kemir kemir
1748
BLOG

Misiewicz? A gdzie towarzysz Szmaciak?

kemir kemir Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

Jako człowiek stojący nieco wyżej w rankingu inteligencji od średnio inteligentnego szympansa, nadziwić się nie mogę powszechnej obecności w tzw. przestrzeni publicznej pewnego młodego człowieka o nazwisku Batłomiej Misiewicz. Włączysz TV - Misiewicz, spojrzysz na nagłówki gazetowych newsów - Misiewicz, otworzysz portal internetowy - Misiewicz. Boję się otworzyć lodówkę.


Wygląda na to, że polską społecznością - i to od wyznawców Tuska, po wielbicieli Jarkacza - zawładnął jakiś dziwny wirus, mający działanie kompletnego zaniku racjonalnej oceny sytuacji oraz wpychania w ramiona hipokryzji, z której znaczna część zarażonych szans na wyjście nie ma absolutnie żadnych.


Tak się w polskiej rzeczywistości składa, że "teraz k**** my" nie wymyśliło PiS i  to nie one stanowi czołówkę ugrupowań politycznych, które w różnych okolicznościach kreowało swoich "misiewiczów" na różnych szczeblach i obszarach życia społecznego i politycznego. Od czasów PZPR, poprzez AWS, Unię Wolności, KLD, SLD, po czasy Platformy i PSL, "misiewiczów " naprodukowano tyle, że w nieistniejącym światowym rankingu na ilość "misiewiczów" Polska byłaby w ścisłej czołówce - chociaż to specjalność nie tylko polska i nawet nie przede wszystkim polska. Niemniej to wątpliwy powód na jakiekolwiek usprawiedliwienia - to, że w polskiej rzeczywistości na każdym kroku spotykamy niekompetentnego urzędnika, sędziego, adwokata, lekarza czy nawet ministra, jest oznaką choroby, która drąży Rzeczpospolitą od czasów Nikodema Dyzmy, poprzez towarzysza Szmaciaka, protegowanych  Lecha Wałęsy, kolesi od "gały" Tuska, po właśnie Bartłomieja Misiewicza.
 
 Na ironię zakrawa fakt, że opozycja uderzając Misiewiczem w PiS, tak naprawdę uderza w siebie - ba, w całą epokę polskich "misiewiczów", którzy w tej sprawie krzyczą pewnie najgłośniej i szermują pojęciami, z powodu których sami w jakimś okresie swojego życiorysu stali się "misiewiczem".  Dlatego gorąco zachęcam PT Czytelników niniejszej notki, żeby stanęli przed lustrem i zapytali siebie uczciwie, czy rzeczywiście wszystko,  co osiągnęli w życiu , zawdzięczają wyłącznie swojej pracy rąk i umysłów, swoim kompetencjom, wiedzy i umiejętnościom.
 
 Jestem pełen pogardy dla tych, którzy dziś wytykając palcem Bartłomieja Misiewicza, jakoś nie potrafią jednoznacznie tego palca skierować na skandaliczne zachowania ministrów Tuska (i jego samego) wobec katastrofy smoleńskiej, którzy - nomen omen- nigdy nie powinni sprawować powierzonych im funkcji, bo one najzwyczajniej ich przerosły. Jak nazwać Ewę Kopacz -zupełnie nieefektywną minister zdrowia, która bezczelnie okłamała nas, Polaków, w sprawie Smoleńska, później była tak samo zakłamana jako premier rządu i na "deser" chciała sprowadzić do Polski islamskich imigrantów, bo tak nakazywała jej polityczna poprawność, dzięki której z pozycji wiejskiej lekarki niskiego szczebla zrobiła karierę polityczną.
 
 "Misiewiczowa"? Chce się tutaj wtrącić Hrabię Fredro  - "znaj proporcjum mocium panie", bo chociaż przykład tej nieszczęsnej kobiety jest może wobec Bartłomieja Misiewicza zbyt kontrastowy, to jednak oddaje istotę problemu, który zdefiniować można, jako przykład patologicznego sprawowania różnych funkcji i stanowisk w Polsce przez osoby - delikatnie pisząc- niewłaściwe. Jak do takiej realnie wpływowej Kopacz ma się nic nie znaczący Bartłomiej Misiewicz? Skala szkodnictwa jest zupełnie nieporównywalna, a dokładając do tego różne poziomy arogancji i buty, po prostu nie ma o czym pisać.
 
Czy zatem nie stąd bierze się słabość państwa i niezliczone proste -  na pozór - problemy obywateli w zderzeniu z państwem i jej instytucjami? Przecież w tej konkretnej sprawie wcale nie chodzi o Bartłomieja  Misiewicza i nie o pryncypia, o których napisałem wyżej, ale o głowę Antoniego Macierewicza, który dla opozycji jest celem strategicznym - choćby ze względu na jego zaangażowanie w w sprawę smoleńską, a wbicie klina między Jarosława Kaczyńskiego a Antoniego Macierewicza, to jeden ze środków na destrukcję PiS od środka, na czym wywrotowcom bardzo zależy. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że jeżeli Misiewicza zastąpi ktoś inny i tak polowanie będzie trwać - bo delikwent jest "od Macierewicza".
 

Mam na ten temat własną teorię, w której "ciamajdanowcy" z pomocą ruskich i rodzimych trolli sieją propagandowy zamęt, stwierdzając  uprzednio, że "ulica" po śmierci KOD to droga donikąd, a "zagranica" za chwilę będzie zupełnie inaczej nastawiona - zwłaszcza wobec wzrastającej niechęci do islamskich imigrantów, na razie z trudem tłumionej przez politycznie poprawną propagandę.

Bartłomiej Misiewicz na pewno nie był elementem "dobrej zmiany" chociaż - jeżeli "idea fix " polegała na powierzeniu nowych obszarów władzy i kompetencji młodym - krokiem we właściwym kierunku. Szkoda, że PiS nie zagrał Misiewiczem bardziej subtelnie i szkoda, że łatwo się poddał narracji wywrotowców. Będzie to miało tylko jedno, logiczne wytłumaczenie:  jeżeli dla "misiewiczów" Platformy i ich promotorów skażonych wirusem "misiewicza", znajdzie się skuteczne lekarstwo  - bolesne areszty i zarzuty działania na szkodę Polski.

Bo "misiewiczów" ci u nas dostatek, a niektórzy wciąż mają "name" : towarzysz Szmaciak.
 
 

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka