Animela Animela
1283
BLOG

Kuchnia polska

Animela Animela Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 90

Nie zdradzę chyba wielkiej tajemnicy, jeśli napiszę, że dobra kuchnia jest nieodłącznym elementem oferty turystycznej. Podczas wycieczki chcemy nie tylko coś zobaczyć, ale i zjeść: im lepiej, tym ... lepiej. Francja, Włochy, Grecja - wiadomo: kraje o wielowiekowej tradycji kulinarnej oferują zróżnicowaną ofertę gastronomiczną i turyści jeżdżą tam czasem wyłącznie na wielkie żarcie. Czy jednak ktoś się zastanawiał, dlaczego niektóre państwa w ostatnich latach zostały wielki gastronomicznymi potęgami? Z powodu wysypu samorodnych talentów? To również, ale - przede wszystkim - kraje te zainwestowały potworne pieniądze w promocję własnej branży gastronomicznej!

Od pewnego czasu wszyscy wiedzą, że Australia słynie ze wspaniałej kuchni. Wiemy to, ponieważ media są po prostu pełne programów, audycji i artykułów na wszelakie sposoby sławiące kuchnię australijską :) Podobnie jest z kuchnią hiszpańską czy norweską. Tajlandia wydała prawie 4,5 mln USD tylko po to, by ściągnąć do siebie przewodników Michelin na okres 5 lat. A w roku 2005 ruszył program New Nordic Food pod patronatem Nordyckiej Rady Ministrów, z trzyletnim budżetem w wysokości 3 mln euro (potem były kolejne "perspektywy finansowe") i w tej chwili Norwegia jest uważana za kulinarną stolicę świata. Nie Francja, która - jednakowoż - bardzo pilnuje tego, aby kucharze zatrudniani w instytucjach finansowanych z budżetu państwa gotowali WYŁĄCZNIE z produktów francuskich - wyjątki są bardzo nieliczne.

A żeby daleko nie szukać, nasi bratankowie Węgrzy swoją kuchnię promują tak intensywnie, że w roku 2011, kiedy to PO-PSL chwaliły się, jakim to Polska jest potężnym państwem, bo sprawuje prezydencję UE (kto w tej chwili jest "prezydentem Europy? ....) w jakiś sposób wpłynęła na ówczesne polskie władze, które - zamiast polskich doskonałych win i miodów pitnych - promowały ... węgierskie wina! ...  Wiktor Orban (kurczę, jak ja zazdroszczę Węgrom poważnego przywódcy, prawdziwego męża stanu!) postarał się też np. o zorganizowanie w tym roku Gali Michelin na Węgrzech. I efekt jest - pierwsza druga gwiazdka dla restauracji z Europy środkowo-wschodniej ...

Bo przecież musimy mieć świadomość, ze słynny przewodnik Michelina to nie jest akcja dobroczynna, tylko przedsięwzięcie komercyjne. W Polsce degustatorzy sprawdzają wyłącznie Warszawę i Kraków, a na Węgrzech, w Tajlandii czy Norwegii - cały kraj. Dużo więcej jest szans na gwiazdki, gdy ocenionych jest 1000, niż 100 restauracji - to oczywiste!

A przecież nie muszę chyba tłumaczyć, że wraz z branżą gastronomiczną bogacą się wszyscy: bo ktoś, kto przyjedzie na Węgry na trzy dni, żeby spróbować dwugwiazdkowej kuchni, zatrzyma się przecież w hotelu, będzie jeździć taksówkami, odwiedzi muzeum, na lokalnym targu kupi suszoną paprykę, w sklepie - jakieś ubrania ... Dlatego w interesie każdego państwa jest promowanie własnej kuchni. A Polska ma kuchnię wspaniałą, tylko trzeba ją zareklamować!

I tu właśnie widzę pole do popisu dla Fundacji Mediów Narodowych. Zamiast topić publiczne pieniądze w kretyńskich rejsach czy bilbordach, należy - w mądrej współpracy z właściwymi instytucjami - zająć się promowaniem walorów Polski: zarówno turystycznych, jak i gastronomicznych. Razem z TVP można zrobić konkurs na najlepszą restaurację serwującą kuchnię polską (lub na najlepszego szefa kuchni), ściągnąć jakąś zagraniczną sławę kulinarną, która dostanie własny program na temat polskiej kuchni, sponsorować tysiące artykułów i programów na temat naszej gastronomii itd., itp. To jest kosztowne, zdaję sobie z tego sprawę, ale przykłady innych państw pokazują, że ten wydatek się - po prostu - opłaca.

No i, oczywiście, rozliczyć Radka Sikorskiego za zdradę dyplomatyczną polegającą na promocji Węgier zamiast Polski.




Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości