Magnolie - zdjęcie zrobione w Londynie dwa lata temu (marzec 2017).
Magnolie - zdjęcie zrobione w Londynie dwa lata temu (marzec 2017).
Aleksandra Aleksandra
267
BLOG

Niby niezwiązane ze sobą sprawy czyli o wymiarze (nie)sprawiedliwości i o piątej władzy

Aleksandra Aleksandra Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Tym razem będzie o dwóch sprawach sądowych pozornie bardzo różnych. Jedna z nich to sprawa cywilna,  druga to sprawa karna. Jedna odbyła się w Anglii, druga w Polsce. Jaki więc jest między nimi związek? Rozstrzygnięcia w obu sprawach nie pozwalają oprzeć się wrażeniu, że władza z obywatelem może zrobić co chce i może być całkowicie bezkarna. Obie sprawy zakończyły się niekorzystnie dla dziennikarzy mediów społecznościowych głoszących poglądy, które mainstream określa, jako skrajnie prawicowe. Obaj dziennikarze często oskarżani są o szerzenie nienawiści, gdy tak naprawdę są po prostu jedynie  „antysystemowi”.

Zanim skomentuję, krótko przedstawię obie sprawy. Zacznijmy od sprawy późniejszej, rozstrzygniętej 15 marca 2019 r. Jej bohaterem jest Tommy Robinson  (prawdziwe nazwisko Stephen Christopher Yaxley-Lennon, w wersji skróconej Stephen Lennon). Pisałam o nim wcześniej w związku z jego aresztowaniem w maju ubiegłego roku, a następnie uznaniem procesu za nieprawidłowy i wypuszczeniem oraz nowym procesem, który był wielokrotnie odkładany, ostatecznie miał się rozpocząć 22 marca, ale zostanie przełożony na koniec kwietnia lub nawet maj (będę sprawę śledzić i informować). Dziś jednak o innej sprawie: o przegranej sprawie cywilnej, którą Tommy Robinson wytoczył przeciw policji w Cambridge. Pewnego dnia w 2016 roku, siedział on pubie wraz dziećmi (był to tzw. Family Day, kiedy to dorośli mogą przychodzić do pubu z dziećmi) i oglądał mecz piłki nożnej. Drużyna z jego rodzinnego Luton grała mecz wyjazdowy właśnie w Cambridge. W pewnym momencie do pubu weszła policja i nakazała opuścić lokal, gdyż rzekomo Tommy stwarzać miał potencjalne zagrożenie (siedząc i pijąc napoje bezalkoholowe). Wraz z dziećmi został on odeskortowany do dworca kolejowego (nakazano mu opuścić nie tylko pub, ale i miasto). Domagał się przeprosin od policji. Sędzia HHJ Walden-Smith uznała jego pozew za bezzasadny i nakazała zapłacenie kosztów sądowych w wysokości 38 tysięcy funtów, przy czym 20 tysięcy mają zostać zapłacone w ciągu dwóch tygodni.

Druga sprawa dotyczy Marcina Roli – twórcy telewizji internetowej wRealu24tv. Komentując „Czarne Protesty” określił jego uczestniczki (zwłaszcza te domagające się prawa do aborcji aż do dziewiątego miesiąca ciąży włącznie) mianem „feminazistek", "półmózgów, debili, ameb, sklonowanych owiec", "pasztetów z wąsem" oraz "śmieci". Nie wymienił przy tym nikogo osobiście, ale urażona poczuła się Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, która złożyła zawiadomienie o przestępstwie z osławionego Art. 212 kk, który brzmi:
§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
§ 3. W razie skazania za przestępstwo określone w § 1 lub 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.
§ 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 1 lub 2 odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Sędzia  Jędrzej Czerwiński skazał Marcina Rolę na karę 3 miesięcy więzienia w zawieszeniu, 30 godzin prac społecznych w miesiącu, wpłatę 10 tys. złotych dla PCK, 500 zł dla pokrzywdzonej i pokrycie kosztów sądowych. Marcin Rola wyjaśnił to dla Radia Wnet , a tu daję link do notatki z wp.pl https://www.wp.pl/?s=wiadomosci.wp.pl%2Fsgwpsgfirst-6235758433687169a  .

Obie spawy wiążą się z próbą „uciszania” obywateli i pokazania, że władza wie lepiej. O ile w drugiej sprawie kwestia jest dość oczywista – chodzi o ograniczenie wolności słowa, spór może dotyczyć jedynie czy uzasadnione czy nie, o tyle w sprawie Tommy’ego pozornie chodzi o coś zupełnie innego: rozstrzygnięcie czy policja ma prawo usuwać kogoś z określonego miejsca w obawie przed zamieszkami.  Sędzia podkreślała, że policja nie stosowała działań dyskryminacyjnych wobec  Stephena Lennona, gdyż inni klienci pubu też poproszeni byli o jego opuszczenie. Podkreśliła, że nie chodziło o prześladowanie aktywisty, z uwagi na jego poglądy. Pozwoliła sobie przy tym na „wsadzenie szpili” mówiąc: "Mr Lennon isn't as well-known as he and his supporters may think." (Pan Lennon nie jest tak dobrze znany jak jemu i jego zwolennikom się wydaje). Policja miała po prostu za zadanie zapobiec zamieszkom pomiędzy kibicami dwóch wrogich sobie klubów i prewencyjnie nakazała opuścić wszystkim lokal.  Do poglądu tego przychyla się życzliwy zazwyczaj Tommy’emu autor kanału Politico https://www.youtube.com/watch?v=4LZYSM81blw , choć przyznaje, że wyrzucenie gości z pubu w trakcie meczu miało prawo być irytujące, lepiej już gdyby usunięto ich przed meczem, tak by mogli znaleźć inne miejsce do oglądania.
Tłumaczenie to pomija jednak szereg istotnych aspektów:
1)    Fakt, że Tommy Robinson nie był dyskryminowany, gdyż inni również byli wyrzuceni, nie oznacza, że policja nie złamała prawa. Może po prostu wszyscy byli źle potraktowani, a tylko Tommy złożył skargę. Jeśli tak było to nawet gorzej, bo oznacza to, że policja może wyrzucić z lokalu gastronomicznego każdego, a więc także i Szanownego Czytelnika, o ile znajdzie się na terenie Zjednoczonego Królestwa i jakiemuś policjantowi się nie spodoba.   
2)    Interwencja policji wywołała traumatyczne przeżycia u dzieci Tommy’ego (młodsza córka do dziś nie wychodzi z ojcem oglądać mecze, bo się boi). Sama policja chyba też nie uważała, że wszystko było w porządku, gdyż najpierw oferowała Tommy’emu pieniądze, ten jednak oferty nie przyjął, zależało mu bowiem na przeprosinach. https://www.youtube.com/watch?v=fsp6Y7GhUGQ
3)    Sąd przeszedł do porządku dziennego nad faktem, że policyjny zapis monitoringu został zniszczony.  Ezra Levant z Rebel Meda (https://www.youtube.com/watch?v=3tLXOALOhRE ) twierdzi, że sam fakt zniszczenia powinien u sądu wzbudzić przekonanie, iż policja miała coś do ukrycia i dlatego zniszczyła nagranie. Tommy w innym nagraniu  wyjaśnia, że w sądzie policjanci kłamali, twierdząc, że Tommy przeklinał, czemu przeczy nagranie dostarczone przez niego (jedyne nagranie dokumentujące incydent)
4)    O tym, że Tommy Robinson zachowywał się spokojnie wiadomo z wypowiedzi właścicielki pubu, jak również samych policjantów. Sędzia jednak uznała za wystarczające przypuszczenie, że wprawdzie nie sprawiał on kłopotów w chwili, gdy policja zdecydowała się na interwencję, ale nie było gwarancji, że nie będzie sprawiał ich później. Ezra Levant porównał sytuację do przedstawionej w znanym filmie „Raport mniejszości”. Film ten jest dystopią przedstawiającą świat, w którym „rozwiązano problem zbrodni”, poprzez opracowanie algorytmu pozwalającego na wykrycie tego czy dany człowiek popełni zbrodnię czy nie. Jeśli dane wskazywały na to, że zbrodnię popełni – był on aresztowany zanim do tego doszło.
5)    Kwota, którą ma zapłacić Tommy jest bardzo wysoka. Ponadto 20 tysięcy ma zapłacić w ciągu dwóch tygodni. Tommy dysponuje wprawdzie dość dużą sumą pieniędzy, zebraną w czasie, gdy przebywał on w więzieniu, ale pieniądze będą mu potrzebne na dalsze zmagania z wymiarem (nie)sprawiedliwości, tak więc zbiórka trwa nadal. Informacje na ten temat można znaleźć na filmach emitowanych na kanale Tommy’ego.

Wszystkie te okoliczności, a zwłaszcza wysoka, nawet jak na brytyjskie warunki kwota, którą musi zapłacić Tommy sugerują, iż nie chodzi jedynie o to, iż powodowi nie udało się wykazać, że policja zachowała się w sposób naruszający jego prawa. O co więc mogło chodzić? Tommy Robinson twierdzi, i moim zdaniem ma do tego podstawy, że postanowienie sądu jest próbą odstraszenia go od zakładania kolejnych spraw cywilnych przeciw organom państwowym czy osobom fizycznym (np. przedstawicielom mainstreamowych mediów). A spraw takich mogłoby być dużo. Jedna z nich mogłaby np. dotyczyć sprawy złego traktowania w więzieniu. Władzom więziennym w Onley nie udało się w pełni ochronić Tommy’ego przed agresją ze strony więźniów wyznających islam (Tommy znany jest z krytyki islamu oraz radykalnych islamistów), a jeśli już chroniły, to przy okazji ograniczyły przysługujące mu prawa. W wyniku pobytu w więzieniu Tommy nabawił się stressu pourazowego, tej samej przypadłości, której doznają żołnierze na froncie.  

W porównaniu ze sprawą Tommy’ego Robinsona sprawa Marcina Roli wydaje się prostsza: obraził grupę osób, więc został ukarany, dyskutować można jedynie nad surowością kary. Wprawdzie artykuł 212 sam w sobie jest dość kontrowersyjny, ale dura lex sed lex. Bliższe przyjrzenie się sprawie pokazuje jednak, że nie wszystko daje się tak prosto wytłumaczyć.  Sformułowania użyte przez Marcina Rolę, choć ostre,  nie odnosiły się do nikogo personalnie. Stanowiły one opinię na temat osób domagających się aborcji do 9 miesiąca ciąży. Opinia zrównująca aborcję z zabójstwem jest dość powszechna i może być wyrażana. Stwierdził to m.in. sąd w sprawie Alicji Tysiąc przeciwko publicyście „Gościa Niedzielnego”. Pani Tysiąc wygrała wprawdzie sprawę, ale sąd stwierdził, że ludzie mogą wypowiadać się swobodnie w sprawach ogólnych, nie mogą jedynie odnosić tych samych negatywnych opinii do konkretnych osób https://wiadomosci.wp.pl/gosc-niedzielny-musi-przeprosic-alicje-tysiac-6037841387295361a . Gdyby  więc pan Marcin Rola bezpośrednio nazwał panią Schoering-Wielgus feminazistką mógłby być ukarany. On jednak użył tego określenia w sposób ogólny. Jeśli natomiast miałoby się karać za sformułowania ogólne to każda osoba uczestnicząca w Marszu Niepodległości miałaby prawo wnieść sprawę karną z art. 212 za określenie „marsz faszystów”.

Marcin Rola złoży (czy już złożył) apelację i miejmy nadzieję, że ją wygra, a przynajmniej zmniejszony zostanie wyrok. Tommy Robinson też z początku zapowiadał apelację, może być jednak z tym problem, gdyż apelacja musiałaby wykazać, że sprawa była źle przeprowadzona merytorycznie, nie można natomiast np. powoływać nowych świadków, o których powołanie obrona wcześniej nie wnosiła. Poza tym Tommy musi skupić się na sprawie karnej wytoczonej przeciw niemu. Grozi mu do dwóch lat więzienia.
W obu przypadkach rozstrzygnięcia sądu były w duchu mainstreamu. W Wielkiej Brytanii Tommy Robinson jest oskarżany przez media głównego nurtu o wrogość wobec różnorodności i inkluzywności, co nie jest prawdą. Tommy nie krytykuje innych społeczności imigranckich, nie wypowiada się wrogo o osobach o innym kolorze skóry. Jego negatywny stosunek dotyczy jedynie radykalnych wyznawców islamu (zarówno imigrantów, jak i brytyjskich konwertytów). Przyznaje, że większość muzułmanów to osoby nie łamiące prawa. Twierdzi wprawdzie, że źródłem aspołecznych czy nawet zbrodniczych zachowań muzułmanów jest ich religia, nakazująca przemoc wobec „niewiernych” – i z tym stwierdzeniem się nie zgadzam, ale nie jest to teza, której głoszenie byłoby sprzeczne z prawem. W Zjednoczonym Królestwie krytyka wszelkiej religii jest dozwolona. Wolno krytykować każdą religię z pozycji ateistycznych (robi to np. Richard Dawkins), wolno krytykować chrześcijaństwo i poszczególne Kościoły chrześcijańskie (Kościół Anglikański, Kościół Katolicki), wolno więc krytykować islam. W praktyce jednak osoby krytykujące islam oskarżane są o wzbudzanie niepokojów społecznych. Niebezpieczną tendencją jest usuwanie z miejsc publicznych osób czy  niedopuszczanie do pewnych wydarzeń nie dlatego, że osoby te czy sytuacje łamią prawo, ale z tego powodu, że prawo łamać mogą ci, którzy będą protestować. Doświadczyli tego też polscy pisarze i publicyści pragnący wjechać na teren Zjednoczonego Królestwa.

W XVIII wieku Monteskiusz wyróżnił trzy rodzaje władzy: ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Później dodano do tego środki masowego przekazu (prasa, radio, telewizja), nazywając je czwartą władzą. W wieku XXI pojawiła się „piąta władza” – media społecznościowe.  Jaki to ma związek z tym, co napisałam do tej pory? Władza ustawodawcza w Wielkiej Brytanii raczej do tej pory sprzyjała wolności słowa. Ostatnio jednak pojawiły się przepisy dotyczące szerzenia nienawiści, dające drugiej i trzeciej władzy szerokie pole do interpretacji. W Polsce wolność słowa w kwestii przepisów obwarowana jest większymi ograniczeniami niż w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza cieniem kładzie się wspomniany już artykuł 212. W praktyce chyba jednak to w Polsce można dziś powiedzieć więcej rzeczy niepoprawnych politycznie bez narażania się na konsekwencje, bo konsekwencje to nie tylko wyroki sądowe za nadużycie wolności słowa.

Druga władza w Wielkiej Brytanii jest zaangażowana w działania przeciwko Tommy’emu Robinsonowi. Teraz wiemy już o tym oficjalnie. Poprzednio były co do tego poszlaki, np. fakt, że Tommy trafił z więzienia, gdzie muzułmanów było mało i był dobrze traktowany, do więzienia z dużą liczbą muzułmanów, gdzie dla własnego bezpieczeństwa musiał przebywać w izolatce, gdzie więźniowie odbywają kary dyscyplinarne. Władze oficjalnie nigdy nie podały powodu przenosin. Teraz, gdy odpowiednik naszego prokuratora generalnego zdecydował się wnieść oskarżenie „w interesie publicznym” – rząd stanął oficjalnie po stronie przeciwników wolności słowa. Czy trzecia władza w swoich wyrokach jest pod wpływem drugiej władzy czy nawet przez tę władzę w jakiś sposób sterowana? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Istotnie, większość wyroków wygląda problematycznie, ale może to być kwestia braku dobrych prawników. Gdy sprawą apelacji od wyroku za obrazę sądu zajął się „dream team” prawników (możliwy do zorganizowania za pieniądze zwolenników) – Tommy wyszedł z więzienia.

Może więc chodzi o osobiste poglądy i sympatie sędziów? Sądy są niezawisłe, ale sędziowie mają swoje poglądy i w swoich decyzjach kierują się nimi? Być może sędziowie brytyjscy nie lubią Tommy’ego Robinsona i, o ile to możliwe wydają niekorzystne dla niego wyroki, nawet jeśli trzeba trochę „nagiąć” prawo? Postępują zgodnie z wolą rządu (w tym przypadku również i opozycji, która jest jeszcze gorzej nastawiona do Tommy’ego), ale nikt nie musi im tego sugerować. Tu wchodzimy w kwestie czwartej władzy. Jej wpływ jest nawet silniejszy niż tych trzech oficjalnych. Media w Wielkiej Brytanii stały się coraz bardziej podporządkowane wszechobecnej ideologii politycznej poprawności. Filarem tej ideologii są pewne dogmaty. Jednym z nich jest popieranie różnorodności i inkluzywności, jako wartości samych w sobie. Nie mam nic przeciw różnorodności, ale jej promocja nie może polegać na przemilczaniu problemów patologii, tylko dlatego, że jej sprawcami są przedstawiciele pozaeuropejskich mniejszości etnicznych (przybyszów z kontynentu europejskiego, zwłaszcza z Europy Środkowej i Wschodniej – krytykować wolno). Jeśli więc ktoś otwarcie mówi o związkach pewnej kultury z patologiami, naturalną rzeczą jest, że się wobec niego wyciąga konsekwencje. A jeśli przy tym łamie się prawo (jak w maju ubiegłego roku)? Wtedy albo się ten fakt przemilcza, albo bagatelizuje.  
Sędzia, który skazał Marcina Rolę jest rzecznikiem prasowym toruńskiego oddziału stowarzyszenia Iustitia. Jego członkowie nie ukrywają nawet swych antyrządowych poglądów. Wprawdzie Marcin Rola też potrafi być bardzo antyrządowy, jego opozycyjność plasuje się na prawo od rządu. Ma on zdecydowanie konserwatywne, nawet tradycjonalistyczne poglądy, których opozycja związana z poprzednią władzą nie lubi. Czwarta władza w Polsce jest bardziej zróżnicowana niż w Wielkiej Brytanii, ale też raczej dwupartyjna. Marcin Rola leży raczej poza zainteresowaniem głównego nurtu.

Pozostaje władza piąta. Tu realną władzę sprawujemy my wszyscy. Wprawdzie piątą władzę też usiłuje się zmonopolizować. Tommy’ego Robinsona w ubiegłym roku usunięto z twittera, a parę tygodni temu z Facebooka i Instagramu. Próbowano go usunąć z youtube, ale administratorzy odmówili, stwierdzając, że Tommy na youtube standardów społeczności nie naruszył, a fakt naruszenia ich na innych portalach nie ma znaczenia przy podejmowaniu decyzji przez administratorów serwisu youtube. Marcin Rola miewał czasem problemy z youtube, np. zawieszano mu transmisje na żywo. Media społecznościowe nie są więc tak wolne jak się nam wydaje, ale i tak bardziej wolne niż media tradycyjne.


Brońmy więc piątej władzy. Jest to ważne, zwłaszcza w kontekście planowanego ACTA 2.
















                            

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo