Sceneria jak z filmu Jestem legendą: wyludnione miasta i wsie, gdzieniegdzie tylko przemykający chyłkiem ocaleńcy…
Taki los czeka - jeśli weźmie się na poważnie doniesienia medialne - resztki ludności świata, które cudem przeżyły dwie poprzednie pandemie, to jest zarazę wściekłych krów i mór ptasiej grypy. Tym razem sytuacja jest jeszcze groźniejsza, ponieważ po pierwsze niewielu już ludzi na Ziemi zostało, a po drugie jadowitość nowego szczepu przewyższa wszystko, co do tej pory poznano. Proszę sobie tylko wyobrazić – w Meksyku, państwie liczącym 106 milionów mieszkańców (11 miejsce na świecie), stwierdzono aż 1614 przypadków zachorowań. Ile osób zaraziło się w ponad 20-milionowej stolicy kraju, tego dokładnie nie wiadomo, ale jedno jest pewne: wszyscy zginiemy (kopirajt Straszny film 3).
W obliczu ostatecznej zagłady ludzkości zapewne niewielu odbiorców medialnej sieczki zwróciło uwagę na fakt, że odwarchlakowa hiszpanka to doprawdy niewinna infekcja w porównaniu z zabójczością znanej każdemu piramidy finansowej o kryptonimie ZUS. Wizyta w lochach tej instytucji może mieć finał doprawdy mrożący krew w żyłach. Otóż nie tylko ma się szanse nie otrzymać świadczenia, nie tylko nie usłyszeć prostego i jasnego wyjaśnienia takiego stanu rzeczy, ale ma się także w perspektywie wieloletnią odsiadkę – karę za nagabywanie Ich Ekscelencji Urzędniczek oraz stwierdzenie paru oczywistych faktów:
Jan Z. jest oskarżony z art. 224 kk. - przemoc wobec funkcjonariuszy państwowych. Grozi mu 8 miesięcy aresztu, 20 godzin pracy społecznie użytecznej oraz zwrot kosztów procesowych.
A najgorsze jest to, że maska na twarz nie tylko nie pomoże, ale i będzie dodatkową okolicznością obciążającą…
Inne tematy w dziale Polityka