Nie milkną kontrowersje związane z faktem zaproszenia generała Wojciecha Jaruzelskiego przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na obrady Rady Bezpieczeństwa Narodowego i trwa pochlipywanie tego ostatniego, który udaje zdziwienie, że kwestionuje się jego obecność podczas obrad tego gremium.
Zaproszenie generała Jaruzelskiego przez prezydenta Komorowskiego może świadczyć o kilku sprawach. Przede wszystkim o tym, że obecny prezydent Polski akceptuje spuściznę PRL-u - wszak generał Jaruzelski nie został wybrany ani przez ogół obywateli, ani w wolnej Polsce. Uznanie wyboru ostatniego Sejmu PRL (X kadencji) za suwerenny pokazuje, jaki jest stosunek prezydenta Komorowskiego do wolności i suwerenności w ogóle.
Sprawa druga, to zasadność zasięgania opinii od generała Jaruzelskiego. Faktem jest, że ten właśnie człowiek zna od podszewki realia Związku Radzieckiego, a współczesna Rosja w wielu obszarach nie różni się od ZSRR. Czy jednak podczas obrad wykorzystano tą wiedzę? Czy generał Jaruzelski wyrażał opinię, jak możemy być oszukani lub szantażowani przez sąsiada ze wschodu? Szczerze wątpię.
Bronisław Komorowski zapraszając poprzednich premierów i prezydentów zrobił medialny show, bo do zasięgnięcia wiedzy nie jest potrzebna spektakularna narada z udziałem mediów, ale konsultacje w gronie ekspertów i analityków, a do tego grona nie zaliczyłbym większości z zaproszonych osób.
Były radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego, autor kilku scenariuszy filmowych i kilkuset artykułów, miłośnik kina, teatru i ogrodów botanicznych.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
