Patron Mateuszów Św. Mateusz ewangelista, to patron poborców podatkowych, celników, komorników, księgowych, urzędników skarbowych, bankowców. Brzmi złowrogo. Szczególnie w sytuacji prawnej, budowanej z wielkim pietyzmem przez ostatnie ćwierćwiecze. Brzmi szczególnie złowrogo w obliczu słów nowego premiera, że rząd pod jego przywództwem otoczy szczególną troską małe i średnie firmy ( dotyczy to firm polskich, bo tylko takie są średnie i małe oraz mikro ). Uczciwe firmy. No to jesteśmy "in a deep shit ". Wiele interesów małych i średnich ratowało się swoistą "optymalizacją podatkową ". Uczciwie to można płacić podatek będąc na państwowej posadzie lub będąc prezesem spółki skarbu państwa ( lub banku ). Będąc na własnym, trzeba "optymalizować" aby utrzymać się na powierzchni wobec konkurencji zagranicznej.
Pożyjemy, zobaczymy. Dotychczasowe działanie pana Mateusza, jako speca od gospodarki, nie napawa optymizmem. Jeśli będzie zachowane prawo, tworzone latami w celu odcinania oddolnej konkurencji dla firm dużych, pierwotnie nomenklaturowych a później w to weszły międzynarodowe korporacje a wszystko wskazuje na to, że będzie, to szczególna troska, zapowiedziana w expose, może nieźle dusić małe i średnie firmy. Ale, jak już wspomniałem, lepiej nie prorokować.
Zarówno zwolennicy (liczba rosnąca ) jak i przeciwnicy (coraz bardziej jako trace elements) widzą w Mateuszu to, co chcą widzieć. Jedni prawie gospodarczego geniusza, drudzy ciamajdę. Osobiście żywię nadzieję w każdej zmianie na scenie politycznej, jeśli to dotyczy opcji konserwatywnej, na to szczególne trafienie, które zwane jest w kasynach rozbiciem banku. Może wreszcie doczekamy się polskiego Erharda.
Mamy, tym razem, fory. Wszystko na to wskazuje. Można będzie czynić kilka prób. Jeśli nie Mateusz to może ktoś następny. Może, może. Może też dojść do takiego zmęczenia nieudanymi próbami, że znów naród wybierze na wiele lat coś, co się nazywa samobójstwem. Mamy szansę tak długo, jak długo w USA prezydentem jest Trump. Trudno wyobrazić sobie rząd w Warszawie, który utrzymałby się, przy ataku ze strony UE i USA.
Mateusz Morawiecki, jako pierwszy premier Polski, nazwał stan w jakim się znajdujemy, po imieniu. Wyznaczona została nam rola kraju neokolonialnego. Nam i całej Europie postkomunistycznej. Gospodarek peryferyjnych i uzupełniających gospodarkę centrum, czyli Berlina. Rozpoznaje właściwie. Może jest jakaś nadzieja.
