusk - otoczył się klakierami na nieśmiertelnej zasadzie „mierny, bierny, ale wierny”. To jest najpaskudniejsza cecha partii jednego wodza (PO - PiS), która z polskiej polityki i debaty publicznej uczyniła plemienną wojnę domową, w której wszystkie zasady cywilizacyjne wyrzucono na śmietnik, postawiono barykady i umiejscowiono po ich stronach fanatyczne sekty wyznawców. Dla ludzi rozsądku, dla przytomnych polityków, którzy przedkładają interes Polski ponad interes partyjny miejsca na scenie politycznej nie ma! Musisz być albo po jednej, albo po drugiej stronie. Inaczej jesteś wrogiem. 


Cały ten okres kampanii prezydenckiej doskonale taki stan rzeczy ilustruje. Mamy kandydatów takich, jakich wypluł ów patologiczny stan polskiej polityki, zbudowanej przez wodzowskie partie, dla których koszmarem byłoby społeczeństwo obywatelskie, aktywne politycznie i świadome swoich praw suwerena. Ale zamiast tego mamy - a właściwie jesteśmy - społeczeństwem rozedrganym, targanym emocjami sztucznie wywoływanymi przez media, niestabilnym poglądowo i totalnie zmanipulowanym. Jak to społeczeństwo przyjmie „aferę” Nawrockiego? Jestem prawie pewien, że gdyby Nawrocki - jak mu sugeruje Stanowski - zrobił konferencję prasową i stanął w niej w prawdzie, tzn. odważnie i po męsku opowiedział jak było, to nie straciłby punktów poparcia, ale… zyskał. Niestety, zachował się „po pisowsku” - klajster, sznurek i jakoś to będzie.


No nie będzie, bo chociaż na dwoje babka wróżyła, to niezbędny warunek do zapobieżenia sfałszowania wyborów przez warczących demokratów - czyli wygrana z miażdżącą przewagą - na pewno się nie wydarzy. A było już naprawdę dobrze i wystarczyło właściwie zareagować na obrzydliwie ohydną akcję trzyliterowych służb Siemioniaka i Tuska. Z udziałem takich kreatur jak Brejza, Giertych i jego „silni razem”. Oczywiście nikt przytomny nie podpisze się pod epitetami adresowanymi do Nawrockiego, bo niech kamieniem rzuci ten, co w życiu nie popełnił jakiegoś świństwa, machlojki czy cwaniactwa. Ludzi świętych nie ma - nawet święci katoliccy mają skazy na swoich świętych życiorysach. Powtórzę raz jeszcze: wystarczyło finezyjnie tą bombę rozbroić, a nie brnąć w totalną amatorszczyznę debilnej propagandy, atakując po drodze jedynego potencjalnego sojusznika, jakim jest Konfederacja i oskarżenie Mentzena o to, że gra w drużynie Trzaskowskiego. To mnożenie wrogów ponad potrzebę w momencie, w którym powinno szukać się przyjaciół - cały PiS. 


Co teraz? Pozostaje chyba tylko liczyć na wrodzoną przekorę Polaków, którzy - jeśli im się coś nachalnie i bezczelnie sufluje - zachowują się dokładnie odwrotnie do zamierzeń suflerów. Ja osobiście swojej sympatii do dr. Nawrockiego nie umniejszam, szkoda tylko, że on nie potrafi / nie może (?) wyjść poza ograny schemat kreślony od lat na Nowogrodzkiej - antyskuteczny i samobójczy całej swojej istocie. To - pomimo całej rzeczonej sympatii - generuje też potrzebę większego zdystansowania się od obywatelskiego kandydata, który jakoś tej obywatelskości nie pokazuje - a przynajmniej nie do końca. A jak będzie: czy trafiony i zatopiony? - zobaczymy. 

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (74)

Inne tematy w dziale Polityka