Animela Animela
332
BLOG

Gry i zabawy dziecięce

Animela Animela Wychowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 5


Słuchałam ostatnio w pewnym miejscu (z natury rzeczy skazanym na paplaninę), jak dwie panie, z których jedna czekała na swoją kolej, a druga była "pomiędzy", rozmawiały o swoich wnukach. Żadna nie była w pełni zadowolona. To znaczy - nie, wróć! Obie wnuki mają WYJĄTKOWO udane: piękne, mądre, czułe ... i takie kochające! Tylko ci rodzice (czyli: syn i synowa): w ogóle nie potrafią wychowywać - a ICH rad nie słuchają! Bo przecież to zgroza, żeby takim dzieciaczkom dawać smartfony, komputery, konsole ...  I siedzą nad tymi komputerami zamiast pójść pograć w piłkę czy pobawić się lalkami, garbią się nad telefonami ... Dużo w tym racji, oczywiście. Pisałam kiedyś o tym, jak wiele miałam szczęścia w życiu, jeśli chodzi o wychowanie syna - bo, choć zapalony gracz (dla wtajemniczonych jego nick to powód to wielkiego łał), kochał też piłkę nożną i uniknął "szyi smartfonowej" (takie szczęście nie spotkało matki najlepszego przyjaciela mego syna, niestety). Ja mieszkam prawie na wsi, bo w podwarszawskim miasteczku, a tu dzieci bawią się całkiem normalnie i intensywnie: chłopcy głownie grają w piłkę, a dziewczynki spacerują z wózeczkami dla lalek. Nieco starsza grupa wiekowa to oczywiście: dla chłopców piłka nożna, a dziewczynki - spacery z przyjaciółkami ewentualnie jazda na rolkach - też z przyjaciółkami. Wystrojone i gotowe (nie jest to wyrzut starszej pani - sama taka byłam w wieku nastoletnim ...). Jeszcze starsi jakoś znikają z ulic: jako wyjątkowe zjawisko mogę określić pary dziewczęco-chłopięce siedzące na ławeczkach w parku zatopione w sobie aż po horyzont. Może teraz robią to w domach rodzicielskich? ...


A jak bawiliśmy się my? My, urodzeni w latach sześćdziesiątych? ... Ja wychowała się na wsi, mąż - w Warszawie, ale oboje mieliśmy praktycznie od przedszkola niesłychaną swobodę. Cóż: rodzice pracowali, a dzieci musiały się jakoś sobą zająć ... Podstawówka to był czas nieustannej zabawy: lekcje kończyły się wcześnie, rodzice wracali z pracy późno, więc uprawiało się życie towarzyskie. Przez kilka pierwszych lat podstawówki to były właściwie tylko lalki, ale jakie to było zajmujące! Lalki można było ubierać, przebierać, czesać, malować ... Czasem wypadała rączka lub nóżka i trzeba było umieć to wyleczyć - no i tu pojawiała się pani doktor :) Odgrywało się całe scenki  z życia matek, nauczycielek, cioć ...Potem któraś koleżanka nieuchronnie wpadała na pomysł, że ubranka dla lalek można uszyć - i to był kolejny etap wtajemniczenia.


A koledzy w tym czasie grali w piłkę nożną!

Wakacje to zawsze był czas rajski. Od rana do wieczora poza domem - jadło się u tych rodzicówo których było najbliżej (a matki uważały to za rzecz absolutnie normalną)... Czasem konkurencję robiła (w starszych klasach) dziewczynka, która przyjechała do dziadków na wakacje z dalekiej Warszawy lub Krakowa: uroda miała znaczenie drugorzędne ... choć czasem trafiało się coś, co nas, dorastające dziewczynki, trafiało: jak pewna czternastolatka o przepięknych, długich do pasa, kręconych blond lokach, dla której wszyscy chłopcy momentalnie stracili głowy:)

Latem robiło się ogniska w lesie, zbierało jagody i jeżyny, pieliło ogródki (z konieczności), jeździło na rowerach, kąpało się w stawach (w których okoliczni rolnicy poili krowy ... niczym Murzyni!), grało się w klasy, jeździło na wrotkach ....

A koledzy w tym czasie grali w piłkę nożną!

Potem była guma - i nie jest to to, o czym Państwo myślą. To był kawał gumy (zrobiony z gumek do włosów), długości półtora metra lub dwóch, którą dwie dziewczynki zakładały na nogi tak, by guma była maksymalnie rozciągnięta, a trzecia skakała. Było kilka poziomów: zaczynało się od kostek, a kończyło ... na tej wysokości, na którą koleżanka była w stanie doskoczyć.

W gumie byłam niezła, ale nie mistrzyni: zazwyczaj kończyło się na gumie na poziomie kolan. Świetne dziewczynki skakały na udach, a mistrzynie - na pośladkach. Dosłownie kilka było takich, które potrafiły doskoczyć do talii, a jedna -

-  słownie: jedna -

- wdzięcznie pląsała na poziomie szyi. Nie za każdym razem jej się ta sztuczka udawała - NA SZCZĘŚCIE jednak nie - ale wystarczająco często, aby wzbudzić w nas (jednocześnie) dwa uczucia: szaleńczą zawiść i szaleńczy podziw.

A koledzy w tym czasie grali w piłkę nożną!

A jeszcze chwilkę potem - zaczynamy się bawić w zupełnie inną grę: w mamę i tatę ....


... A koledzy w tym czasie grają w piłkę nożną:)

 
Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo