Animela Animela
603
BLOG

Krewetki w pomidorach

Animela Animela Gotowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

Dla osoby z mojego pokolenia - 50+ -- krewetki to synonim czegoś luksusowego i egzotycznego, bo w czasach mojej młodości w Polsce ich po prostu nie było (no, chyba że w tak ekskluzywnych przybytkach, jak restauracja hotelu Victoria). Zresztą, trzeba to uczciwie przyznać, nadal nie są dostępne wszędzie i dla wszystkich: bo rzadko gdzie można kupić świeże (znacznie częściej - mrożone), no i do tanich artykułów nie należą. Pomijam te drobne żyjątka, już ugotowane, pod nazwą "krewetki koktajlowe" - zresztą nawet te duże, ale już ugotowane, odpadają w przedbiegach, bo straciły już smak, aromat i konsystencję. Znacznie lepszym rozwiązaniem -- naprawdę - jest kupienie krewetek mrożonych w całości, na surowo. Oczywiście, nie dorównują smakiem świeżym owocom morza i nikt nie zamierza tak twierdzić, ale ... żyjemy tu i teraz. Taki mamy socjalistyczny unijny "kapitalizm", i trzeba sobie z tym jakoś radzić. Z tym, że krewetki należy odpowiednio wcześniej przygotować, czyli rozmrozić w lodówce, powoli, a potem obrać ze skorup i wyjąć przewód pokarmowy, naciąwszy wcześniej (dość płytko) grzbiet robaczka. No i głowę też odrywamy (pozostałości nie należy wyrzucać, tylko umyć je dokładnie i osuszyć, a potem wykorzystać jako bazę zupy rybnej czy sosu do owoców morza; a jeśli nie potrzebujemy ich od razu, to można je zamrozić i wykorzystać w przyszłości).

Zresztą w polskich okolicznościach przyrody kupno mrożonych krewetek bywa lepszym rozwiązaniem, niż kupno - za ciężkie pieniądze - rzekomo świeżych, które jednak okazują się ... rozmrożone, jak to mi się niedawno zdarzyło w przypadku ryby kupionej u pewnego bardzo znanego dostawcy ryb. Zwłaszcza latem i szczególnie w przypadku ryb i owoców morza sprowadzanych np. z Portugalii najszczerzej wątpię w możliwość przywiezienia do Polski świeżej ryby, ponieważ nawet w przypadku transportu samolotem czas od połowu do kupna to minimum 12 godzin - na ogół jednak więcej.

Bardzo dobre jakościowo krewetki, świeże i duże, przeznaczam zazwyczaj do grilowania lub smażenia na patelni na oliwie, zaledwie z kilkoma przyprawami, ale w przypadku tych mniejszych wybieram opcję "w sosie". A ponieważ już - hip hip hurrrra! - rozpoczął się sezon na prawdziwe pomidory (nie chwalęcy się, sama zebrałam pierwsze malinowe z przydomowego ogródka), to zapewnienie ich towarzystwa smakowitym robalom narzuca się samo. Oczywiście poza sezonem można użyć dobrej passaty - a jeśli ktoś nie przepada za spędzaniem w kuchni więcej czasu, niż jest to konieczne, to może to zrobić nawet i teraz.

Składniki:

pół kilograma obranych, umytych i osączonych krewetek

jedna średnia cebula bez skórki, drobno pokrojona

3 ząbki czosnku bez skórki, starte na tarce o drobnych oczkach

3 duże, dojrzałe, malinowe pomidory bez skórki, pokrojone w kostkę

puszka mleka kokosowego

garść zielonej kolendry drobno posiekanej (można zastąpić inną zieleniną)

sól, pieprz, szczypta cukru - do smaku

oliwa do smażenia


Sposób przygotowania:

Do garnka wlewamy oliwę (2 łyżki) i natychmiast wrzucamy tam cebulę. Smażymy na małym ogniu, aż będzie szklista, po czym dodajemy czosnek. Mieszamy i dorzucamy pomidory. Na chwilę zwiększamy ogień, by złapały ciepło, po czym na małym ogniu dusimy, aż pomidory trochę odparują. Wsypujemy przyprawy i krewetki, dokładnie mieszamy. Gotujemy klika minut (robale powinny zmienić kolor na różowy - w przypadku tych średniej wielkości 3 minuty to górna granica. Dodajemy zioła, mieszamy i podajemy.

Pół kilo krewetek w tej wersji to przekąska dla 4-5 osób albo obiad dla 2-3.


Animela
O mnie Animela

Jestem człowiekiem - przynajmniej się staram.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości