kemir kemir
574
BLOG

Co z tym referendum? ( konstytucyjnym)

kemir kemir Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Podczas ubiegłorocznych uroczystości z okazji Święta Konstytucji 3 Maja prezydent Duda ogłosił swoją inicjatywę przeprowadzenia referendum w sprawie zmian w konstytucji. Prezydent chciał, żeby odbyło się ono w  setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości - 11 listopada 2018 r. , albo trwało dwa dni - 10 i 11 listopada. Obywatele mieliby odpowiedzieć na ok. 10 pytań, sformułowanych na podstawie wcześniejszych konsultacji społecznych, które określą kierunki zmian w ustawie zasadniczej.

Za chwilę będzie równo rok od ogłoszenia inicjatywy. Jedno, co na pewno da się dziś powiedzieć o referendum, jest mało budujące: temat ten śmiało może być głównym motywem audycji cyklu "Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie".  A szkoda, bo z punktu widzenia każdego Polaka, któremu zależy na zbudowaniu silnego, sprawnego i praworządnego państwa, zmiana aktualnie obowiązującej konstytucji powinna być priorytetem i kluczowym zadaniem dla rządzących elit. Przyczyn dążenia do ustanowienia nowej konstytucji dla Polski przez obóz rządzący jest kilka, ale dwie są szczególnie ważne. Pierwsza to konieczność formalnego i nieodwracalnego zerwania z "dorobkiem" III Rzeczypospolitej. Prezydent Duda obowiązującą Konstytucję słusznie nazwał "konstytucją okresu przejściowego", ponieważ jest bezdyskusyjne, iż wielką „winą” konstytucji z 1997 roku jest uchwalenie jej przez parlament z wyraźną większością SLD i PSL, a więc partii wywodzących się ze starego systemu.Zatem obecna Konstytucja została uchwalona przez parlament, w którym były zachwiane proporcje polityczne występujące w polskim społeczeństwie.


Kolejna przyczyna, dla której Polsce potrzebna jest nowa konstytucja, to potrzeba zalegalizowania „nowego porządku” i oparcia go na solidnym i jednoznacznym fundamencie konstytucyjnym. Nie ma tutaj znaczenia - i mieć nie powinno -  aktualna siła i dominacja polityczna Prawa i Sprawiedliwości, bo ten błąd dominacji popełnili już "ojcowie" aktualnej Konstytucji. Nowy fundament stanowienia prawa jakim jest konstytucja, musi położyć kres dowolnościom interpretacyjnym w wielu kwestach ważnych dla ustroju państwa, zażegnać "dyżurne" spory kompetencyjne i być jasną, czytelną kartą praw i obowiązków dla każdego obywatela.

Inicjatywa prezydenta Dudy była zatem ze wszech miar potrzebna i cenna. Dlaczego zatem tylko jedna czwarta obywateli wie, w jakiej sprawie i kiedy ma się odbyć referendum konstytucyjne? Takie wyniki badań powinny zaniepokoić Andrzeja Dudę, który  - niestety - niewiele przez rok zrobił, żeby zainteresować społeczeństwo ważną dla Polski sprawą, a co więcej - nie poradził sobie z murem niechęci referendalnych we własnym obozie politycznym. W tej sprawie bardziej plotki niż konkretne wiadomości wskazują na jakieś przepychanki prezydenta z marszałkiem Karczewskim, docierają jakieś strzępy informacji o ekspertyzach i opiniach ekspertów i doradców z zainteresowanych stron. Jedynym konkretem jest niedawna wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego,w wywiadzie udzielonym "Gazecie Polskiej" 

- Chyba nikomu nie zależy na tym, by zarządzić referendum, a później skończyć jak Bronisław Komorowski z kilkoma procentami frekwencji - mówi Jarosław Kaczyński.

Byłoby truizmem przekonywanie kogokolwiek o tym, że PiS jest żywotnie zainteresowane zmianami konstytucjonalnymi w Polsce - większość konstytucyjna to coś,  czego Jarosław Kaczyński bez wątpienia zazdrości Viktorowi Orbanowi. Ale sytuacja między Pałacem Prezydenckim a PiS w tej kwestii przypomina pole lodowe, w którym panują skrajnie ujemne temperatury i nic nie wskazuje na jakiekolwiek ocieplenie. Nawet jeżeli gdzieś tam w Polsce ( ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...)  trwają spotkania i debaty organizowane przez Pałac, to dzieją się one bez wsparcia partii. W terenie i w centrali na Nowogrodzkiej pomysł prezydenta traktowany jest tylko i wyłącznie jako jego własna inicjatywa, o której w partii nie mówi się nic - można powiedzieć, ze prezydent Duda został w tej sprawie jak - nie przymierzając - Jan Himilsbach z językiem angielskim.

Powodem takiego stanu rzeczy są całkowicie odmienne wizje państwa 'ubranego" w nową/zmienioną konstytucję. PiS zdecydowanie odrzuca wizję ustroju prezydenckiego, jaką preferuje Andrzej Duda, opowiadając się zdecydowanie za systemem "kanclerskim" - ze zredukowanymi do minimum funkcjami i prerogatywami prezydenta. Ale to tylko część prawdy, która w swojej głębi kojarzy się bardziej z "grą o tron" niż o konstytucyjne pryncypia.

Andrzej Duda, któremu wcale nie odbieram propaństwowych intencji inicjatywy konstytucyjnej, tak naprawdę zagrał va banque z Jarosławem Kaczyńskim, uznając zapewne, iż zorganizowanie referendum to jedyna - a w każdym razie najkrótsza droga - do pełnej niezależności politycznej opartej na najważniejszym dla polityka poparciu znaczącej większości społeczeństwa. Zakładając, iż udałoby się przeprowadzić ważne referendum, w którym zwyciężyłaby preferowana przez Dudę opcja państwa prezydenckiego, zyskałby prezydent niezwykle silne atuty i narzędzia potrzebne do demontażu istniejącej sceny politycznej - ba, jako jedyny polityk w Polsce mógłby zasypać rów podziału i dyktować warunki obu wrogim sobie obozom. Można przy tym pominąć takie "szczegóły", że zapewniłby sobie drugą kadencję prezydentury i "zdetronizował" Jarosława Kaczyńskiego. Problem w tym, ze Jarosław Kaczyński  - mimo kuszących zakusów "skoku na konstytucję", w tej rozgrywce doprowadził do sytuacji patowej, która jednak oznacza porażkę - a nawet klęskę Andrzeja Dudy.

Niestety - jest to także klęska tych Polaków, którzy od prezydenta i partii rządzącej oczekiwali zdecydowanych działań w obszarze zmian konstytucyjnych, bez czekania na "większość konstytucyjną", którą ma Orban. Jeżeli frekwencja w referendum 11 listopada 2018 roku przekroczyłaby 50 proc., a większość głosujących opowiedziałaby się za zmianami w ustawie zasadniczej, prezydent Duda i PiS mogliby ogłosić, że jest ono wiążące, bo tak stanowi art. 125 ust. 3 Konstytucji. Problem w tym, że Pis ani myśli wdawać się w niepewne rozwiązanie -  referendalne pytania, które sformułował Duda są dla partii nie do przyjęcia i wygląda na to, że referendum - nawet jeśli się odbędzie - okaże się wizerunkową klapą. Wysiłki Pis zmierzają zatem raczej do tego, żeby tej klapy uniknąć, albo - co dla PiS jest lepsze - klapą obarczyć Andrzeja Dudę.

Wnioski jakie się nasuwają nie są dobre dla prezydenta. Andrzej Duda okazał się nieskutecznym i nieefektywnym graczem - najwyraźniej przelicytował i przeszacował swoje możliwości i siły. Jeżeli swoją frustrację wyładowuje na niezbyt przemyślanych i źle przyjmowanych decyzjach i działaniach (polityka żydowska, veto Ustawy Degradacyjnej i "odkurzanie" przyjaciela Radka Sikorskiego) to tym gorzej dla niego. Obawiam się, że zamiast męża stanu na miarę JFK, mamy eferemydę, o której za czas jakiś nikt nie będzie pamiętał.

Szczerze pisząc, bardzo szkoda mi tych nadziei, jakie w Dudzie pokładałem, ale cóż - w polityce liczy się skuteczność.  Duda jej nie ma - a referendum konstytucyjne jest tego jaskrawym dowodem.

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka