Tymczasowe konto Peacemakera Tymczasowe konto Peacemakera
892
BLOG

Miałeś euro-chamie złoty róg!

Tymczasowe konto Peacemakera Tymczasowe konto Peacemakera Polityka Obserwuj notkę 11
Miałeś euro-chamie złoty róg! Polacy po wyrwaniu się z komunistycznych kajdan naprawdę kochali Europę i chcieli być w UE mimo wszystko. A ty im zgotowałeś neo-komunizm. Roztrwoniłeś cały ten euro-entuzjazm i rozmieniłeś na drobne grając to blokowaniem to przyznawaniem na pierdoły unijnych, a w zasadzie to naszych pieniędzy. Szanuj prawicowca swego - możesz mieć bardziej radykalnego! To się właśnie teraz spełnia. Czy mi się to podoba? Nie za bardzo, wolałbym model bardziej ugodowy i próbę zmieniania UE od środka zamiast wychodzenia z niej. Ale skoro pogardziliście takim modelem i sami torujecie drogę do władzy radykałom, to kto wam zabroni? Ja nie zabronię. Ja będę trzymał kciuki za Karola Nawrockiego, aby tak wam dał w kość, abyście jeszcze zatęsknili za Mateuszem Morawieckim, Beatą Szydło czy nawet Jarosławem Kaczyńskim i Zbigniewem Ziobro. A że przypadkiem możemy wyjść z UE? Cóż, z takiej "UE" to już nawet nie szkoda wychodzić.

Tą krótką notką podpadnę wszystkim. Ale to nie pierwsza moja notka która bezkompromisowym trzymaniem się zdrowego rozsądku narusza przestrzeń komfortu tak lewicy jak prawicy, tak PO jak PiS-u, a tym bardziej Konfederacji. Więc teraz oberwie się zarówno eurokomuchom jak i tym, którzy swoją rozpoznawalność i popularność budują na eskalowaniu konfliktów z instytucjami unijnymi. Na początek zaznaczę, że pomysł niniejszej notki zrodził się w mojej głowie jeszcze na długo przed zawetowaniem przez Prezydenta RP Karola Nawrockiego ustawy o pomocy Ukraińcom - wspominałem o tym, że ona powstanie już 22 sierpnia w artykule https://www.salon24.pl/u/peacemaker2/1459331,to-nie-o-jachty-chodzi-co-jest-najwazniejsze-w-aferze-kpo (który od tamtego dnia nie był modyfikowany). Podobnie jest z artykułem "Jak oni gardzą swoimi wyborcami", którego jeszcze nie zacząłem pisać. Dlaczego o tym wspominam? Bo już od wielu dni, tygodni, a może nawet miesięcy widać pewne TENDENCJE, pewne CYNICZNE GRY takie jak wzrost radykalizmu, eurosceptycyzmu i tendencji antyukraińskich po jednej stronie oraz wykorzystywanie nieprawdopodobnej łatwowierności wyborców i ich bezkrytycznego popierania swojej partii po drugiej stronie. Wspólnym mianownikiem tych tendencji jest ODEJŚCIE OD UMIAROWANIA I ZDROWEGO ROZSĄDKU W STRONĘ RADYKALIZMU. Rodzi się tylko pytanie na ile jest to autentyczny radykalizm, a na ile dęte działanie na pokaz. 

Polacy we wszystkich statystykach ośrodków europejskich uchodzili za najbardziej euroentuzjastyczny naród Europy. Odsetek tych, którzy wykazywali zdrowy dystans wobec tego co robi UE, a tym bardziej tych, którzy jawnie by się opowiadali za Polexitem był zawsze dużo niższy od tych, którzy albo bezkrytycznie popierali UE, albo twierdzili, że mimo pewnych negatywnych działań UE mimo wszystko powinniśmy trwać w jej strukturach. I właśnie to zdefiniowało całą hucpę wokół KPO. PO użyła swoich wpływów w EPP aby nakłonić KE do wstrzymania wypłat środków z KPO tak długo, jak długo w Polsce rządzić będzie PiS. Oczywiście nie powiedziano wprost, że jedynym koniecznym i dostatecznym warunkiem wypłacenia środków jest zmiana władzy w Polsce - mydlono nam oczy "kamieniami milowymi" czyli warunkami po spełnieniu których wymyślano nowe przeszkody i warunki. Już na początku swoją szansę w tej cynicznej grze upatrzyły trzy obozy: z jednej strony PO która postawiła na straszenie Polexitem ilekroć rząd Morawieckiego próbował negocjować twardo lub pokazywać, że poradzi sobie bez KPO, a z drugiej strony Konfederacja która atakowała rząd Morawieckiego ilekroć robił jakiekolwiek ustępstwa wobec UE. Paradoksalnie od rządu odłączyło się stronnictwo Zbigniewa Ziobry, które zajęło stanowiska zbliżone z Konfederacją i atakowało własny rząd. Tak oto rząd znalazł się w kleszczach - ani nie mógł pokazać eurokołchozowi środkowego palca każąc mu się wypchać swoją pożyczką z KPO, bo wtedy używanie mieliby ci z PO straszący Polexitem, ale też nieskuteczne próby dogadania się z eurokołchozem ściągały na niego ataki Konfederacji i Ziobrystów. Nie było żadnego dobrego rozwiązania. Jak to się skończyło - wiadomo: Konfederacja dogadała się z PO, aby wziąć na swoje listy młodego Banasia i storpedować jakiekolwiek próby utworzenia koalicji z PiS, a PSL i Polska 2050 (Hołowni) nabrały ogromną część społeczeństwa na to, że oni stworzą "Trzecią Drogę" która nie będzie się angażowała w "wojnę polsko-polską" i da ludziom wytchnienie i święty spokój. PiS niby wygrał wybory 15 października 2023 roku zdobywając najwięcej głosów i mandatów, ale ze względu na zmowę pozostałych ugrupowań nie był w stanie utworzyć większościowego rządu. "Trzecia Droga" w dzień po wyborach włożyła między bajki swoje opowieści o "niewikłaniu się w wojnę polsko-polską" i ruszyła wraz z całą Sektą AntyPiSa wsadzać "pisiorów" do aresztów wydobywczych. Czy aby "pisiorów"? Nie do końca. Pierwszym celem ataku byli politycy Zbigniewa Ziobry, którzy pewnie w tym momencie pluli sobie w brody, że przez swoją nielojalność przyczynili się do upadku własnego rządu i prosili na kolanach Kaczyńskiego aby im przebaczył i wziął pod swoją obronę. Tym bardziej, że Konfederacja z którą Ziobryści próbowali flirtować najwyraźniej pod rządami PO i przystawek była nietykalna. 

Ale tutaj zadziałała niesamowita "mądrość" eurokołchozu, który już nie troszcząc się o jakiekolwiek zasłony dymne zaczął sypać pieniędzmi reżimowi PO i przymykać oczy na coraz bardziej jaskrawe przypadki łamania przez niego prawa i naruszania ogólnie szanowanych praw człowieka. Z czasem to łamanie z przypadków zamieniło się w stałą regułę nazwaną przez Tuska "demokracją walczącą". Nazwa ta jest bardzo myląca, bo pierwotnie idea "demokracji walczącej" miała właśnie zapobiegać temu, co robił Tusk: wprowadzaniu autorytaryzmu i totalitaryzmu po uprzednim zdobyciu władzy metodami demokratycznymi (to samo zrobił Adolf Hitler... stąd ta idea "demokracji walczącej" którą później komuniści jak wszystko wywrócili na lewą stronę tak, aby "wrogiem demokracji" było zawsze to, co prawe, a "demokracją" wszystko to, co lewe). 

I w tym momencie do coraz większej grupy Polaków zaczęło docierać to, że te wszystkie "kamienie milowe", cała kwestia "praworządności", całe to wstrzymywanie KPO to był jeden wielki pic na wodę nastawiony wyłącznie na zmianę władzy w Polsce. Ale "mądrość" eurokołchozu działała dalej. Pojawiły się kolejne wypowiedzi świadczące o tym, że jeśli w Polsce wygra nie ten prezydent co trzeba, a tym bardziej jeśli obecna opozycja przejmie władzę, to Polska znów zacznie być głodzona. FRAJERZY CHCIELI POLAKÓW POKONAĆ BATEM I GŁODEM! Gdyby tak jak polsko-niemiecka hybryda Donald Tusk znali trochę naturę Polaków, to by wiedzieli, że z Polakami trzeba podstępem, kłamstwem, podziałami... bo jak się ich uderzy batem i zakuje w dyby, to się zaraz zbuntują. Ale Tuskowi od wyborów prezydenckich wszystko zaczęło się rozsypywać i w tej polsko-niemieckiej hybrydzie przewagę zdobyła jego nie tyle niemiecka, co wprost nazistowska część osobowości. 

W takiej sytuacji królami życia stali się ci, którzy kilka lat wcześniej podkopywali rząd PiS z pozycji eurosceptyków: konfederaci i ziobryści. Los się do nich uśmiechnął, bo działania eurokołchozu "pokazały" że to oni "mieli rację". Wprawdzie realnie racji nie mieli, bo łatwo było wtedy krytykować, a trudno podjąć dobrą decyzję, gdy z drugiej strony PO straszyła "Polexitem", a ich działania tylko eurokołchozowi pomogły uwiarygodniając to straszenie. Ale dla wyborców nieznających niuansów polityki (a przecież takich jest ogromna większość - kto tak jak ja zagłębia się w szczegóły, ograniczenia, warunki, argumenty "za" i "przeciw" oraz inne niuanse) tak to się rysowało, że to oni mieli rację. Dlatego PiS w wyborach prezydenckich postawił nie na kogoś z polityków umiarkowanych takich jak Beata Szydło (była moją faworytką) lub Mateusz Morawiecki, a zdecydował się wybierać pomiędzy radykałami takimi jak Przemysław Czarnek i Karol Nawrocki wybierając tego bardziej radykalnego. I ten bardziej radykalny wygrał wybory. Zrobił to mimo ewidentnego sabotażu ze strony Sławomira Mentzena, który nie tylko "grillował" Nawrockiego a "pieścił się" z Trzaskowskim, ale nawet poszedł z tym drugim na piwo. Zwrot Mentzena najwyraźniej nie spodobał się większości wyborców Konfederacji (z których duża część wywodzi się z PiS-u) i zagłosowali na Nawrockiego. Tym bardziej, że Nawrocki w swoich słowach i czynach był nie tylko bardziej "konfederacki" niż "pisowski", ale nawet niekiedy bardziej radykalny od Konfederacji. 

Afera z wydawaniem pieniędzy z KPO na jachty i inne pierdoły jeszcze bardziej wskazała na tych, którzy sprzeciwiali się braniu tych pieniędzy (zwłaszcza że ogromna większość z nich to pożyczka, którą będziemy musieli spłacać) czyli radykałom od konfederatów i ziobrystów. To usunęło umiarkowanych polityków na drugi, a może nawet trzeci plan - Morawiecki czasem gdzieś się przebije, a o Szydło już nic nie słychać. Natomiast Karol Nawrocki od dnia zaprzysiężenia pokazuje, że jego radykalizm z kampanii wyborczej nie był tylko na pokaz. Czasem pokazuje to w sposób dobry, czasem zły. Przykładowo wczorajsze zawetowanie 800 plus dla ukraińskich dzieci których rodzice nie pracują w Polsce nie do końca mi się podoba. Matka opiekująca się w Polsce dziećmi gdy jej mąż walczy lub już zginął na froncie nie zasługuje na ograniczanie przywilejów na rzecz ukraińskich rodzin, które od dawna tu mieszkają, pracują i nie zamierzają walczyć. I aby było jasne: szanuję i jednych i drugich, a z taką Rodziną mieszkającą i pracującą w Polsce od roku 2014 przyjaźnimy się już od lat (dokładnie od 2016 roku... a ostatnio widzieliśmy się w ten czwartek, więc nie jest to "przyjaźń" tylko z nazwy). Uważam, że gdyby Dima pojechał na front i zginął, to świat wcale by się nie stał lepszy - wręcz przeciwnie. Z drugiej strony rozumiem rozgoryczenie części Polaków, którzy bezinteresownie pomagali ukraińskim matkom, babciom i ciociom mieszkającym w Polsce ze swoimi dziećmi, wnukami, siostrzeńcami i bratankami, bo część z tych matek, cioć i babć okazała się bardzo niewdzięczna pozostawiając po sobie zdewastowane mieszkania i ogromny niesmak. I właśnie to sprawia, że wbrew oczywistym względom humanitarnym Prezydent Karol Nawrocki właśnie zawetował ustawę argumentując swoją decyzję tak, że 800 plus można przyznać tylko tym ukraińskim dzieciom, których ktoś z mieszkających w Polsce rodziców lub opiekunów pracuje i płaci podatki w Polsce. Można powiedzieć, że dziś ukraińskie kobiety i dzieci zapłacą za zdradę Zełenskiego. Bo przecież gdyby on przed wyborami nie wbił noża w plecy Dudzie i Morawieckiemu, to ani stosunek Polaków do Ukraińców nie zmieniłby się tak szybko z pozytywnego na negatywny, ani tym bardziej politycy nie wyszliby tej zmianie naprzeciw. Więcej o zdradzie Zełenskiego można przeczytać w artykule: https://www.salon24.pl/u/peacemaker2/1458872,krytycy-dzialan-trumpa-w-sprawie-ukrainy-hipokryci-ignoranci-i-propagandysci 

Pora na morał. O ile przed wyborami 2023 roku straszenie "Polexitem" nie miało w sobie nic z prawdy, to dziś może się ono zmienić w samospełniającą przepowiednię. Bo im bardziej eurokołchoz ingeruje w polskie sprawy próbując nam narzucać niekorzystne dla nas dyrektywy, pseudo-ekologiczne rozwiązania, a nawet wybierać nam rząd, tym bardziej euroentuzjazm Polaków gaśnie, a aurosceptycyzm przybiera na sile. Więc straszący "Polexitem" mogą sami niechcący doprowadzić do tego, czym straszą. Odpadnięcie z wielkiej polityki osób umiarkowanych i rozsądnych z którymi można było się dogadać i zawrzeć sensowny kompromis (ale UE tego nie chciała), a zastąpienie ich radykałami jest tego pierwszą oznaką. I tu "błysnę" tym jak wchodzę w szczegóły polityki. Otóż w zakłamanej, lewicowej myśli politycznej jakiś czas temu pojawiła się pokrętna idea, że lewicowi i liberalni politycy powinni wchodzić w buty "prawicowych populistów" a nawet być bardziej radykalnymi od nich, aby "pokonać populizm jego własną bronią". Prawdopodobnie dlatego politycy lewicy tak niemrawo (lub wcale) reagowali na to, gdy Donald Tusk na swoich spotkaniach serwował uczestnikom "rozwodniony nazizm" czyli hasła Heinricha Himmlera ("robić porządki żelazną miotłą") i Adolfa Hitlera ("zamieńmy naszą złość w siłę") opakowane w lewicowe wodolejstwo i liberalne pustosłowie. W pewnym momencie niektórzy z zakłamanych lewicowców tacy jak prof. Przemysław Sadura z przerażeniem zauważyli, że PO już nie potrafi z tej "populistycznej pozy" wyjść, bo jej elektorat stał się bardziej radykalny, fanatyczny i spragniony populistycznych haseł od tego "skrajnie prawicowego". Oczywiście lewakom nie przeszkadzał ten fanatyzm, gdy skandowano ***** *** i wtrącano prawicowych polityków do aresztów wydobywczych. Ale zorientowali się że coś jest "nie teges" gdy z badań wyszło im, że wymarzona Polska platformersów to nie tylko Polska bez "pisiorów" i "pięćsetplusów" ale bez Ukraińców, muzułmanów, imigrantów, "czarnuchów", "ciapatych" itp... (patrz film poniżej).

Podobny ton dostrzec można w najnowszym wpisie Anny Marii Żukowskiej: 

image

Za późno na te krzyki paniki! Miałeś euro-chamie złoty róg! Polacy po wyrwaniu się z komunistycznych kajdan naprawdę kochali Europę i chcieli być w UE mimo wszystko. A ty im zgotowałeś neo-komunizm. Roztrwoniłeś cały ten euro-entuzjazm i rozmieniłeś na drobne grając to blokowaniem to przyznawaniem na pierdoły unijnych, a w zasadzie to naszych pieniędzy. Szanuj prawicowca swego - możesz mieć bardziej radykalnego! To się właśnie teraz spełnia. Czy mi się to podoba? Nie za bardzo, wolałbym model bardziej ugodowy i próbę zmieniania UE od środka zamiast wychodzenia z niej. Ale skoro pogardziliście takim modelem i sami torujecie drogę do władzy radykałom, to kto wam zabroni? Ja nie zabronię. Ja będę trzymał kciuki za Karola Nawrockiego, aby tak wam dał w kość, abyście jeszcze zatęsknili za Mateuszem Morawieckim, Beatą Szydło czy nawet Jarosławem Kaczyńskim i Zbigniewem Ziobro. A że przypadkiem możemy wyjść z UE? Cóż, z takiej "UE" to już nawet nie szkoda wychodzić.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka