Pomnik Tadeusza Kościuszki w Warszawie stanowi replikę waszyngtońskiego pomnika. Zdjęcie własne 7.06.2020
Pomnik Tadeusza Kościuszki w Warszawie stanowi replikę waszyngtońskiego pomnika. Zdjęcie własne 7.06.2020
Aleksandra Aleksandra
2834
BLOG

Walka o cywilizację

Aleksandra Aleksandra Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 62

Na początku tego roku w notce: https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1011981,jak-to-sie-robi-w-rpa-czyli-o-falszowaniu-historii  obiecałam rozwinąć temat walki o pamięć w kontekście prób wymazywania z historii zasłużonych postaci tylko dlatego, że nie wpisują się one w liberalno-lewicowe standardy. Później jednak pojawiły się bieżące tematy, o których warto było napisać, tak więc temat walki o cywilizację odłożyłam, jako tzw. „ponadczasowy”. Tymczasem stało się tak, że zrobił się on bardzo aktualny. Wojna cywilizacji toczy się na naszych oczach. Mamy do czynienia w działaniami na skalę globalną. Jeśli nie zostaną one zatrzymane, pewnego dnia obudzimy się w „świecie na opak”.  

Od kilku tygodni w różnych miejscach na świecie mamy do czynienia z niszczeniem pomników. Jedne są opryskiwane sprayem, inne zrzucane z cokołów, jeszcze inne metodycznie usuwane lub planowane do usunięcia decyzją władz samorządowych, uniwersyteckich, a nawet kościelnych (https://www.bbc.com/news/uk-england-kent-53192662). Lista niszczonych lub usuwanych pomników jest długa. Podaję link z anglojęzycznej Wikipedii https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_monuments_and_memorials_removed_during_the_George_Floyd_protests#United_Kingdom. Autorzy zaznaczają, że nie jest to lista kompletna. Obejmuje pomniki zniszczone, usunięte lub planowane do usunięcia, nie uwzględnia tych lżej uszkodzonych, np. oblanych farbą, chyba że uszkodzony pomnik został usunięty celem konserwacji. Uwzględnia natomiast obiekty  usunięte przez samych gospodarzy celem ich zabezpieczenia - przechowania w ukryciu do "lepszych czasów" lub przeniesienia w bezpieczniejsze miejsce.

Wspólnym mianownikiem tych działań zdaje się reakcja na śmierć George’a Floyda , która spowodowała aktywizację ruchu Black Lives Matter (BLM) https://pl.wikipedia.org/wiki/Black_Lives_Matter. Sam ruch jest jednak wcześniejszy. Powstał w roku 2013 w USA, w odpowiedzi na uniewinnienie członka straży sąsiedzkiej, który zastrzelił czarnoskórego młodzieńca https://pl.wikipedia.org/wiki/Zastrzelenie_Trayvona_Martina. Zdaniem oskarżonego, pomiędzy nim a ofiarą miało dojść do bójki, a strzał nastąpił w samoobronie. Sąd nie znalazł dowodów na to, że wydarzenia miały inny przebieg, więc musiał oskarżonego uniewinnić. Części społeczności afroamerykańskiej jednak taka argumentacja nie przekonała, a całemu zdarzeniu przydali oni charakter rasistowski. Oto biały mężczyzna, powodowany uprzedzeniami rasistowskimi miał zabić czarnego nastolatka. Fakt, że „biały” był Latynosem i miał czarnoskórych krewnych nie pasował do narracji, a jak można wielokrotnie przekonać, jeśli fakty nie pasują do narracji, tym gorzej dla faktów…

Aktywiści BLM nagłaśniali każdy przypadek śmierci osoby czarnoskórej z rąk policji, sugerując rasistowskie podłoże działań funkcjonariuszy. Żeby było jasne: każda śmierć z ręki policjanta stanowi porażkę policji, bowiem zadaniem policji jest pilnować porządku, a nie zabijać. Nawet jeśli sprawca wcześniej kogoś zabił lub ma zamiar zabić, zadaniem policji jest jego zatrzymanie, a dalej o losach sprawcy decyduje już sąd. Nawet, gdy sprawca stwarza bezpośrednie zagrożenie, zabicie sprawcy winno być ostatecznością. Tym bardziej bulwersujące są przypadki, gdy  giną osoby  niewinne  (np. policjantowi wydawało się, że ktoś sięga po pistolet, gdy naprawdę trzymał telefon komórkowy) lub podejrzane o przewinienia, których waga nie usprawiedliwiała działań policji prowadzących do śmierci zatrzymanego. Do tej kategorii zaliczyć można przypadek śmierci George’a Floyda, podejrzanego o płacenie fałszywym banknotem 20-dolarowym, które to zdarzenie stało się pretekstem do wybuchu obecnej fali protestów i zamieszek. Nie ulega wątpliwości, że każdy  przypadek zabicia kogokolwiek przez osobę, której zadaniem jest obrona prawa i porządku  wymaga szczegółowego  sprawdzenia nie tylko czy nie doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza, ale też czy nie mamy do czynienia z jakimiś błędami systemowymi, które trzeba wyeliminować, np. poprzez odpowiednie szkolenia, dobór kadr, zmianę procedur itp.

Wątpliwości pojawiają się jednak, gdy bez głębszego zbadania sprawy przypisuje się wszystkim tego typu tragediom podłoże rasistowskie.  Czy ofiarami brutalności policji są w większości osoby czarnoskóre, a raczej czy zatrzymana przez policję osoba czarnoskóra ma większe szanse zostać zabita niż osoba z innej grupy etnicznej? Czy statystyczny biały policjant jest bardziej brutalny niż statystyczny czarny policjant?  Statystyki na ten temat nie są jednoznaczne, ale aktywiści BLM statystykami interesują się mało, a jak już, to tylko tymi, które ich tezę popierają.

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że aktywistom uczestniczącym w protestach nie o lepszą pracę policji chodzi. Świadczy o tym choćby postulat zmniejszenia budżetu tej instytucji. Działania takie doprowadzić mogą jedynie do wzrostu nadużyć, bowiem zarobki policjantów spadną, mniej więc będzie chętnych by wstępować w szeregi tej formacji, co utrudni „odsiew” kandydatów nie nadających się do tego zawodu. Ponadto zwiększy pokusę sięgania po nielegalne źródła dochodu. Tak więc postulat „Defund the Police” wydaje się nielogiczny. Wszystko jednak staje się jasne, gdy spojrzymy na ostatnie protesty, jako element wpisujący się w szersze zjawisko, a mianowicie wojnę cywilizacji, a raczej próbę zniszczenia naszej cywilizacji. Postaram się najpierw zdefiniować o jaką cywilizację chodzi, a następnie podać kilka pozornie ze sobą niepowiązanych przykładów z różnych „pól bitewnych”. Temat jest obszerny, a niemal każdy dzień przynosi nowe wiadomości o kolejnych niszczonych czy usuwanych pomnikach lub też różnego rodzaju bardziej lub mniej absurdalnych postulatach przekształcenia świata w taki sposób by nie był zdominowany przez białych. Na końcu umieszczę galerię głównie z pomnikami, ale jest też jedno zdjęcie przedstawiające postacie z "nieprawomyślnego" filmu oraz jedno wykonane przed konsulatem USA po demonstracji poparcia dla BLM. Wszystkie zdjęcia mojego autorstwa.

Przegląd absurdów związanych z antyrasizmem (jak udało mi się przeczytać na notce pozostawionej przez aktywistów pod konsulatem USA w Krakowie nie wystarczy nie być rasistą, trzeba być antyrasistą) można obejrzeć we vlogu Ronaldo Gouws https://www.youtube.com/watch?v=RBqBjM7yQkM minuty: 53:00 do 1:02:18. Sprawy te wahają się od rozważań na temat czy dziedziny takie jak matematyka lub muzyka klasyczna są naznaczone rasizmem, poprzez badania czy psy mogą być rasistami do praktycznych postulatów usunięcia słów takich jak wybielanie (chodzi o kosmetyki) czy Turniej Masters (bo "master" oznacza mistrza, ale też i pana w znaczeniu pana - właściciela niewolników). Jedyna sprawa, która ma sens to wypuszczenie na rynek ciemnych plastrów opatrunkowych, tak by odpowiadały ciemnemu kolorowi skóry. Sprawa może nie jest wielkiej wagi (jak ktoś się skaleczy to przede wszystkim zwraca uwagę na to czy plaster jest mocny i sterylny), ale ma uzasadnienie. Większość pozostałych postulatów budzi śmiech, ale sprawa wcale śmieszna nie jest.

O jaką cywilizację chodzi?

W historii było wiele cywilizacji, które powstawały, a następnie po dłuższym lub krótszym czasie zanikały powoli lub ginęły gwałtownie pod wpływem najazdów z zewnątrz, niepokojów wewnętrznych lub naturalnych kataklizmów. Zagłada cywilizacji niekoniecznie oznaczała biologiczną śmierć jej przedstawicieli. Często przystosowywali się oni do nowych warunków i nowej cywilizacji. Ktoś więc mógłby wzruszyć ramionami i stwierdzić, że widocznie teraz czas przyszedł na naszą cywilizację, która zginie, ale powstanie nowa, może nawet lepsza.

Osobom tym odpowiem posługując się przykładem: na Ziemi żyło wiele gatunków, większość z nich wymarła. Czemu więc martwimy się obecnym wymieraniem gatunków? Czemu martwimy się zmianami klimatycznymi? Środowisko się zmienia, gatunki będą wymierać, ale na ich miejsce powstawać będą inne. Większość osób oburzy się na taką myśl. Chęć zachowania środowiska takiego, jakie zastaliśmy i jakie otaczało naszych przodków wydaje się czymś oczywistym. Podobnie oczywistą rzeczą jest obrona wartości, w jakich zostaliśmy wychowani my i nasi przodkowie.

Odpowiedź na pytanie stanowiące tytuł podrozdziału jest prosta i skomplikowana zarazem. Intuicyjnie to oczywiste – chodzi o naszą cywilizację, pewne wartości, w których nas wychowano, pewne archetypy kulturowe wspólne dla większej liczby ludzi. Ale o jaką grupę ludzi chodzi? Jak nazwać cywilizację, której chcemy bronić? Uczestnicy BLM nie mają chyba problemów z nazwaniem cywilizacji, z którą walczą. To Cywilizacja Białego Człowieka. Obrona Cywilizacji Białego Człowieka od razu kojarzy się jednak z rasizmem, a  nie chodzi tu o kolor skóry. Wielu (może nawet większość) zwalczających naszą cywilizację jest białych (widać to nawet na zdjęciach z zamieszek). Z kolei wielu nie-białych w pełni akceptuje europejskie wartości cywilizacyjne. Europejskie… Cywilizacja europejska? To wskazuje na jej pochodzenie, ale może błędnie sugerować, że chodzi jedynie o Stary Kontynent. Cywilizacja euroatlantycka? Tę nazwę, przyznam, lubię, ale co z Australią i Nową Zelandią? No i co z Afrykanerami i Eurokanerami (neologizm określający białych mieszkańców RPA nie będących Afrykanerami)?

Może więc lepiej, zamiast szukać nazwy, określić cechy tej cywilizacji? Tradycyjnie przyjmuje się następujące filary:  starożytną Grecję, Rzym oraz chrześcijaństwo, którego poprzedniczką jest religia żydowska, stąd też mówi się też o cywilizacji judeochrześcijańskiej. Nie chodzi tu o to, że do cywilizacji tej nie może należeć ateista. Bardziej chodzi o system wartości właściwy danej religii. Zachowuje się on nawet u osób niewierzących, czy takich, które zmieniły wyznanie. Przykładem może być tradycja niektórych świąt religijnych, obchodzonych również przez osoby danej religii nie wyznające. Aspekt religijny jest o tyle ważny, że często staje on się bezpośrednio lub pośrednio celem wrogów cywilizacji. Zwykle atakowany jest ten odłam chrześcijaństwa, który w danym kraju odgrywa największą rolę. W krajach tradycyjnie katolickich będzie to Kościół Katolicki, w krajach tradycyjnie protestanckich – te odłamy protestantyzmu, które najbardziej przywiązane są do tradycji, więc najmniej chętne do przeprowadzania eksperymentów społecznych.

Charakterystyczną cechą cywilizacji euroatlantyckiej jest krytycyzm, również wobec samej siebie, zarówno w wymiarze indywidualnym jak i społecznym. W innych cywilizacjach tego krytycyzmu nie widać, lub jest on znacznie słabszy. Z jednej strony samokrytycyzm pozwala na korygowanie swego postępowania, jest więc pożyteczny, ale z drugiej strony, gdy towarzyszy mu oderwanie od własnej kultury może być kulturobójczy, o czym świadczą ostatnie wydarzenia.

John Mullock

Zacznę od przykładu nie dotyczącego BLM, ale znamiennego z uwagi na użytą argumentację. Sprawa miała miejsce ponad rok temu. Opisał ją Blacklock’s Reporter. Pełny dostęp do artykułu jest płatny, będę więc opierać się na informacji podanej przez Rebel News: https://www.rebelnews.com/bishop-john-thomas-mullock-newfoundland-catholic-church-historic-plaque-rejected-federal-panel.
Zgodnie z prawem Kanady, osoby szczególnie zasłużone dla kraju zostają upamiętnione specjalną tabliczką z brązu. Padła propozycja by w ten sposób uhonorowany został John Thomas Mullock.  Był on biskupem w Nowej Funlandii. Prowadził tam zakrojoną na dużą skalę działalność społeczną. Zakładał szkoły, szpitale, domy starców. Dbał również o gospodarczy i kulturalny rozwój regionu. Mimo to, obecny rząd Kanady nie  wyraził zgody na umieszczenie tabliczki. Kluczowy fragment uzasadnienia brzmiał:

The Board felt that while Mullock led an ambitious building program, he was part of a succession of ecclesiastic leaders in St. John’s whose objective was to grow the Catholic Church in Newfoundland
Panel uznał, że choć Mullock prowadził ambitny program budowy, był częścią hierarchii kościelnej w parafii Św. Jana, której celem był wzrost Kościoła Katolickiego w Nowej Funlandii.

Tak więc władze Kanady nie kryją tego, iż związek z Kościołem Katolickim jest czymś jednoznacznie negatywnym, a przyczynianie się do rozwoju tej instytucji dyskwalifikuje osobę, niezależnie od jej dokonań. Blacklock’s Reporter pisze, że veto nastąpiło po tym jak Kościół nie przychylił się do  żądania premiera Justina Trudeau domagającego się przeprosin za Indian Residential Schools. Czyli miałby to być pewien rodzaj zemsty. Kościół nie przeprosił za to, że zakonnice i zakonnicy prowadzili część szkół z internatem, przeznaczonych dla ludności indiańskiej i innuickiej (eskimoskiej). W szkołach tych, zgodnie z ówczesnymi standardami (II połowa XIX i I połowa XX w.) starano się wpoić dzieciom europejski styl życia. Stosowano też metody wychowawcze nie do przyjęcia w dzisiejszych czasach, ale wówczas typowe (kary cielesne). W niektórych szkołach dochodziło też do nadużyć niezgodnych również z ówczesnymi standardami. Kościół wyraził wprawdzie ubolewania, lecz nie przeprosił, jako instytucja, gdyż to nie Kościół odpowiedzialny był za działalność szkół, lecz władze kraju oraz dyrektorzy i nauczyciele poszczególnych szkół. Jakkolwiek jednak by nie oceniać postawy ówczesnych czy współczesnych władz kościelnych jedno jest faktem: biskup Mullock zmarł w roku 1869, a akurat w  Nowej Funlandii tego typu szkoły powstały o wiele później https://www.rcaanc-cirnac.gc.ca/eng/1511531626107/1539962009489. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że biskup Mullock popierał Partię Liberalną, a więc tę, którą reprezentuje obecny premier Kanady Justin Trudeau. Ten z kolei, mimo swych jawnie antykatolickich działań (nie tylko w tej jednej kwestii) dalej uważa się za katolika. Takich paradoksów w wojnie cywilizacji jest więcej.

Cecil Rhodes

Cecil John Rhodes  to barwna postać. Był businessmanem, a także politykiem. Od jego nazwiska pochodzą nazwy krajów Rodezja Północna (dziś Zambia) i Rodezja Południowa (później po prostu Rodezja, a dziś Zimbabwe). Rhodes prowadził też działalność filantropijną fundując stypendia dla studentów. Z tego też powodu jego pomnik stał na dziedzińcu Uniwersytetu w Kapsztadzie (UTC). Rhodes był zwolennikiem dominacji brytyjskiej „od Kairu do Kapsztadu”, jak się wyrażał. Z tego to powodu Afrykanerzy go nie lubili. Mimo tego władze utworzonej w 1961 r. Republiki Południowej Afryki zdecydowały się nie usuwać pomników Rhodesa, ani też innych pamiątek z okresu Imperium Brytyjskiego.  Po przejęcia władzy przez ANC pomnik Rhodesa przetrwał 21 lat. Do marca 2015 r. Wtedy to grupa osobników (bo niekoniecznie studentów) obrzuciła pomnik odchodami, domagając się jego usunięcia https://en.wikipedia.org/wiki/Rhodes_Must_Fall#Rhodes_University . Władze uniwersyteckie najpierw potępiły wandalizm, ale wkrótce doprowadziły do usunięcia pomnika. Wkrótce ruch Rhodes Must Fall  (Rhodes musi upaść) rozszerzył się na inne pamiątki faktycznego lub domniemanego kolonializmu. Paradoksalnie w ramach ruchu zaczęto z uczelni usuwać język afrikaans na rzecz angielskiego, a więc języka kolonialistów.   Ruch RhodesMustFall dotarł też do Wielkiej Brytanii. Kolejny paradoks: stypendysta stypendium fundacji Rhodesa domagał się usunięcia jego wyobrażenia z budynku Oriel College w Oxfordzie. Inni studenci dołączyli się do żądań, jednakże osoby przekazujące donacje na College zagroziły wycofaniem ich, jeśli rzeźba zostanie usunięta. Władze usunęły tablicę pamiątkową (Rhodes był absolwentem Oriel College, zostawił również w testamencie dużą sumę dla swojego College’u) nie usunęły jednak będącej integralną częścią fasady budynku rzeźby. Sprawa rzeźby „odżyła” teraz w związku z ruchem Black Lives Matter, który stanowczpo domaga się jej usunięcia. Pierwsze oświadczenie władz College’u jest majstersztykiem sztuki polegającej na stworzeniu takiego tekstu, by po jego przeczytaniu nie dało się nic pewnego powiedzieć o zamiarach piszącego https://www.oxfordmail.co.uk/news/18505817.oriel-college-oxford-statement-rhodes-statue/ . Jednakże drugie oświadczenie mówi już jasno o planach usunięcia rzeźby. Za takim rozwiązaniem mieli  głosować zarówno studenci, jak i pracownicy Oriel College. Usunięcie ma nastąpić  w ciągu roku.
https://www.theguardian.com/education/2020/jun/17/end-of-the-rhodes-cecil-oxford-college-ditches-controversial-statue .
https://www.telegraph.co.uk/news/2020/06/17/cecil-rhodes-statue-taken-oxfords-oriel-college/
https://www.bbc.com/news/uk-england-oxfordshire-52990860
Trudno przewidzieć co się stanie ze stypendium Rhodesa. Prawdopodobnie zostanie,  bo jak wiemy, pieniądze nie  śmierdzą. Dalej więc będą na nie wysyłani ludzie walczący o lepszą przeszłość zamiast lepszej przyszłości, że pozwolę sobie sparafrazować jedno z haseł wyborczych partii Front Wolności Plus (Vryheidfront Plus/Freedom Front Plus)  nawołujące do budowania lepszej przyszłości, a nie lepszej przeszłości.

Pisarz, publicysta i działacz afrykanerski Dan Root zaproponował jednak inne rozwiązanie. Na swoim Twitterze napisał:

Black students should no longer be insulted by #Rhodes Scholarship money. Rhodes money should be used for sending SA whites abroad to study at universities where students of their race are still allowed, e.g. Eastern Europe or Japan.
Czarni studenci nie powinni dłużej być obrażani przez fakt otrzymywania pieniędzy ze Stypendium #Rhodes ‘a. Na Stypendium Rhodesa powinno się wysyłać  białych obywateli RPA do krajów, gdzie studenci ich rasy wciąż są przyjmowani, np. Europy Wschodniej lub Japonii.

Sądzę, że pisząc o Europie Wschodniej miał na myśli kraje byłego bloku wschodniego, więc i Polskę.
Odpowiedziałam Roodtowi, że pomysł dobry, tylko  zamiast kryterium rasowego powinno być kryterium nie korzystania z przywilejów akcji afirmatywnej. Dan Roodt zgodził się ze mną. Czy pomysł Roodta zostanie zrealizowany? W swoim vlogu Dan Roodt podaje przykład południowoafrykańskiej białej dziewczyny, która z powodu koloru skóry nie mogła dostać się na medycynę w RPA. Skończyła więc pokrewne kierunki, ale nie dawały one jej prawa do podjęcia praktyki medycznej. Ostatecznie wyjechała do Europy i studiuje na Uniwersytecie w Rydze https://www.youtube.com/watch?v=hmk9xGil54w 5:21 - 7:00. Nie mamy informacji na temat warunków finansowych, ale widzimy, że biali studenci z RPA już studiują w Europie Wschodniej.

Niewolnictwo

O ile można zrozumieć, że rdzenna ludność Afryki  nie chce pomników przypominających kolonialną przeszłość, choć równocześnie akceptuje szereg „kolonialnych” wynalazków, o tyle zdecydowany opór budzić musi fakt, że ktoś próbuje decydować o tym jakie  pomniki mogą, a jakie nie mogą stać w Europie. Niestety coraz częściej władze lokalne w poszczególnych państwach uginają się pod presją potomków imigrantów lub nawet rdzennych Europejczyków tyle tylko, że zarażonych wirusem „politycznej poprawności”. Przykład uległej postawy władz Oriel College nie jest w Wielkiej Brytanii odosobniony.
Najbardziej drastyczny przypadek miał miejsce w Bristolu. Zrzucono tam z cokołu  i wrzucono do wody pomnik Edwarda Colstona.  Edward Colston  żył na przełomie XVII i XVIII wieku. Wiele zrobił dla Bristolu. Był też członkiem Parlamentu. Protestującym jednak nie podobało się to, że brał udział w handlu niewolnikami. Oczywiście, nikt nie ma zamiaru bronić handlu niewolnikami. Mówimy jednak o czasach sprzed z górą 300 lat.

Myślenie ahistoryczne jest tu charakterystyczną cechą. Widać to też wyraźnie w USA na przykładzie niszczenia lub planowego usuwania z przestrzeni publicznej pomników bohaterów walczących po stronie Skonfederowanych Stanów Ameryki (czyli Południa) w wojnie secesyjnej (1861-1865). Nie ma tu miejsca na dokładny opis przyczyn i przebiegu wojny, trzeba jednak zwrócić uwagę na to, iż historycy spierają się na temat roli, jaką w wybuchu wojny odegrała chęć utrzymania niewolnictwa na Południu. Prawdą jest, że niewolnictwo odgrywało dużą rolę tam, gdzie głównym źródłem dochodów były duże plantacje, na których opłacało się zatrudniać niewolników, których należało rzecz jasna utrzymywać. Na Północy głównym źródłem dochodów był przemysł, gdzie istniała konieczność zatrudniania bardziej wykwalifikowanej siły roboczej, której należało płacić, ale z której łatwo można było zrezygnować, gdy nie była już potrzebna.

Rzecz jasna Północ postanowiła sprawę niewolnictwa traktować propagandowo, podkreślając niemoralność tego systemu. Trudno z tym rzecz jasna polemizować, tyle tylko, że po stronie Unii walczyło kilka stanów uznających niewolnictwo, z kolei nie wszyscy walczący po stronie Konfederacji posiadali niewolników. Pod koniec wojny myśl o zniesieniu niewolnictwa zaczęła dojrzewać też na Południu.

Po wojnie stronie wygranej, czyli Północy zależało na scaleniu narodu. Starano się nie antagonizować mieszkańców Południa, którzy odbudowywali kraj po zniszczeniach (Unia stosowała taktykę spalonej ziemi, która jest równie niedopuszczalna z moralnego punktu widzenia jak posiadanie niewolników). Przez długie lata narracja była taka, że wprawdzie Południe chciało utrzymać niewolnictwo, a Północ je zniosła, to tak po jednej, jak i drugiej stronie walczyli ludzie szlachetni, którym należy się uznanie. Pomniki stawiano tak jednej, jak i drugiej stronie. Trudno powiedzieć kiedy ta narracja zaczęła się zmieniać, ale działo się to powoli. Najpierw przyszła kolej na bojową flagę Konfederacji (określaną jako "stars and bars"). Gwoli ścisłości, oficjalna flaga Konfederacji był inna, ale na polu bitwy trudno było ją odróżnić od flagi unii, jako bojowej flagi używano więc tej, którą tu pokazuję lub do niej podobnej.

image

https://en.wikipedia.org/wiki/Modern_display_of_the_Confederate_battle_flag#/media/File:Battle_flag_of_the_Confederate_States_of_America.svg

Flaga ta umieszczana była w wielu miejscach, zwłaszcza na południu USA, ale pod koniec XX w. używające jej osoby zaczynały miewać kłopoty (zwłaszcza w szkołach czy na uczelniach). Flaga była jednak obecna w miejscach pamięci narodowej, a także stanowiła element flag niektórych stanów. W ciągu ostatnich 20 lat była jednak zewsząd systematycznie usuwana. Ostatnim stanem zawierającym "Krzyż Południa" był stan Missisipi. Obecnie nie ma on żadnej oficjalnej flagi.

Później przyszła kolej na wspomniane już pomniki, które były usuwane z miejsc publicznych i zazwyczaj przenoszone w miejsca prywatne, znajdujące się poza jurysdykcją stanową. Jednakże tam też nie są one bezpieczne, o czym świadczy choćby  podpalenie Izby Pamięci poświęconej Kobietom Konfederacji (United Daughters of the Confederacy) w Richmond (Virginia).

Ofiarą nowej narracji, głoszącej, że wszystko, co związane z Konfederacją było i jest złe padają czasem zupełnie przypadkowe osoby. W 2017 roku uniwersyteckie rozgrywki futbolu amerykańskiego miał komentować Amerykanin chińskiego pochodzenia Robert Lee. Zrezygnowano jednak z tego z uwagi na nazwisko komentatora.

Ktoś mógłby jednak powiedzieć: "Usuwanie pamiątek Konfederacji może nie jest rzeczą właściwą, ale jaki to ma związek z cywilizacją w skali globalnej?" Po pierwsze: jest to pewien model myślenia ahistorycznego, który łatwo przeszczepia się na inne kraje, więc jako taki jest niebezpieczny. Po drugie: walka o poprawność polityczną prowadzi do usuwanie dzieł, które są dorobkiem całej ludzkości. Przykładem może być tu usunięcie z kin "Przeminęło z wiatrem" - filmu stanowiącego klasykę kina światowego.

Rasizm prawdziwy i domniemany

Ofiarą BLM padają nie tylko właściciele niewolników czy osoby bezpośrednio lub pośrednio wspierające niewolnictwo.   Padają też osoby oskarżane o rasizm. Tu też "kłania się" myślenie ahistoryczne, bowiem spojrzenie na zagadnienia ras w wieku XVIII, XIX, a nawet na początku XX było inne niż dziś.

Na szczęście pomników królowej Wiktorii,  Winstona Churchilla czy Mahatmy Gandhiego (tak, jego też oskarżono o rasizm wobec czarnych) władze usuwać nie mają zamiaru, pomniki te zostały przez wandali pomalowane, a pomnik Churchilla w Londynie trzeba było dla bezpieczeństwa przykryć specjalną konstrukcją.

Pomniki Kościuszki w Waszyngtonie i Warszawie, Churchilla  czy  (aktywnie zwalczała handel niewolnikami wysyłając Royal Navy, która ścigała handlarzy i uwalniała niewolników) jedynie pomalowano.

Osobny przypadek stanowi namalowanie napisu "Racist" oraz innych graffiti na pomniku szkockiego króla Roberta Bruce'a. Ponieważ żył on w czasach, gdy w Szkocji czy nawet Anglii osobę nie-białą spotkać byłoby trudno, niektórzy sugerowali, że wandale przeprowadzili to tzw. "operację fałszywej flagi" - przeciwnicy ruchu BLM chcieli go skompromitować. Inne opinie sugerują, że mogło chodzić o pomoc udzieloną królowi Kastylii w walce z muzułmanami... https://www.scotsman.com/heritage-and-retro/heritage/why-has-robert-bruce-been-branded-racist-2885126

Jeszcze trudniej określić motywy, które kierowały umieszczającymi graffiti pomnika Tadeusza Kościuszki w Waszyngtonie, a później w Warszawie. Nagrałam o tym filmik na YT https://www.youtube.com/watch?v=lndZa-2515c&t=10s. Kościuszko był zdecydowanym przeciwnikiem niewolnictwa, nie był też rasistą. Najprawdopodobniej sprawcy w Waszyngtonie nie mieli pojęcia kogo pomnik przedstawia. Natomiast sprawcy w Warszawie działali na znak solidarności ze sprawcami w USA. Nie mogąc nic znaleźć przeciwko Kościuszce sympatycy BLM zaczęli tłumaczyć, że Kościuszko zapewne popierałby ten ruch i byłby zadowolony z tego, jego pomnik pomalowano.

Dla mnie, jako biologa najciekawszy przykład to apel pewnej szwedzko-gambijskiej działaczki o usunięcie pomników Carla von Linné, u nas bardziej znanego, jako Karol Linneusz (https://freewestmedia.com/2020/06/11/african-activist-in-sweden-wants-to-remove-carl-von-linne-statues/). Czym mógł narazić się twórca systematyki organizmów żywych? Być może tym, że stworzył dość złożony system klasyfikacji organizmów żywych, którego studentom nie zawsze chce się uczyć, a nawet niektórzy nauczyciele taksonomii nie lubią? No nie, nie oto aktywistce chodzi. Chodzi o to, że opisując liczne gatunki roślin i zwierząt nie ominął również człowieka. W 1756 roku yróżnił on cztery rasy, a właściwie gatunki ludzkie: Homo europaeus, Homo asiaticus, Homo afer  i Homo americanus. Dwa lata później uznał wprawdzie człowieka za jeden gatunek - Homo sapiens, ale aktywistki to nie zadowala.

Czy faktycznie chodzi o współczesne standardy?

Do tej pory pisałam, że niszczący czy usuwający przykładają standardy współczesne do przeszłości. Pewne sytuacje jednak temu wyraźnie przeczą. Do współczesnych, lecz również dawnych standardów należy nie zabijanie ludzi, których jedyną "winą" jest przynależność do jakiejś grupy społecznej. Człowiek, który zarządził egzekucję niespełna 14-letniego dziecka oraz odpowiada za śmierć milionów ludzi zdecydowanie do współczesnych standardów nie pasuje. Nie pasuje również do standardów swojej epoki czyli początku XX wieku. Czy jednak przeszkadza to w stawianiu mu pomników? Niekoniecznie i nie wszędzie. W czerwcu 2020 r. w Gelsenkirchen (Niemcy, Nadrenia-Westfalia) odsłonięto pomnik Lenina https://www.tvp.info/48650040/nowy-pomnik-lenina-w-niemczech-wpisuje-sie-w-tradycje-miasta . Fundatorem była Marksistowsko-Leninowskiej Partii Niemiec (MLPD). Władze  dzielnicy starały się zapobiec postawieniu pomnika, ale przegrały w sądzie. Argument był taki, że pomnik stoi na gruncie prywatnym (siedziba partii). Wątpię jednak czy argument taki byłby przyjęty gdyby chodziło o np. pomnik Hitlera...  W Niemczech zapewne nie, bo zakazana jest propaganda nazistowska (ale komunistyczna nie jest zakazana), natomiast w USA teoretycznie postawienie pomnika Hitlerowi na gruncie prywatnym  byłoby możliwe, ale jakoś nikt tego nie robi (i słusznie), pomnik Lenina natomiast stoi w Seattle (też na gruncie prywatnym) i jakoś presji społecznej by go usunąć nie ma.

Czy nic już nie da się zrobić?

Czy musimy (my w znaczeniu przedstawicieli cywilizacji zachodniej) biernie przyglądać się jak na naszych oczach cywilizacja ginie? Czy może powinniśmy być zadowoleni, że nas problem ruchów antycywilizacyjnych nie dotyczy. Nie byłabym tego taka pewna. Pojawiła się bowiem petycja o usunięcie "W pustyni i w puszczy" z kanonu lektur szkolnych. Petycję podpisało ok. 2000 osób. Petycję wprawdzie po trzech dniach usunęła sama autorka, więc niby nic się nie stało, jednakże prawdopodobnie problem wróci.

Czy w skali globalnej cywilizacja jest do uratowania. Trzeba być dobrej myśli. Aktywistom BLM zdarza się napotykać na opór (bierny, ale skuteczny). Tak było w Ventura, gdzie katolicka młodzież otoczyła kordonem pomnik misjonarza Junipero Serra. Napastnicy pragnęli zniszczyć pomnik (zrobiono tak w San Francisco i paru innych miejscach), ale tym razem musieli odstąpić. Ostateczny los pomnika rozstrzygnie się za kilka dni, bowiem rada miasta odłożyła decyzję. Są głosy by pomnik przenieść w inne miejsce.  Przeniesienie rozważają nie tylko przeciwnicy misjonarza, ale też część władz kościelnych. Te ostatnie obawiają się, że wandale zechcą powtórzyć atak i tym razem mogą zniszczyć pomnik.

Teksańczycy natomiast postanowili nie ograniczać się do biernego oporu. Przyszli uzbrojeni na demonstrację w obronie pomnika upamiętniającego zwycięstwo Teksańczyków nad meksykańskim generałem Antionio Lopez de Santa Anna y Lebrón (w skrócie nazywanego Santa Anna) w bitwie pod San Jacinto. Demonstranci dopominali się o przysłanie ochrony tego i innych pomników https://www.houstonchronicle.com/news/houston-texas/texas/article/Armed-activists-at-San-Jacinto-Monument-vows-to-15354911.php .

W obronie dziedzictwa historycznego wystąpił też prezydent Donald Trump. Zagroził wysokimi karami dla osób niszczących pomniki. Na wysokość kar wprawdzie prezydent nie ma wpływu, ale za to, jako zwierzchnik sił zbrojnych zapowiedział, że nie zgodzi się na zmiany nazw baz wojskowych honorujących generałów walczących po stronie Konfederacji.

Może więc nie wszystko jeszcze stracone...


Zobacz galerię zdjęć:

Pomnik królowej Wiktorii przed Buckingham Palace w Londynie, marzec 2017 r.
Pomnik królowej Wiktorii przed Buckingham Palace w Londynie, marzec 2017 r. Pomnik króla Jerzego IV i Kolumna Nelsona, Traflgar Square, Londyn, marzec 2017 Pomnik kobiety z dziećmi w centralnej części Pomnika Voortrekkera, przedmieścia Pretorii, RPA, wrzesień 2016. Cały obiekt nie wszystkim się podoba, ale zagrożony nie jest, gdyż wpisany został na listę UNESCO Tablica informująca o autorze pomnika oraz modelach. Autorem był Anton van Wouw, ten sam, który wykonał również pomnik Paula Krugera w centrum Pretorii. Pomnik Krugera jest zagrożony. Pod konsulatem amerykańskim w Krakowie palono znicze i umieszczone napisy. Jeden z napisów głosi, że nie wystarczy nie być rasistą, bo trzeba być antyrasistą...., 5 lipca 2020. Pomnik Carla von Brandisa http://www.theheritageportal.co.za/article/carl-von-brandis-father-johannesburg zwanego ojcem Johannesburga. Również kwestionowany, gdyż miał zabierać ziemię czarnym. Pomnik był obiektem działań artystycznych https://www.iol.co.z Postacie bohaterów "Przeminęło z wiatrem". Wystawa Barbie w Pałacu Kultury w Warszawie, 2006 r.
Pomniki (i inne elementy naszej cywilizacji)) z różnych stron świata
Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo