paweł solski paweł solski
2450
BLOG

Sukcesy PO, klęski PiS

paweł solski paweł solski Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 134

   Osiem lat rządów PO to niewątpliwie najszczęśliwszy okres w dziejach III RP. Szczególnie wymowny jest sukces w sferze gospodarczej, czyli tej najważniejszej dla przeciętnego obywatela części życia. Racjonalna polityka rządu Donalda Tuska była nagradzana stałym i stabilnym poparciem wyborczym przez ogół Polaków. Szczególnie deflacja, czyli stały spadek cen był widomym dowodem, że ekipa liberała z Gdańska sprawdza się doskonale z punktu widzenia zwykłego Polaka.
Deflacja jest zawsze dowodem na to, że dana ekipa rządowa nie okrada obywateli, a wręcz przeciwnie - dba o stały przyrost ich dochodów. Inflacja narastająca zaś, czyli stały rosnący wzrost cen, tak jak to ma miejsce obecnie, jest dowodem na to, że dana ekipa rządowa okrada permanentnie obywateli. Zdarzają się inflacje wynikające z sytuacji międzynarodowej, ale te są chwilowe i szybko przez sprawny rząd opanowywane; ale inflacja rosnąca zawsze jest dowodem na okradanie obywateli przez rządzących. Należy podkreślić, że dla zwykłego obywatela tak zwany PKB w istocie rzeczy nie ma żadnego znaczenia. Przykładowo: przez cały okres istnienia PRL struktura ta miała wzrost PKB na poziomie 7,5%, a co z tego wynikało dla nas Polaków, to wszyscy wiemy.  
Bardzo ważna jest potrzeba podkreślenia, że przejście Polski suchą stopą przez kryzys finansowy, który wstrząsnął posadami współczesnego świata, za sprawą bardzo sprawnego ministra finansów - Jacka Rostowskiego, jest ogromnym sukcesem rządów Donalda Tuska.
Pod administracją historyka Gdańska, Polska wyszła z cienia, jaki został nam zaprogramowany jeszcze przez J. Stalina, który nakazywał swojej propagandzie, aby Polskę przedstawiać, jako maleńki, półdziki kraik na dalekiej północy. Rząd Donalda Tuska położył tej narracji całkowity kres.
 Do Polski garnęli się inwestorzy z całego świata, a najbardziej renomowane firmy zabiegały o nasz rynek. Pozycja Polski za sprawą postrzegania Polski przez UE, jako stabilnego, stale rozwijającego się uczestnika UE wzrastała w świecie. Każdy, kto przybywał z zewnątrz widział, iż Polska jest typowym państwem kapitalistycznym, który systematycznie się rozwija. Handel funkcjonował tak, jak w najbardziej dynamicznych gospodarkach świata - 7 dni w tygodniu. Usługi telekomunikacyjne i pocztowe były realizowane przez konkurujące ze sobą podmioty. Rynek detaliczny rozwijał się coraz szybciej i byliśmy zasypywani ofertami towarów konsumpcyjnych z najbardziej odległych zakątków świata. Przez najbardziej topowe firmy w handlu międzynarodowym.  Wzrastała konsumpcja owoców morza, win, w tym luksusowych. Spadało drastycznie spożycie wódki. Najbardziej renomowane marki aut otwierały swoje salony. Widok Rolls-Royce’a, czy Bentleya, nie mówiąc o Jaguarach, czy Cadillacach przestał być ewenementem.  Powstawały polskie firmy oferujące w handlu detalicznym szeroki wybór towarów luksusowych po niewygórowanych cenach. Światowe banki walczyły o polskiego klienta i w Polsce, i za granicą. Polski paszport stał się bardzo atrakcyjny.
Tego obrazu ewidentnego sukcesu, rządząca koalicja PO – PSL zupełnie nie umiała przekuć w sukces medialny. Zupełnie zaniedbano sprawę propagandy partyjnej; zarówno w PO, jak i w PSL. Nie powstały żadne portale promujące koalicję. Żadne wydawnictwa ciągłe. Żadne telewizje oraz radia. Wręcz przeciwnie, koalicja z masochistyczną radością pozwalała na realizowanie za pieniądze podatników przekazów medialnych (film, Internet, prasa) szkalujących rząd oraz rzeczywistość. Histeryków, a zazwyczaj ludzi nie mających nic do powiedzenia w sztuce, ale lejących ślozy nad sierotami po J. Stalinie - pokazujących Polskę nie, jako dynamicznie rozwijający się kraj, jakim Polska była, ale jako zapyziały skraj cywilizacji - rządząca koalicja nazywała artystami i suto nagradzała. Oni zaś rewanżowali się dalszymi obelgami i inwektywami oraz kłamstwami na temat faktycznej rzeczywistości w Polsce. Wymownym przykładem tej sytuacji była konsternacja, jaka zapanowała, gdy w czasie wręczania nagród, jeden z nagradzanych grafomanów zaczął ubliżać Prezydentowi Polski wywodzącemu się z obozu aktualnej wówczas większości rządowej. Sytuacja ta dowodziła, że zarówno Donald Tusk, jak i jego koalicjanci zupełnie nie doceniali mediów, zwłaszcza – społecznościowych, w powstawaniu dynamiki społecznej.
Nie uświadamiano społeczeństwu, że dobrobyt, jakim cieszyli się wówczas Polacy nie jest dany raz na zawsze i jeżeli władzę w Polsce obejmie ekipa wroga kapitalizmowi oraz liberalizmowi, to sytuacja ekonomiczna każdego obywatela drastycznie się pogorszy. Mało tego, w żaden sposób nie upowszechniano wiedzy ekonomicznej w społeczeństwie. Rząd, jako oczywiste przyjmował, że Polacy znają ekonomię i rozumieją bezmiar głupoty socjalizmu. Zwłaszcza, że za sprawą rządzącej koalicji postkomuniści utracili jakikolwiek wpływ na bieg spraw w kraju.
Donald Tusk i jego partyjni sojusznicy przyjęli zupełnie nie wiedzieć czemu za pewnik, iż kapitalizm stał się oczywistym modelem gospodarczym dla wszystkich podmiotów politycznych w kraju. Mało tego, stracili absolutnie czujność i uznali, że politycy w Polsce, wszyscy, kierują się dobrem kraju, a nie swoim wrażym wobec Polaków, brudnym interesem osobistym. Wymownym przykładem tego stanu rzeczy było dopuszczenie do kręgów decydenckich, z bliżej niewyjaśnionych przyczyn, pracownika jednego z prowincjonalnych banków, będącego w rękach dość dwuznacznych Irlandczyków - Mateusza Morawieckiego, co pozwoliło Jarosławowi Kaczyńskiemu na precyzyjne planowanie i realizowanie działań wymierzonych w rządzącą koalicję.
Można stwierdzić, iż doszło do swoistej abdykacji PO – PSL w zakresie obrazu medialnego, bo nierzeczywistego, Polski na rzecz wrogów Polski kapitalistycznej i liberalnej i w ten sposób kolejny raz w naszej historii urojenia wzięły górę na faktami.
Polska stała się żerem dla socjalistów i neostalinowców, a prywatny interes sitwy, która przechwyciła władzę za sprawą 5 milionów i 700 tysięcy głosów ich wyborców, stał się alfą i omegą w rozkradaniu trzydziestoletniego dorobku Polaków.
Dziś, jako społeczeństwo stajemy, po czterech latach bezpardonowego wręcz łupienia Polski, przed szansą – albo przywrócimy do władzy racjonalny i sprawny rząd PO i ewentualnego koalicjanta, albo zatoniemy w socjalistycznym bagnie, jak Wenezuela, Kuba, czy Korea Północna.
Sukces gospodarczy 8 letnich rządów PO – PSL i jednocześnie słabość owej liberalno–konserwatywnej koalicji w zakresie samochwalstwa, jest dla nas - przeciętnych Polaków, zapewnieniem, że w odwrotności do obecnie rządzących socjalistów, którzy w zakresie propagandowego kłamstwa osiągnęli Himalaje łajdactwa, przyszłe rządy PO–KO znów osiągną realny sukces gospodarczy, a Polska wróci na drogę racjonalnego, czyli kapitalistycznego i liberalnego rozwoju. PO – KO, w odwrotności do swoich wrogów, nie potrafi kłamać, mataczyć, czy kraść w świetle jupiterów i bezczelnie mówić, że to im się należy. Brak zachłanności na władzę, czego dowodem jest ambiwalencja PO w zakresie propagandy, najlepiej dowodzi czystości intencji tej formacji. Zatem realny sukces PO w zakresie gospodarki jest klęską PiS. Klęski, która jest maskowana propagandowym jazgotem oraz przybierającym na sile podskórnym terrorem w wymiarze fizycznym i jawnym w zakresie werbalnym. Rosnąca lawinowo inflacja jest oczywistym skutkiem polityki gospodarczej socjalistów. Przecież socjaliści żyją z okradania obywateli. Stały i wzmagający się upadek jakości życia w Polsce dotyczący każdej dziedziny życia Polaków, a zwłaszcza zdrowia, edukacji, kultury dnia codziennego oraz bezpieczeństwa i sądownictwa. Jest efektem przyzwolenia na czteroletnie rządy irracjonalnych, rodem z XIX wieku, przesądów społecznych i ekonomicznych.
Dziś więc mamy jeden wybór - albo kapitalizm i liberalizm, albo socjalizm i skrajna nędza, dla co najmniej dwóch pokoleń Polaków. 13 października wybieramy dobrobyt - PO–KO lub nędzę i upodlenie, czyli socjalistyczny PiS.     

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka