Aleksandra Aleksandra
3698
BLOG

Sprawa Skrzypskiego, czyli jak działa polska dyplomacja

Aleksandra Aleksandra Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Już za kilka dni Święta. Trochę inne niż zwykle, ale większość z nas zasiądzie przy stole wigilijnym, a przynajmniej drogą elektroniczną połączy się z bliskimi. Telewizje (niezależnie od opcji politycznej) pokazywać również będą reportaże o osobach, którym nie będzie dane spędzić Świąt w sposób tradycyjny – lekarzach na dyżurach, żołnierzach na służbie itp. Mało jednak prawdopodobne by ktoś przypomniał o więźniach, a tym bardziej osobach uwięzionych poza granicami naszego kraju. Chciałabym więc nieco wypełnić tę lukę i zastanowić się czy polska dyplomacja czyni wystarczające wysiłki na rzecz tego, by osoby te wyszły na wolność i wróciły do kraju (jeśli tego sobie życzą). Jako przykład przytoczę sprawę Jakóba (taką formę zapisu imienia on sam preferuje) Skrzypskiego. O sprawie pisałam obszernie w kwietniu 2020 r.: 

https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1035557,polak-uwieziony-w-indonezji-czyli-sprawa-jakoba-skrzypskiego , https://www.salon24.pl/u/olenkawagner/1039829,apel-o-uwolnienie-wiezniow-politycznych-w-indonezji .

Krótko przypomnę: Jakób Skrzypski, podróżnik często odwiedzający kraje Azji Południowo-Wschodniej, a zwłaszcza Indonezję został aresztowany w Papui Zachodniej. Prowincja ta niegdyś była kolonią holenderską, później miała stać się niepodległym państwem, ale została za skutek zabiegów dyplomatycznych Indonezji zaanektowana przez ten kraj (dokładny opis sytuacji w pierwszym linku). Duża część ludności Papui Zachodniej nie pogodziła się z tym faktem i walka o niepodległość (zarówno zbrojna, jak i pokojowa) trwa do dziś. Panu Skrzypskiemu zarzucono kontakty z „rebeliantami” i skazano najpierw na 5 lat, a następnie wyrok podwyższono do siedmiu. Jakób Skrzypski obecnie w dalszym ciągu przebywa w policyjnej izbie zatrzymań w Wamenie. Przebywa tam od 2.10.2018, a wcześniej (od 25 sierpnia) uwięziony był w Jayapurze.

Tak więc od dwóch lat i czterech miesięcy jest pozbawiony wolności. Wprawdzie po przekazaniu sprawy prokuraturze, a tym bardziej po wyroku powinien był znaleźć się w więzieniu, z jakichś trudnych do odgadnięcia powodów przebywa w izbie zatrzymań, która nie jest dostosowana do długoterminowego przetrzymywania osób. Cele są bez okien, spacerów nie ma, ściślej w ciągu ponad dwuletniego pobytu Pan Jakób na spacerze był raz. Jedynie posiłki w izbie zatrzymań są lepsze niż w więzieniu. Niestety, Jakób Skrzypski pozbawiony jest tego przywileju, gdyż jako skazanemu, przywożone są mu posiłki z więzienia, dużo gorsze, często niezbyt nadające się do spożycia. Bardzo wyraźnie schudł, co wywołało nawet zaniepokojenie strażników. Strażnicy niewiele jednak w tej sprawie mogą zrobić. Problem leży w systemie.

Fakt, że skazany podlega formalnie pod więzienie powoduje też problemy z opieką medyczną. Nie może on korzystać z opieki lekarzy policyjnej izby zatrzymań, a wizyty lekarzy z więzienia czy przywożenie do więziennej (lub innej przychodni) jest widocznie skomplikowane logistycznie, w związku z czym pomoc nie przychodzi, lub przychodzi ze znacznym opóźnieniem, co doprowadza do zagrożenia trwałym kalectwem, a może nawet śmiercią. 

Pewne nadzieje na uwolnienie pojawiły się w związku z wybuchem pandemii, bowiem władze Indonezji postanowiły zmniejszyć przepełnienie w więzieniach zwalniając tysiące skazanych. Niestety nadziej szybko okazały się płonne. Zwolnieniu podlegały jedynie osoby, które odbyły 2/3 kary (młodociane połowę). Jakób Skrzypski nie odbył nawet połowy zasądzonego wyroku.
Czy musiał zapaść tak surowy wyrok i czy Pan Jakób ma szanse na wcześniejsze wyjście na wolność?
W roku 2019, przemawiając z okazji Święta Konstytucji Trzeciego Maja, Prezydent RP Andrzej Duda powiedział między innymi:
„Chcemy też, żeby nasi obywatele poza granicami kraju czuli opiekę ze strony Polski, i wiedzieli, że w razie czego Polska ich nie zawiedzie.”
(https://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta-rp/wystapienia/art,700,prezydent-defilada-silni-w-sojuszach-wystapienie.html)
Czy Pan Jakób może powiedzieć, że czuje opiekę ze strony Polski, czy może jednak przyznać musi, że Polska go zawiodła?  Jakaś opieka ze strony konsulatu była, ale raczej sprawą zajmowali się urzędnicy niższego szczebla, bo ówczesna Pani Ambasador osobiście sprawą nie chciała się zająć. Gdy sprawa nabrała rozgłosu ówczesny Minister Spraw Zagranicznych Jacek Czaputowicz ograniczył się do prośby o sprawiedliwy proces. Prezydent i Premier głosu nie zabrali. Pojawiła się uwaga, że mieszkańcy Azji nie lubią jak ich pouczać. Więc nie pouczano. Odpowiedź na petycję do MSZ, domagającą się podjęcia bardziej zdecydowanych działań na rzecz uwolnienia J. Skrzypskiego przyszła dopiero po roku. Czytamy w niej, że sprawa „znajduje się w sferze zainteresowania polskiej służby konsularno-dyplomatycznej”. Wspomniano też o rozmowie ówczesnego ministra Czaputowicza ze swoją indonezyjską odpowiedniczką  Retno Marsudi, a nawet o tym, że sprawa poruszona była przez europejską dyplomację.
W tym ostatnim przypadku chodzi zapewne o przyjęcie przez Parlament Europejski (21.10. 2019 r. ), zaproponowanej przez Eurodeputowaną Annę Fotygę, poprawkę do rezolucji, wzywającej indonezyjski parlament do zmiany polityki względem Papui Zachodniej i dostosowania wszystkich przepisów do międzynarodowych standardów praw człowieka i międzynarodowych zobowiązań Indonezji. Poprawka domagała się uwolnienia Jakóba Skrzypskiego. Skutek jednak był odwrotny od zamierzonego, gdyż indonezyjski Sąd Najwyższy zwiększył wyrok do 7 lat.  Czy jest to wina Pani Fotygi oraz PE? Nie sądzę. Rezolucja była właściwym aktem, problem jednak w tym, że nie poszły za nią żadne zdecydowane działania MSZ. Żadna nota dyplomatyczna, żadne wzywanie Ambasadora Republiki Indonezji „na dywanik” – nic. Tym samym polskie władze (świadomie lub nie) dały władzom indonezyjski sygnał, że nie rezolucją nie muszą się przejmować, zaś władze Indonezji wykorzystały okazję do pokazania własnym obywatelom, że są twardzi wobec „wichrzycieli” przysyłanych na ziemię indonezyjską z zagranicy, a zagranicznym dziennikarzom i działaczom praw człowieka, by do Papui Zachodniej nie przyjeżdżali, bo nikt się nie będzie z nimi „patyczkował” i żadne rezolucje ich nie wybronią.

Tak więc na pytanie czy Polska zawiodła Pana Skrzypskiego trzeba niestety odpowiedzieć twierdząco. Wszelkie wysiłki na rzecz uwolnienia okazały się bezskuteczne, a to jest najistotniejsze. Bardzo umiarkowana była też skuteczność działań na rzecz poprawy warunków w więzieniu. Jedynie w ostatnich miesiącach zapewniono skazanemu opiekę medyczną, której wcześniej odmawiano lub odkładano do dnia świętego Nigdy. Ta mała poprawa nie zmienia jednak zasadniczo sytuacji więźnia.

Może jednak faktycznie nic nie dało się zrobić? Może Indonezja jest krajem z natury obojętnym na naciski dyplomatyczne? Fakty jednak temu przeczą. Najbardziej skuteczne byłyby działania na etapie przed procesem. Parę miesięcy temu grupa działaczy papuaskich, znana jako „Siódemka z Balikpapanu” otrzymała stosunkowo niskie wyroki (10-11 miesięcy), choć prokuratura żądała 15-17 lat więzienia. Z uwagi na czas spędzony w areszcie, wyroki oznaczały, że osoby te spędziły jedynie dodatkowy miesiąc w więzieniu lub od razu wyszły na wolność. W przypadku Jakóba Skrzypskiego prokuratura żądała 10 lat, a otrzymał on 5 lat (później podwyższono do 7). Zanim zaczął się proces były silne międzynarodowe naciski na uwolnienie więźniów politycznych, wszystko więc wskazuje na to, że Indonezja tym naciskom uległa. Oczywiście, formalnie sądy są niezawisłe, ale w procesach politycznych wyraźnie widać zależność od władzy wykonawczej. W petycjach pojawiło się też nazwisko Skrzypskiego, był on jednak już skazany, więc władze go nie uwolniły. Po wyroku sprawa uwolnienia jest trudniejsza, lecz nie niemożliwa. Wprawdzie formalnie już wyrok wydała ostatnia instancja, istnieje możliwość wykazania nieprawidłowości w procesie, co doprowadziłoby do nowego procesu, a ten zakończyłby się uniewinnieniem. Mogłaby też prokuratura wycofać zarzuty.  Wiązałoby się to jednak niejako z przyznaniem się do winy, wskazaniem, że coś władze zrobiły nie tak.

Zawsze istnieje też możliwość ułaskawienia. Ułaskawienie nie musi być uzasadnione w żaden sposób, ale jakby Prezydent Indonezji chciał mieć jakiś powód to diamentowa (75-letnia) rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych pomiędzy dwoma państwami (https://www.gov.pl/web/indonezja/relacje-dwustronne). Pan Prezydent Duda może ułaskawić Indonezyjczyków uwięzionych w Polsce (o ile tacy są). Tymczasem spotkania polsko-indonezyjskie odbywają się. Są dość częste, mają różny charakter (fora, szkolenia (np. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/szkolenie-cpt-abw-na-bali-w-indonezji-polecieli-sami-dobrzy-znajomi/6y54rgp,79cfc278 ), nie wspomina się jednak na nich o sprawie Skrzypskiego. 

Do uwolnienia Pana Skrzypskiego konieczna jest zdecydowana i konsekwentna postawa Polski, a może też włączenie w takie działania dyplomacji innych krajów. Myślę tu o Szwajcarii, gdzie Pan Jakób ostatnio mieszkał. Przykłady traktowania cudzoziemców z innych krajów, oskarżonych o podobne „przestępstwa” wskazują, że postępowano z nimi o wiele łagodniej. Albo byli od razu deportowani, albo osadzani w areszcie i wypuszczani po paru miesiącach (otrzymując wyroki odpowiadające czasowi spędzonemu w śledztwie). Jakób Skrzypski jest pierwszym i do tej pory jedynym w Indonezji cudzoziemcem oskarżonym z paragrafu o zdradę. Sam zarzut nieco dziwny, bo zdradzić może jedynie obywatel danego kraju, ale to już inna historia.

No właśnie. Za co siedzi Jakób Skrzypski i czy warto o niego walczyć, narażając na szwank nasze relacje z krajem, do którego niektórzy mają sentyment z uwagi na podobieństwo naszych flag, a być może i miłe wspomnienia z chwil spędzonych na pięknych plażach w towarzystwie miłych ludzi, podziwiając piękne widoki (nie byłam, ale tak sobie „turystyczną” Indonezję wyobrażam)? Takie pytanie mogą zwłaszcza postawić osoby, które uległy dezinformacjom, a tych jest sporo.  Pomijając aspekt, że moim zdaniem opieką należy otaczać wszystkich obywateli, nawet tych skazanych za przestępstwa, które faktycznie popełnili, w przypadku Jakóba Skrzypskiego nie mamy do czynienia z żadnym przestępstwem w świetle prawa polskiego, a nawet indonezyjskiego. Miał wymagane przez rząd indonezyjski zezwolenie na wyjazd do Papui Zachodniej. Nie spotykał się z przedstawicielami nielegalnych organizacji. Spotkał się jedynie z osobami działającymi legalnie na rzecz praw ludności Papui.  Nie miał przy sobie narkotyków (takie insynuacje pojawiały się na forach społecznościowych), ani broni (pierwsze doniesienia w prasie indonezyjskiej mówiły o broni, próbowano taki zarzut skonstruować, ale nie znalazł się on w akcie oskarżenia).

Pan Skrzypski nie jest też ani lewicowym ani prawicowym ekstremistą. Takie zarzuty bowiem też padały. Skąd się wzięły? Może z oglądania zdjęć, na których podróżnik ma na sobie koszulki z różnymi obrazkami i napisami? Taki wniosek wyciągnął np. pewien szwajcarski dziennikarz. Widząc koszulkę z symbolami i napisami popierającym prawo do posiadania broni zrobił z Pana Skrzypskiego „faszystę” [SPROSTOWANIE: nawet gorzej niż myślałam na początku, bo koszulka miała bardzo ogólny wydźwięk patriotyczno-wojskowy, nie było tam żadnych postulatów. Natomiast dziennikarz określa się jako "antyfaszysta". Niby nic złego, bo przecież faszyzm to ideologia powszechnie potępiana i każdy powinien być antyfaszystą. Tyle tylko, że w praktyce osoby określające się tym mianem lubią tropić faszyzm również tam, gdzie go nie ma.].

Skąd podejrzenie o lewicowość? Nie wiem i mam zamiaru roztrząsać. Może też jakaś koszulka? W każdym razie na opiekę ze strony państwa polskiego zasługuje każdy obywatel bez względu na poglądy, więc nawet gdyby J. Skrzypski był „lewakiem” i „prawakiem” jednocześnie, również należałoby doprowadzić do jego uwolnienia.

Zwracam się więc do Pana Prezydenta Andrzeja Dudy, Pana Premiera Mateusza Morawieckiego i Pana Ministra Spraw Zagranicznych Zbigniewa Rau o skuteczną interwencję w sprawie Pana Jakóba Skrzypskiego, a także innych Polaków uwięzionych poza granicami naszego kraju, zwłaszcza w sytuacjach gdy ich wina budzi wątpliwości, lub gdy mimo spełnienia wszystkich przewidzianych prawem warunków odmawia się im zwolnienia warunkowego. Niech słowa o tym, że obywatele polscy poza granicami naszego kraju powinni wiedzieć, że ich Polska nie zawiedzie staną się rzeczywistością.

Jednocześnie życzę Panom i Pańskim Rodzinom, a także wszystkim moim Czytelnikom i Współbloggerom zdrowych, pogodnych, a nawet (wbrew trudnym czasom) wesołych Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego Nowego Roku.
Szczególnie serdeczne życzenia składam wszystkim uwięzionym i ich rodzinom. Panu Jakóbowi i innym uwięzionym niesprawiedliwie, bądź tym, którym bezpodstawnie do tej pory odmawia się zwolnienia warunkowego życzę by następne Święta spędzili już w domu (lub w innym miejscu, w którym przebywać będą dobrowolnie). Tym, którzy karę powinni odbywać życzę by odbywali ją w warunkach humanitarnych.

Wiem. To ostatnie zdanie nie dotyczy Pana Skrzypskiego, może też oburzyć niektórych Czytelników, no cóż, Święta to Święta, więc życzenia należą się wszystkim. Należy poniechać chęci zemsty, nawet jeśli „scyzoryk w kieszeni się otwiera”.

Jeszcze raz wszystkim składam najlepsze życzenia świąteczne i noworoczne.

Żródła:

Obszerny materiał z kanału XEstuariumSumieniaX – przedstawia okoliczności aresztowania, proces, stara się też wyjaśnić dlaczego to właśnie Polak został potraktowany tak surowo: https://www.youtube.com/watch?v=AzcdsVBePRs 
Informacje o  sytuacji w Papui Zachodniej (nazwisko Skrzypski też pada): https://www.defence24.pl/indonezja-papua-zachodnia-chce-niepodleglosci-i-tworzy-rzad-emigracyjny 
Starszy artykuł (styczeń 2020), ale zawiera dużo informacji i nie był do tej pory cytowany we wcześniejszych wpisach:  https://www.radiomaryja.pl/informacje/indonezja-polak-skazany-za-rzekoma-wspolprace-z-separatystami-nadal-w-areszcie/  

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka