prowincjonalny wyborca prowincjonalny wyborca
438
BLOG

Protest lekarzy był, jest i będzie

prowincjonalny wyborca prowincjonalny wyborca Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Nie ma co się łudzić że obecny protest lekarzy zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim coś zmieni.

Ryba, a właściwie system Ochrony Zdrowia, zepsuła się od głowy.

Przypomnijmy sobie grudniową zimę AD 1989, kiedy to premier Buzek przekonywał Polaków że teraz to już będzie lepiej a Polska będzie krainą mlekiem i miodem płynącą krainą. I od słów do czynów w dniu 1 stycznie 1999 roku weszły w życie 4 reformy rządu AWS-UW. Jak dla mnie, po latach, uważam ża każda z tych reform zaszkodziła krajowi ale nie czas i pora. Wracamy do Ochrony Zdrowia. Otóż przez okres PRL i III RP do końca 1989 roku ochrona zdrowia była budżetowa czyli płaciło Państwo Polskie. Premier Buzek wiedząc że koszta leczenia na świecie rosną wiedział że rozsadzi to każdy budżet więc najprościej jest oddzielić leczenie od budżetu Państwa wprowadzając dodatkowy podatek, o przepraszam ubezpieczenie zdrowotne. Użyłem okreslenia podatek ponieważ ono oddaje prawdziwy charakter tej opłaty. Płacąc podatek na Państwo nie ważne czy jestem milionerem czy beneficjenem ZUSu ale jak zadzwonie po Policję czy Straż Pożarną to obie formacje potraktują mnie tak samo i przyjadą. Przy ubezpieczeniu jest trochę inaczej. Więcej płacę i więcej dostaję. Ale nie w III RP. Kiedy byłem na etacie i miałem własną firmę to płaciłem składkę 2 razy raz za etat i raz za chęć bycia prywaciarzem. Czy miałem lepszą opiekę od bezrobotnego klienta MOPRu? Nie. Miałem nawet gorszą ponieważ tenże klient, który często nie chce pracować ponieważ finansowo na tym traci ma więcej czasi i może rano pójść do przychodni. Ja tego komfortu nie miałem i jak juz potrzebowałem wizyty to płaciłem prywatnie. Cóż III RP to kraina równości socjalistyczno-społecznej.

Wróćmy jednak do systemu. Oddzielając go od budżetu powstał problem kto ma płacić i ile. Na dziś tak naprawdę budżet NFZ zasilają pracownicy na etatach i osoby prowadzące działalność gospodarczą. W myśl "solidarności socjalistyczno-społecznej" system tak samo traktuje pracownika fabryki za którego pełną składkę płaci pracodawca, szewca z zakładu na rogu ulicy który od stycznia 2015 będzie płacił składkę do ZUS w wysokości 1100/mc zł, jak i rolnika który tak naprawdę udaje że płaci do KRUS a tak naprawdę to płaci za niego Państwo z podatków wszystkich mieszkańców i płaci mało. I tak to trwa od lat. http://www.rp.pl/artykul/1087729.html System został oddzielony od budżetu i jest tak stworzony że wydać może tylko to co do niego zostanie wpłacone. Skoro tyle wpływa to i tyle NFZ ma do wydania na leczenie i leki. Im mniej osób płaci i im mniej płaci tym mniej jest do wydania. Dodatkowo co roku Ministerstwo Zdrowia przenosi kolejne świadczenia wysokospecjaslistyczne jak np. przeszczepy z własnych środków ministerstwa na rzecz NFZ, czyli co jakiś czas NFZ dostaje kolejne procedury które musi opłacać. Oczywiscie budzet NFZ pozostaje taki sam. Resztę można sobie dopowiedzieć samemu.
Państwo z jednej strony na mocy konstytucji i odpowiednich ustaw zapewnia opiekę medyczną swoim obywatelom nie będąc jednocześnie właścicielem tzw. przychodni. O ile marszałkowie mają swoje szpitale wojewódzkie, starostowie szpitale powiatowe, to gminy najczęściej nie mają nic albo prawie nic. Za zapewnienie opieki medycznej odpowiada NFZ które powinien taką opiekę "zakupić" w prywatnym gabinecie ponieważ samorządowych czy państwowych przychodni "pierwszego kontaktu" praktycznie nie ma. Czyli Państwo ma coś zapewnić ale nie ma do tego narzędzi i musi je od kogoś kupić.

Podumowując mamy taki system że praktycznie przy każdym kontraktowaniu co rok będziemy mieli podobne sytuacje walki lekarzy z rządem i rządu z lekarzami. Jeden rząd zlikwidował jednym pociągnięciem pióra system opieki likwidując przychodnie gminne, miejskie czy wojewódzkie czyli miejsca gdzie pracowali lekarze i pielęgniarki zatrudnione przez samorządy, a teraz,  po 15 latach sytuacja jest jaka jest. Jeśli lekarze, jako firmy czyli osoby prowadzące działalność gospodarczą, nie podpiszą umów z NFZ to nie oni będą mieli problem, a NFZ i minister. Prywatne przychodnie dadzą sobie radę. Mogą przyjmowac tylko prywatnie a na ZUS i opłaty zarobią ale jak ktoś umrze to problem, jak powiedziałem wczesniej, będzie miał prezes NFZ i minister ponieważ to oni powinni zrobić wszystko by np. w kazdym mieście powiatowym czy gminnym był gabinet który przyjmie osobę ubezpieczoną. Tak mówi prawo które zresztą sami sobie uchwalili.

Czyli tak na sam koniec: Sorry, takie mamy prawo.

krytyczny wobec większości polityków. Dlaczego? Szkoda słów...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości