Ta krótka notka przeznaczona jest wyłącznie dla osób o ponadprzeciętnej inteligencji. W sumie rzecz jest prosta i oczywista, ale ... najciemniej zawsze pod latarnią.
Czy pamiętają Państwo, jak w czasie kampanii wyborczej Donald Trump został oskarżony o to, że pomaga mu Putin? Oczywiście od razu było wiadomo, że jest to ordynarne kłamstwo, klasyczna, znana z psychologii projekcja. Już po wygranej Bidena śledztwo wykazało, że nic takiego nie miało miejsca, wyszło za to na jaw, że to Józek Biden był - poprzez swego syna - bardzo hojnie zasilany finansowo i z Rosji (żona mera Moskwy), i co ciekawsze, z Ukrainy.
A czy pamiętają Państwo może, jak Bidenowi wymknęły się słowa o tym, że Putin może wziąć sobie część Ukrainy, ale jeśli będzie chciał więcej, to Józek będzie się z nim kłócił? No przecież, do jasnej anielki, czy to tak trudno połączyć kropki? Oligarchowie rosyjscy i ukraińscy nie dlatego futrowali (a może nadal futrują) swoimi pieniędzmi prezydenta Józka, że go lubią, tylko uważali, że jest to inwestycja. No i zainwestowany się odwdzięczył.
Pytają Państwo, co to za biznes? Już służę informacją: prezydent Józek chce z budżetu USA przeznaczyć dodatkowe 33 miliardy dolarów na pomoc Ukrainie - militarną, humanitarną i na odbudowę kraju. I to są te pieniądze, które zostaną sprywatyzowane przez oligarchów (no, ale najważniejszym osobom na Ukrainie też się dostanie). Zwyczajowy bakszysz w takich okolicznościach to 10%; w skomplikowanych warunkach wojennych, gdy wszystko jest okryte tajemnicą wojskową, zapewne jeszcze więcej. W zamian Ukraina dostanie trochę aquaparków, toksycznych "Orlików" i kilka autostrad - żeby sponsorzy ze Stanów mogli szybko dotrzeć do wybranej miejscowości.
Co dostanie Putin, poza tym, że po wojnie błyskawicznie znikną wszystkie sankcje, a żeby Rosji wynagrodzić straty, też będą nowe inwestycje, na który zarobią prezydenci, oligarchowie, a stracą obywatele USA i Rosji, to nie mam pojęcia, ale pewnie kiedyś się tego dowiemy.
