Wojciech Cieśla, dziennikarz tygodnika "Newsweek Polska", został na dziś wezwany na przesłuchanie do prokuratury w związku z artykułem, który popełnił był na szkodę sędziego Sądu Trybunału Konstytucyjnego, Mariusza Muszyńskiego. W tekście Cieśla zawarł informacje, które w sposób nie budzący żadnych wątpliwości pozwalają zidentyfikować miejsce zamieszkania sędziego, zwanego przez Cieślę "dublerem" (co samo w sobie stanowi naruszenie zasad etyki dziennikarskiej). Ujawnienie informacji dotyczących prywatnej sfery życia stanowi jaskrawe naruszenie art. 14 ust. 6 ustawy - Prawo prasowe, co jest zagrożone (zgodnie z art. 49 tej ustawy) grzywną albo karą ograniczenia wątpliwości.
To, co zrobił Cieśla, nie tylko jest najbardziej chamskim w świecie, świadomym naruszeniem prawa, ale również - a może: w pierwszym rzędzie - świństwem tak strasznym, że nie waham się go nazwać kurestwem. Cieśla, po prostu, sędziego Muszyńskiego wystawił na odstrzał jakiemuś Cybie: jego albo jego rodzinę. I Cieśla, oczywiście, zrobił to z pełną premedytacją. Najpierw totalitarna opozycja podzieliła Polaków tak, jak podzielono Tutsie i Hutu, do tego świńskiego szczucia używając tematu TK (zawłaszczonego pierwotnie, przypominam, przez koalicję PO-PSL), a teraz dziennikarz Newsweeka bardzo dokładnie i szczegółowo opisał, jak każdy świr, których Newsweek, Gazeta Wyborcza, Polityka i TVN wyprodukowały przez te wszystkie lata, może dopaść sędziego lub jego rodzinę.
No i stada medialnych hien, pokrewnych dziennikarzowi Cieśli, ruszyły w Polskę zakłamywać rzeczywistość twierdząc, że prokuratura ściga dziennikarza za ... artykuł o sędzi Muszyńskim.
Doprawdy - na dziennikarzy nie bez przyczyny mówi się "hieny", ale to, co wyprawia totalitarna opcja medialna w Polsce, to jest naprawdę coś chyba jeszcze gorszego, niż uprawiał Gebbels.
Gdybym się natknęła na Cieślę Wojciecha albo jego obrońców, to z tej bezsilnej wściekłości, jaką czuję w stosunku do ich haniebnego procederu, mogłabym im tylko plunąć w ślepia. Oni mogą o sobie myśleć, że są ludźmi, i nawet ich z wyglądu przypominają, ale charakter mają ... no wiadomo. Prostytutka to zawód: kurwa charakter.
Ale nie będę w tym celu dociekać, gdzie mieszkają.