Gazeta Wyborcza jest niezawodna w dostarczaniu nam wstrząsających historii o podłych polskich księżach. Ostatnio padło na księdza Wacława Kuriatę z podwrocławskiego Mirkowa, a opowieści dostarczyła nam anonimowa pani Iwona z Kanady.
Tajemnicza pani Iwona przyjechała z Kanady do Polski, aby pochować matkę. Ceremonię przeprowadził znany nam już z imienia, nazwiska i funkcji oraz miejsca posługi kapelan. Niestety, po wszystkim beznazwiskowa pani Iwona "zapomniała" zostawić księdzu kopertę z pieniędzmi, w związku z czym ksiądz jej przypomniał o należności. Wówczas pani Iwona mu odpisała, że - sorry Winnetou - ona nie ma konta polskiego, tylko ZAGRANICZNE, i co jej ksiądz zrobi? ... Ksiądz w niedwuznaczny sposób dał jej do zrozumienia, że nie wierzy w jej dobrą wolę i chęć zapłaty za usługę, zaś pani Iwona bez nazwiska strzeliła focha i 500 zł ... nie, nie to, co Państwo myślą. Nie przelała księdzu równowartości 500 zł w dolarach kanadyjskich, tylko rzekomo wpłaciła na fundację "Zdążyć z pomocą" ...
Otóż - nie mam pojęcia, czy opisana w Wyborczej sytuacja istotnie miała miejsce, czy gazeta po prostu (jak ma to w zwyczaju) wyssała ją z pamięci. Jeżeli jednak - JEŻELI, podkreślam - jakimś cudem, wyjątkowo, faktycznie Gazeta opisała prawdziwą sytuację, to wnioski można wysnuć tylko i wyłącznie takie:
Oczywiście ksiądz miał rację, że pani Iwona od początku nie miała zamiaru mu zapłacić. Zapomnienie wręczenia zapłaty po usłudze? No chyba u notorycznych oszustów. Potwierdza to fakt, że - mimo wezwania - nie uiściła długu z konta (jakoś z tego "zagranicznego" konta, podobno, przelała pieniądze polskiej jak najbardziej fundacji (też, oczywiście, ściema, ale wskazująca, że "zagraniczne" konto było wyłącznie pretekstem do niepłacenia").
Summa summarum: historia jak historia, nie wiadomo, czy prawdziwa, ale taka kretyńska wręcz publikacja wskazuje na całkowitą desperację medium Michnika.
Komentarze