Klimat się zmienia - to fakt oczywisty. Nikt tego nie kwestionuje. Zmieniał się zawsze i zmieniać będzie zapewne do końca świata. Sorry - taki mamy klimat :) W miejscach, gdzie obecnie są pustynie, kiedyś rosły bujne lasy; rzeki zmieniają swój bieg, jeziora wysychają, góry mają. Grenlandia była kiedyś zieloną wyspą, ale po nastaniu małej epoki lodowcowej Wikingowie wyginęli na niej z głodu. Bałtyk był nie tak znów dawno skuty lodem tak trwale, że ludzie stawiali na nim karczmy. A po tzw. małej epoce lodowcowej raptem lata 1300-1850) temperatury średnie podobno nieco się podniosły. Jeśli jest to prawda, to znaczy, że dzisiejsi szamani od globcia zwyczajnie kłamią albo bredzą, że to dopiero współczesna działalność człowieka przynosi zmiany klimatyczne.
Moi rodzice, ludzie jeszcze przedwojenni, oraz ich równolatkowie (w tym, m.in., Maria Iwaszkiewicz), strasznie narzekali na temperatury panujące w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Według nich klimat się strasznie popsuł - zarówno zima, jak i lato. Podobno przed wojną i jeszcze kilkanaście, może kilkadziesiąt, lat po, lata były upalne, a zimy prawdziwe, a później ... szkoda gadać. Za czasów mojego dzieciństwa i wczesnej młodości temperatura latem NIGDY nie przekraczała 28 stopni. Po krótkiej, ale ciepłej wiośnie, następowało chłodne i deszczyste lato. Początek wakacji praktycznie niezmiennie oznaczał całe tygodnie, które trzeba było spędzać w domu: było zbyt zimno, by chciało się wychodzić z domu!
Komu rodzice lub dziadkowie przekazali przysłowie "Siejesz w marcu, zbierasz w garncu; siejesz w maju, zbierasz w skraju"? ... Za czasów dzieciństwa i młodości moich rodziców ziemię pod zasiewy przygotowywało się w marcu: w drugiej połowie maja wysiewano lub wysadzano wyłącznie rośliny takie, jak pomidory czy ogórki. Ja od lat nie jestem w stanie wysiać fasoli szparagowej wcześniej, niż w maju, bo ziemia jest jeszcze zbyt twarda i mokra.
Obecnie, gdy powszechnie dostępne są programy takie jak Accuweather, gdzie można sprawdzić aktualną prognozę pogody w dowolnym miejscu na ziemi, widać, że ocieplacze najzwyczajniej w świecie kłamią. Bardzo zachęcam do śledzenia, ponieważ jest to niezmiernie pouczające i pozwala ocenić skalę gigantycznego przekrętu z globalnym ociepleniem. Widać wyraźnie, że - pero, pero, bilans musi wyjść na zero - fakt, w Polsce ostatnie lata rzeczywiście są bardzo upalne, ALE kosztem państw południowych! Gdy u nas było 36 stopni, to w Grecji, Hiszpanii czy Maroko mają stopni 15-20!
W ostatnich dniach media donosiły o dwudziestocentymetrowych opadach śniegu w Toskanii, trzydziestocentymetrowych w Rumunii i zamieciach w Hiszpanii. Rok temu w Maroku było kilka stopni powyżej zera i śnieg w centralnej Afryce. Gdy w Szwecji renifery chłodzą się w wodzie z powodu ciepła, Rosja jest skuta mrozem niewidzianym od osiemdziesięciu lat.
Gdy powiedziałam mężowi o niedawnym ataku zimy w Madrycie, uśmiechnął się cynicznie i powiedział: "Tia - czyli walka z globalnym ociepleniem przyniosła efekty". No właśnie: o ile upały są do przeżycia, o tyle globalnego zlodowacenia może nie przeżyć nikt.
A może o to właśnie chodzi? ... Może Bolek Wałęsa i Juncker-Drunker jednak coś wiedzą na temat kosmitów obserwujących nas bacznie a nieżyczliwie? ... My się śmiejemy z pijaków, a oni wiedzą więcej, niż my!
