Według wszelkich porównań, dostępnych w sieci, przodujemy w liczbie radnych wszelkiej maści. Najwięcej jest tych w gminach. Blisko 40 000. Ci zarabiają (diety) najmniej. Jest to jednak znacznie więcej niż najniższa emerytura czy renta, bo sama dieta może sięgać 2,5 tysiąca złotych a przecież są jeszcze dodatki. Skoro są dodatki to praktyka mówi, że Polak potrafi z czego należy wnioskować, że bycie radnym nie tylko podnosi prestiż osoby, ale istotnie zwiększa zarobki. W tym ujęciu w przyszłą niedzielę szczodry naród polski obdarzy, na cztery kolejne lata, dodatkowym wynagrodzeniem sięgającym minimalnej pensji blisko pięćdziesiąt tysięcy osób.
Za radnymi ciągną się wpływy a za wpływami miliony posad zależnych od "układu". Posad w większości nie tylko zbędnych, ale wręcz szkodliwych dla rozwoju kraju. A skoro te posady są całkowicie zbędne i szkodliwe to muszą być objęte ciągłą troską i musi się nad nimi "pochylać" jak najwięcej radnych oraz posłów i senatorów. Tworzy się sieć wzajemnych powiązań gdzie wszyscy robią sobie na rękę, ale raz po raz wypada z tej sieci ktoś, komu już na rękę nikt robić nie chce i słyszymy wtedy kwik sięgający niebios. A nawet w niedalekiej przeszłości jeden z tych, co stracił miłą budżetową pracę podpalił się pod jakimś gmachem, chyba URM i w liście "pożegnalnym" zaznaczył, że znalazł się na marginesie życia. Sporo nas jest na "marginesie życia", kilkadziesiąt milionów, ale żeby się zaraz podpalać?
Dziś jazgot kampanii wyborczej w pełnym natarciu. Słyszymy od kilkuset tysięcy chętnych, że będą nam przychylać nieba a wszyscy chcą naszego dobra. Słyszymy lament, że w wielu dużych miastach narosła już taka skorupa układów, że w żaden sposób jej zedrzeć nie idzie i wszystko wskazuje, że układy będą trwać. Lamentują szczególnie pisowcy. A co proponują w zamian? To samo tyle, że w wydaniu TKM. A czy były choćby próby zmiany systemu? Czy były jakiekolwiek głosowane ustawy ograniczające liczby radnych? Przecież nawet kraj uchodzący za najbardziej etatystyczny na świecie - Francja, ma kilkakrotnie mniej radnych niż Polska. Nie wspomnę już o krajach anglosaskich.
Od polityków ( radni to też politycy) zależy bardzo wiele jeśli chodzi o rozwój "małych ojczyzn". Jeśli jest dobry wójt, burmistrz czy prezydent to w zdrowym systemie może rządzić nawet dożywotnio. W systemie pokracznym, anty rozwojowym, który mamy, żadne ograniczanie kadencji do dwóch nic nie da. Odchodzący po dwóch kadencjach namaści następcę a cała klientela poprzednika wybierze następcę.
Ten prosty przykład powinien dać do myślenia zwolennikom PiS, że nieomylność prezesa jest grubo przesadzona. Nawet te dogmaty wygłoszone ex cathedra.
