Przypomnijmy sobie zabójstwo, którego się dopuścił niejaki Cyba. Chciał zastrzelić Jarosława Kaczyńskiego, ale "pistolet miał za krótki", więc zabił mniej znaczącego członka PiS, zaś drugiego ranił. Niedawno Cyba został wypuszczony na wolność (po podniesieniu alarmu przez opozycję z bólem skasowano mu wychodne).
Jutro jest marsz organizowany przez PiS i ostatnia nadzieja na domknięcie systemu przez obecną władzę. Droga Cyby sama się narzuca; a przecież nie jest powiedziane, że tym razem skończy się równie dobrze, jak przy próbie zamachu na Trumpa.
Czy pamiętają Państwo jeszcze, jaka była jedna z pierwszych decyzji rządu Tuska po przejęciu władzy w 2007 roku? Odebranie ochrony Jarosławowi Kaczyńskiemu. Potem, gdy partia wynajęła prywaną ochronę, nienawistnicy z 3 i 4 władzy aż dostawały piany na pyskach, jaka to rozrzutność. No oczywiście - dobra ochrona w dużej mierze zabezpiecza przed zamachem.
Na marginesie: w wielu państwach (np. w USA) ochrona dla kandydata na prezydenta to oczywista oczywistość. U nas też powinno się wprowadzić ten standard.
Czy sztab Karola Nawrockiego zabezpieczył jego bezpieczeństwo?
Inne tematy w dziale Polityka