Pani Izabela Leszczyna, Minister Zdrowia, zapowiedziała zamykanie oddziałów ginekologicznych w szpitalach, które nie zapewnią przerywania ciąży. To znaczy - pierwsza skarga to będzie "kara", a zamknięcie w warunkach recydywy. Czyli: wystarczą dwie panie, które zażądają usunięcia dziecka i którym tego żądania nie spełni się w czasie przez nie wskazanym, żeby zamknąć CAŁY oddział ginekologiczny w szpitalu. I pani minister nie obchodzi, czy dyrektor szpitala zmusi do tego lekarza, któremu tego zabrania światopogląd, czy zrobi nagonkę na lekarza z innych szpitali (co może być trudne albo niemożliwe). Najważniejsze jest prawo kobiety do zabicia swego dziecka.
Innymi słowy: jeżeli dwie panie będą niezadowolone z faktu, że szpital na skinienie nie zapewnił im aborcji i złożą donos do pani minister, to oddział ginekologiczny w tym szpitalu zostanie zamknięty. I, szanowne panie, które się leczyłyście w tym szpitalu, bujajcie się: pani minister nie obchodzi wasz los. Szukajta se ginekologa gdzie tam chceta i możeta. To był jedyny szpital w waszym uroczym miasteczku? Cóż - głosowało się na Koalicję Obywatelską, to teraz trzeba ponosić konsekwencje z uśmiechem na ustach. Przecież to żadna różnica, czy będziecie chodzić na kontrolę ciąży w tym mieście, gdzie mieszkacie, czy będziecie musiały jeździć kilkadziesiąt kilometrów dalej - nieprawdaż? A gdy już urodzicie dziecko w tym przemiłym sąsiednim mieście, to mąż, rodzina i przyjaciele będą tam jeździć oglądać maleństwo, tracąc czas, pieniądze i generując ślad węglowy.
Przyznaję, że pani Leszczyna Iza to moja faworyta od wielu już lat. Z ogromnym zainteresowaniem śledzę jej wpisy i wypowiedzi, zdradzające niekonwencjonalny poziom intelektualny i moralny, i NIGDY mnie jeszcze nie zawiodła. A teraz przed nami cztery lata z niebanalnym poziomem umysłowym pani Izy Leszczyny ...
Z jednej strony jest to wesoła perspektywa, ale z drugiej ... No cóż, ja jestem już w takim wieku, że przynajmniej ciąża mi nie grozi!
