30. rocznica stanu wojennego za nami... A wraz z rocznicą kolejne konflikty społeczno-polityczne: czy generał J. dobrze zrobił w 1981 roku? jak obchodzić takie uroczystości? w jaki sposób ukarać tych, którzy się tych zbrodni podjęli? Itd., itd. Wymieniać by można wiele...
Czytając wczoraj liczne komentarze na ten temat na stronach internetowych czy w artykułach oraz śledzac to, co nadawane jest w telewizji (tej publicznej jak i niepublicznej), powinno sie dojsc do wniosku, ze nie wszystko jest takie czarno-biale, jak wiekszosc stara sie nam to przedstawić. Nie ma na nic jasnej odpowiedzi i chyba nikt nie jest w stanie jej udzielic.
Stan wojenny, mimo ze jest juz obecnie faktem historycznym, to dla wielu ludzi jest wciaz zywy. Podczas wczorajszej konferencji byłego prezydenta Lecha Wałęsy dotyczącej "Genu Wolności" (nowej inicjatywy Instytutu Lecha Wałęsy) padło wiele pytań mniej lub też bardziej kontrowersyjnych dotyczących Stanu Wojennego czy "Solidarnosci".
Najbardziej zaciekawiło mnie jednak pytanie jednego z gości, który przedstawił się jako osoba internowana w tamtym okresie. Zadał pytanie byłemu prezydentowi, jak on sądzi, czy osoby, które w tamtym czasie walczyły o wolność naszego kraju nie powinny obecnie otrzymywać jakichś przywyilejów z racji poświęcenia dla państwa, skoro tak wiele osób, które w ówczesnym czasie stało po drugiej stronie barykady (sądzę że chodzi między innymi o osoby z ZOMO) nie mają teraz na co zbytnio narzekać, m.in. w kwestiach finansowych [twierdzenie to nie jest przytaczane dosłownie - tak ja je przynajmniej odczytałam].
Niestety, były prezydent nie udzielił otwartej i jasnej odpowiedzi na to pytanie. Stwierdził tylko (z czym się rzeczywiście nalezy zgodzić), ze oni w tamtym czasie dazyli do utrwalenia obecnego stanu, to znaczy utrwalenia wolności i demokracji - to było dla nich podstawową i najważniejszą kwestią. Stwierdził również (z czym bym już polemizowała), że gdyby został wybrany prezydentem na następną kadencję, a ponadto udało by mu się przekształcić nasz system na prezydencki, to zapewne [nie jestem pewna czy użył słowa "na pewno"] dokonałby zmian systemowych dotyczacych funkcjonariuszy z okresu PRLu oraz tych, którzy poświęcali się dla kraju. A ze obecny stan, brak tego typu podstaw prawnych jest wadą systemu jakim jest demokracja...
Rzeczywiście, wiele osób, które były działaczami "Solidarności" lub też po prostu działali antypaństwowo często tracili swoje zdrowie, poświęcali swoje dotychczasowe życie (pracę, rodzinę). Taka a nie inna ich aktywność powodowała straty majątkowe, zdrowotne czy bytowe, których często po dziś dzień odczuwają skutki. Ci ludzie, którzy wtedy walczyli o naszą wolność nie byli żołnierzami, ani żadnymi innymi wojskowymi czy funkcjonariuszami porządku, dlatego też nie otrzymali niczego w zamian - prócz honorow, moze jakis odznaczen albo tez jednorazowych zapomóg. Nie dziwi mnie więc postawa osoby, ktora zabrala głos w konferencji, dlaczego oni, ci wyzwoliciele Polski nie otrzymali nic w zamian, tak jak to otrzymuja z reguły wojskowi, policjanci... Nie mówię, że od razu wszyscy, ktorzy byli zapisani w strukturach "Solidarnosci" powinni coś dostać, ale np. ci, ktorzy obecnie maja problemy zdrowotne spowodowane skutkami represji m.in. stanu wojennego. Z drugiej strony teoretycznie, w ramach tzw. równości społecznej, mogliby mieć pretensje do władz ci, ktorzy sa "niezasłuzeni" dlaczego tamci "coś" mają a oni nie...
Moze dla co poniektórych kwestia nie jest zadnym problemem i po prostu ludzie są żądni pieniędzy... Byc moze kwestia ta gdzies zaginie (o ile już nie zaginęła) wśród licznych informacji mniej lub bardziej istotnych dotyczących wczorajszego dnia. Faktem jest jednak, ze nie powinno sie przechodzić wobec tej sprawy obojetnie - w końcu to m.in. dzięki takim ludziom, którzy nie bali się poświęcić zycia udalo się przezwycięzyć komunę i zdobyć upragnioną wolność.
Inne tematy w dziale Kultura
