matthew88 matthew88
1890
BLOG

Czy ktoś steruje UE z tylniego siedzenia?? Patrząc na sprawę Turowa - jak najbardziej

matthew88 matthew88 UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

Unia Europejska jak każdy komentator życia publicznego wie nie jest tą samą wspólnotą do której Polska wstępowała w 2004 r. Ani też nie jest podobna do tej, która była u swoich korzenia tj. w 1992 r. Teraz bardziej przypomina jakiś obcy twór, gdzie wartością nadrzędną są nie tylko pieniądze, ale także chęć wymuszania wielu ustępstw od państw członkowskich. W rezultacie staje się tam bardzo ciasno, niewygodnie i z wielu stron słychać pomruki niezadowolenia.

Takie argumenty skłaniają mnie do postawienia tezy, że Unia jest organizacją, którą ktoś steruje z tzw. tylniego siedzenia. Nie mam tutaj na myśli osób konkretnych. Ale już organizacje różnej maści tak. To nie urodziło się wczoraj, ma to korzenie mniej więcej krótko w mojej opinii po tym, jak do Wspólnoty wstępowaliśmy. Tak mniej więcej od 2007 r. czyli roku w którym uchwalono Traktat Lizboński, które pewne sfery życia w danym państwie członkowskim włączył do bezpośredniego zarządzania przez Unię. Potem było prościej, bo niektóre rządy jak np. rząd PO-PSL godził się na taką, a nie inną unijną politykę w zamian za pieniądze. Gdy nieprzychylne rządy stanęły u bram, wtedy zastosowano manewr wymuszania. Ale nikt nie zatrzymał już operacji "prania mózgów" przez organizacje lewicowe czy ekologiczne, które coraz bardziej wchodziły do gry, chcąc ugrać na UE coraz więcej ze swoich interesów. Dlatego coraz większy nacisk kładziono na sprawy LGBT, aborcji, a z kwestii ekologii na kwestie klimatyczne. Dlaczego tak szybko to poszło i dlaczego szefostwo Unii na to tak łatwo się godzi?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale jest wiele sytuacji, które z całą pewnością mówią o coraz większej jak nie dominującej roli takich właśnie środowisk. Np. gdy w jakimś kraju członkowskim są łamane prawa kobiet czy mniejszości, tamtejsze organizacje składają skargi do Brukseli, a ta czasami bez większego zastanowienia, od razu podejmuje kroki dyscyplinujące dane państwo. Podobnie ma się rzecz z sądami, które poprzez organizacje sędziowskie czy prawnicze, takie skargi również składają. Na tym czele są jednak ruchy ekologiczne, które wielokrotnie bez dogłębnej analizy skutków, odmawiają wszystkiego co uznają na niezgodne ze swoją polityką. Unia rzecz jasna to przyklepuje. 

Takie działania skłaniają do wyrobienia sobie opinii, że to nie Bruksela ustala politykę unijną w trosce o kraje członkowskie, a w ich imieniu bez dbałości o interesy ogółu, takie właśnie ruchy. To także każe zastanowić się czy czasami nie mają one tzw. haka na różnej maści polityków unijnych, którzy gdyby nie wykonywali ich poleceń, mogliby usłyszeć "kilka ciekawych rzeczy na swój temat". Gdyby faktycznie do tego doszło, oznaczałoby to upadek nie tylko UE, ale także rządów danych krajów. 

Ja w takiej UE żyć nie chcę i nie chcę, aby Polska w niej uczestniczyła. Polska nie może pozostać bierna, gdy takie sprawy jak Turów bez mrugnięcia okiem są podejmowane, a nasza strona nie ma prawie prawa głosu. To wymusza, aby polski rząd zażądał od Unii wyjaśnień i w dłuższej perspektywie reformy. Takie dogłębnej, bo bez tego Unia w ciągu 10-20 lat upadnie. Ze względu na korupcję i grę na niekorzyść unijnych interesów.

matthew88
O mnie matthew88

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka