Czy Rój, Zapora, Łupaszko, Huzar, Młot, Warszyc, Ogień nie zauważyli, że wojna skończyła się w maju 1945?
Gdy europejska część zmagań militarnych dobiegła końca wiosną 1945 roku Polacy mieli prawo wierzyć, że trwający blisko sześć lat koszmar działań wojennych i okupacyjnych represji minął, że czas pogardy dla ludzkiego życia, czas deptania elementarnych wartości odszedł w przeszłość. Mogli przecież zwyczajnie, po ludzku, mieć dość życia w ciągłym poczuciu zagrożenia, mogli tęsknić za spokojem i wolnością, marzyć o powrocie do normalności. Dlaczego więc aż tak wielu Polaków końca wojny jakoś nie dostrzegło?
Pacjent bardzo się szamotał
Problemy z ustaleniem, kiedy wielka wojna naprawdę dobiegła kresu, mieli nie tylko Polacy. Kapitulację, podpisaną w kwaterze głównej wojsk alianckich 7 maja, na żądanie Stalina powtórzono dzień później, późnym wieczorem. W Moskwie było już po północy, dlatego jeszcze w kilkadziesiąt lat po śmierci Hitlera, zdobyciu Berlina i zatknięciu flag na Reichstagu, w zachodniej Europie świętowano koniec II wojny światowej 8 maja, podczas gdy Związek Sowiecki, oczywiście wraz z państwami satelickimi, zwycięstwo w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej fetował o dzień później. Natomiast dla Amerykanów końcem wojny stała się dopiero bezwarunkowa kapitulacja Japonii, do której doszło 2 września 1945, choć według czasu środkowoeuropejskiego stało się to o dzień wcześniej.
Polski problem z ustaleniem realnego końca wielkiej wojny miał jednak znacznie poważniejsze źródła niż istnienie różnych stref czasowych. I zaczął się jeszcze zanim sowiecka Armia Czerwona znalazła się na ziemiach, które dziś stanowią terytorium Rzeczypospolitej.
– Pierwsza konfrontacja polskich niepodległościowców z żołnierzami sowieckimi miała miejsce na naszych Ziemiach Utraconych. Niestety, z winy naszych wielkich sojuszników myśmy tę konfrontację całkowicie przegrali – mówi historyk IPN Kazimierz Krajewski. – To dość niezwykła sytuacja, gdy państwo-uczestnik zwycięskiej koalicji, zresztą pierwszy kraj zaatakowany w wojnie światowej przez dwóch sąsiadujących z nim agresorów, traci blisko połowę swego przedwojennego terytorium na rzecz jednego z najeźdźców, który w międzyczasie stał się uczestnikiem koalicji zawartej przeciwko państwom osi Berlin–Tokio–Rzym.
Terytorium współczesnej Polski obejmuje (w zależności od sposobu liczenia) około 313 tys. km kw. Powierzchnia ziem II Rzeczypospolitej (w roku 1938) sięgała 390 tys. km kw., co oznacza, że terytorium naszego państwa zmniejszyło się tylko o około 20 proc. Stało się tak dlatego, że – jak zwykle formułuje się to w oficjalnej historiografii – na mocy decyzji państw sprzymierzonych polskie granice zostały przesunięte na zachód.
– Całkiem zgrabna formułka propagandowa, ale to wcale nie odbyło się bezboleśnie – tłumaczy Kazimierz Krajewski. – Należałoby raczej mówić o brutalnie przeprowadzonej operacji z szamoczącym się pacjentem, który przy tym zabiegu ucierpiał i wyszedł z niego kaleką.
Zapomniane bohaterstwo Nowogródczyzny
Zdaniem historyka, prowadzącego badania nad skalą naszego powojennego oporu wobec Sowietów, straty poniesione przez Polskę i ruch niepodległościowy na dawnych Kresach Rzeczypospolitej są ogromne i praktycznie dziś nie do oszacowania.
– Dość powiedzieć, że na terenie Nowogródczyzny, od wejścia sowieckiej armii do końca roku 1945, w walkach partyzanckich poległo ponad tysiąc żołnierzy AK. To tak, jakby rozegrała się tam druga bitwa o Monte Cassino – mówi Krajewski. – Tyle że bitwa z kampanii włoskiej jest powszechnie znana i nawet opiewana w słynnej pieśni, a bitwa o Nowogródek, Lidę i Baranowicze zupełnie nie utrwaliła się w świadomości Polaków.
(…)
czytaj więcej
http://waldemar-zyszkiewicz.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=571&Itemid=57
Nagroda czasopisma „Poetry&Paratheatre”
w Dziedzinie Sztuki za Rok 2015
Kategoria - Poezja
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura