To było tak: najpierw Budka z PO w debacie przedwyborczej pokazał paragon opiewający na ponad dwa tysiące złotych mówiąc, że jest to lek dla dziecka po przeszczepie, którego rodzice MUSZĄ wydawać te pieniędze, bo rząd PiS, zamiast dofinansować służbę zdrowia, woli dać nagrodę ministrom. Budka ewidentnie skłamał - rodzice wcale NIE MUSZĄ wydawać tych pieniędzy, ponieważ lek jest refundowany pod warunkiem, że lekarz wystawi receptę - a lekarz, jak sam powiedział dziwnie pokrętnie, w tym akurat przypadku recepty wypisać nie mógł. Więc Budka skłamał, to jasne i oczywiste. Niestety, rozgrzany gliwicki sąd przyznał Budce rację w trybie wyborczym, co nie dziwi, jeśli się zna taśmy Neumanna. Po prostu - jedna wielka miafijna rodzina.
A sąd może sobie na to pozwolić nie tylko dzięki kryszy, jaką nad rozgrzanymi siędziami sprawują politycy mafii, ale też dzięki polskiemu wkładowi w dorobek myśli prawniczej, czyli swobodnej ocenie dowodów. Pisałam o tym już kilkakrotnie, że żadna reforma sądownictwa się nie powiedzie, jeśli tej stalinowskiej zasady z polskiego prawa się nie usunie.
Czytajcie z ruchu warg moich ust - SWOBODNA OCENA DOWODÓW. Niczym nieograniczona i niczym nieskrępowana. No to sędziowie o mentalności dzikich świń zachowują się jak dzicy ludzie i nie mają żadnych hamulców.
A usunięcie tego akurat reliktu PRL nie wymaga zmiany Konstytucji.
Brawo, ministrze Ziobro!
