xiazeluka xiazeluka
131
BLOG

Historia czy histeria?

xiazeluka xiazeluka Kultura Obserwuj notkę 19

"...Max Weber [...] chyba pierwszy sformułował explicite postulat nauki wolnej od wartościowania (Wertfreiheit).  [...]

Postulat Webera można sprowadzić w skrócie do dwóch dyrektyw, czy też jak się sam wyraża, przykazań bezstronności naukowej: w każdym momencie czytelnik a przede wszystkim sam autor ma zdawać sobie sprawę, po pierwsze gdzie przestaje wypowiadać się myślący badacz, a gdzie zaczyna chcący czegoś człowiek; po drugie, jakimi są kryteria, przy pomocy których ocenia ona rzeczywistość. Ostrze krytyki autora skierowane jest więc nie tyle przeciw wartościowaniu, co przeciw mieszaniu naukowego rozważania faktów i refleksji wartościujących."  

Biedna jest Klio. Co oni z nią robią… Oni – czyli tak zwani historycy.

Jerzy Giedroyc zauważył jakiś czas temu: „Historia Polski jest jedną z najbardziej zakłamanych historii, jakie znam”. Mocne słowa, lecz usprawiedliwione: ilość mitów i nieznośny polonocentryzm zaśmiecają rodzimą historiografię dokumentnie, wywołując przerażenie każdego, kto próbuje rekonstruować fakty bez uprzedzeń. Dzieje Polski spełniają często funkcję kopalni złóż dobrego samopoczucia, jako że niewielu eksploratorów narodowych kopalin słyszało o wymogu obiektywności.

Oczywiście trudno jest zachować nawet najsumienniejszemu badaczowi stuprocentową bezstronność, uniknąć subiektywnych konstatacji i faworyzowania wybranych, kwestionuje się generalnie istnienie kogoś takiego jak „bezstronny historyk”. Tego nie będę rozstrzygać, wystarczy przypomnieć, że każdy naukowiec powinien postarać się być obiektywnym, równo rozłożyć racje, unikać łatwizn i plemiennego kumoterstwa (czyli polonocentryzmu). W przeciwnym wypadku zamiast historii otrzymujemy mity.

Od razu zastrzegam – mitologia narodowa nie jest z gruntu zła. Poczucie dumy z bycia Polakiem wymaga odpowiedniej oprawy, husaria, przedmurze, waleczność i takie tam tworzą jej solidne fundamenty. I to jest dobre. Problem zaczyna się w chwili, kiedy mitologia staje się szkodliwa, ponieważ prowadzi do fałszywego odbioru faktów. Na poziomie ogólnym, narodowym, wyobrażenia takie niech sobie funkcjonują, jeśli jednak z podobnym nastawieniem zaczyna się roztrząsać szczegółowe zdarzenia, to dochodzi do patologii procesu poznawczego. 

Przykład pierwszy z brzegu: bohaterstwo polskich żołnierzy. Nieważne, czy czytamy opis bitwy zwycięskiej czy przegranej, od bohaterstwa, męstwa, heroizmu „naszych” nie sposób się opędzić. Pompatyczne opowiastki są dobre do opowiadania przy ognisku, w poważnych pracach z historii militarnej nie powinny się w ogóle pojawiać. „No tak, przegraliśmy, lecz nasi walczyli z nieustającą odwagą” – i owa waleczność kończy sprawę, trudno zrozumieć i wyciągnąć wnioski, dlaczego – pomimo takiej chwackości – przegraliśmy. Spostrzeżenie, że być może nasi przeciwnicy byli jeszcze bardziej odważni, naturalnie z pióra rodzimego „naukowca” nie zejdzie, chociaż jest przy tak postawionej kwestii całkowicie logiczne. „No i wygraliśmy, bo bohaterstwo Polaków przeważyło szalę” – a cóż to za sukces pokonać tchórzy? 

Bohaterszczyzna w ogóle nie powinna się pojawiać w monografiach poświęconych działaniom wojennym. W ogóle. Dlatego, że jest to a) zastępowanie faktów wartościowaniem, b) fałszowanie przeszłości. W rezultacie nie sposób opisać rzetelnie krwawej łaźni pod Monte Cassino, jakiej zaznał II Korpus Polski generała Andersa (pozycji nieprzyjacielskich nie przełamano, lecz w zasadzie zajęto dopiero po rozpoczęciu przez Niemców ogólnego odwrotu; sam klasztor został zajęty bez walki przez kilkuosobowy patrol), by nie paść ofiarą nagonki pod hasłem „szarganie narodowych świętości!” 

Dla ilustracji wywodu konkretny przykład: bitwa pod Mokrą. Bitwę tę stoczyła 1 września 1939 roku Wołyńska Brygada Kawalerii z niemiecką 4 Dywizją Pancerną. 

Oto odnośne fragmenty tekstów, pierwszy z Idiotopedii, drugi ze strony „Kampania Wrześniowa” – oba utworzone na podstawie fachowej literatury (A. Wilczkowski, "Anatomia boju, Mieczysław Bielski "GO Piotrków 1939"): 

1. 1 września 1939 Wołyńska Brygada Kawalerii pod dowództwem płk. J. Filipowicza powstrzymywała przez cały dzień niemiecką 4 Dywizję Pancerną [...] 

Wołyńska BK miała do wykonania dwa zadania: 1) polityczne - podjąć walkę natychmiast po przekroczeniu przez Niemców granicy, w celu przekonania sojuszników Polski, że jakakolwiek agresja hitlerowska zakończy się wojną (co się ostatecznie udało) 2) strategiczne - powstrzymać atak niemiecki na przedpolu, w celu umożliwienia dokończenie mobilizacji Wojska Polskiego (co, pomimo wypełnienia zadania przez Brygadę ostatecznie się nie udało). 

[...] Po zmroku polska kawaleria i piechota wycofały się, ponosząc podczas odwrotu duże straty. 

Straty Wołyńskiej BK to około 500 żołnierzy (rannych, zabitych i zaginionych, w tym kilku oficerów), 5 dział i 4 armatki p-panc. kilkanaście karabinów maszynowych, oraz 500 koni. Niemcy stracili ponad 100 czołgów i samochodów pancernych (z których większość naprawiono w ciągu dwóch dni) i kilkuset żołnierzy. 4 Dywizja Pancerna po tej bitwie 2 dni była niezdolna do zdecydowanej akcji. [...]

Płk Filipowicz z genialnym ryzykiem podjął kontratak siłami swojego ostatniego oddziału i wygrał bitwę. 

Do zwycięstwa operacyjnego zabrakło jednakże opanowania pola bitwyprzez Polaków, czego "W"BK nie mogła zrobić przy takiej dysproporcji sił. W następnych dniach Niemcy dokonali napraw w większości uszkodzonych czołgów i przywrócili zdolność bojową 4 Dywizji Pancernej. Razem z walczącą na jej prawym skrzydle 1 Dywizją Pancerną osiągnęła ona spore sukcesy 6 i 7 września, w bitwach o Piotrków Trybunalski i Tomaszów Mazowiecki.” 

2. Bitwa pod Mokrą [...] należy do jednej z najchlubniejszych bitew kampani. [...] Przez cały dzień Wołyńska BK pod dowództwem płk. Juliana Filipowicza toczyła nierówną walkę z 1 i 4 Dywizją Pancerną. Mimo ogromnej przewagi Niemców, brygada wytrwała i po zakończeniu walk oderwała się od przeciwnika, zadając mu wielkie straty (ok 160 pojazdów w tym jakieś 80 czołgów). Zwycięstwo to Wołyńska BK okupiła poważnymi stratami. [...] 

Ostatnie w tym dniu natarcie 4 DPanc zorganizowała ok. godz. 15 przy jednoczesnym wsparciu artylerii i lotnictwa. [...] na polskie pozycje ruszyło 180 czołgów wraz z piechotą. [...] W pewnym momencie walki naliczono na przedpolu 67 czołgów. Było ich z pewnością znacznie więcej, lecz dym z palących się zabudowań utrudniał obserwację. [...] 

Brygada wytrzymała w ciężkim boju 10 godzin, a jej sukces zawdzięczać należy waleczności i bohaterstwu polskich żołnierzyoraz talentowi dowódcy, który umiejętnie wykorzystał zalety terenu oraz środki ogniowe." 

Podsumujmy: Polacy wygrali bitwę, ponieważ:

a)     nie zrealizowali swego „celu strategicznego”,

b)     ponieśli „duże straty”,

c)      nie opanowali placu boju

d)     przeciwnie nawet – wycofali się. 

Narzuca się pytanie: jeśli takie są efekty „zwycięstwa”, to jak wygląda klęska?  

Historyjki o ciężkich stratach Niemców, unieruchomieniu na dwie doby 4 DPanc. i zniszczeniu dziesiątek czołgów również należą do kategorii fantastycznych. Przystępując do boju niemiecka dywizja składała się ze 177 tankietek i czołgów (proszę zerknąć powyżej – komuś dwoi się w oczach: „na polskie pozycje ruszyło 180 czołgów”), 9 września, po stoczeniu kolejnych walk z Polakami, na jej stanie znajdowało się 120 tankietek i czołgów. Ile więc straciła bezpowrotnie pod Mokrą? Odpowiedź: 14 (słownie: czternaście). Czy 4 DPanc. utraciła zdolność do walki na dwie doby? Odpowiedź: nie, już następnego dnia pułki pancerne toczyły następne walki. Skąd to wiadomo? Wystarczy posłuchać relacji przeciwnika, oficera 35 pułku pancernego 4 Dywizji Pancernej: 

„...Przed nami leżą trzy wsie: Mokra I, Mokra II i Mokra III, za nimi wysokopienny las. Uderza II batalion, niszczy jedną polską baterię, przebija się przez wsie i dociera na 400 metrów od skraju lasu. Z lasu w kierunku naszego II batalionu zostaje skierowany ogień artylerii, dział przeciwpancernych i ciężkich karabinów maszynowych. Nie widać nic ze strony przeciwnika. Amunicja polskich karabinów przeciwpancernych przebija nasze lekkie opancerzenie. […] z powodu tych wydarzeń dowódca pułku rozkazuje I batalionowi  oskrzydlić i przejść las z prawej […] Skraj lasu zostaje osiągnięty i powoli oczyszczony. Nasza artyleria prowadzi ogień osłonowy. Panzer-Regiment 36., który prowadzi swoje natarcie na lewo od nas również ponosi straty. Oberst Breith wycofuje swój batalion do Wilkowiecka, w celu uporządkowania mocno rozciągniętych kompanii. Strzelcy powoli posuwają się do przodu na Mokrą, jednak z dywizji nie przychodzą żadne rozkazy, ponieważ w tyle wybuchła panika. Nasz dowódca dywizji ze swoim sztabem muszą przymuszać roztrzęsionych kierowców kolumn i wozów bojowych do jazdy do przodu. Nasz pułk jest w związku z tym całkiem sam na krawędzi lasu. Czy ośmielać się iść w głąb?Późnym popołudniem wraca dowódca lekkiego plutonu z II batalionu, Feldwebel Gabriel, który wysłany został na rozpoznanie i melduje: „Las i wieś po tamtej stronie są wolne od nieprzyjaciela“. Natychmiast ruszają przez las II batalion i sztab pułku. I batalion stoi na razie przy Mokrej.

Tak więc nasz pułk uporem, duchem bojowym i zaangażowaniem tego pierwszego dnia przyczynił się do pierwszego sukcesu dywizji.Pierwszy front obronny Polaków został przełamany. Dowódca korpusu i nasz dowódca dywizji uznali dokonania pułku. Cena za ten sukces jest wysoka: 15 zabitych w tym dwóch oficerów, 14 rannych w tym 3 oficerów i 14 czołgów. Naszym przeciwnikiem jest elitarna polska jednostka:  Wołyńska Brygada Kawalerii […]  

„... 2 września w ciężkich walkach umiejętnie wspierany przez naszą 4. i 8. kompanie Schützen-Regiment przebija się do Kozinki. 3 września opór polskich jednostek zostaje przełamany. Nasz Aufklärungsabteilung 7 prawie bez walki zajmuje przejście przez Wartę pod Szcepolicami i uderza w kierunku na zachód od Radomska.” 

Porównajmy suchą, rzeczową relację niemieckiego oficera z histerycznymi opisami naszych autorów: z jednej strony zadowolenie rzemieślnika z dobrze wykonanej pracy, z drugiej tania propaganda, zbędnie zanieczyszczająca skądinąd wyważone sprawozdanie.  

Obie strony przypisują sobie sukces – rzecz wielokrotnie spotykana w dziejach wojen, szczególnie w przypadku braku wymiernych rezultatów. Zwykło się przyjmować, że zwycięstwo jest przy tej stronie, która utrzymała pole bitwy. Co więc należy zrobić, by tradycyjne wyjaśnienie odrzucić? Tak, tak – zakamuflować je bohaterstwem.

xiazeluka
O mnie xiazeluka

Demotfukracja to dwa wilki i owca głosujące menu na obiad. Wolność to uzbrojona po zęby owca kwestionująca wynik tego głosowania. /B. Franklin/ Kosovo je srpsko  39 hipokrytów się Mła boi (banuje): Hurrapatriota ignorant Cenzor tow. Żyszkiewicz Cenzuraobywatelska Mimoza Osiejuk Konkluzja - idiotka Szukająca Prawdy banami Jeremy F - pocieszny tchórz Kserokopiarka Wiesława Regularny debil Scholi - tchórz i kłamca Oldshatterhand - lubi tylko tych, którzy go podziwiają Troll Świrski Aerozolinti - hipokryta i tchórz Vitello - zarozumiały tchórz Stary Wiarus Free Your Mind Aleksander Ścios kokos26 El Ohido Siluro Nurni uśmiech losu Freeman Wyrus (rzekomo wolnościowiec) Publikacje "Gazety Polskiej" Joanna Mieszko-Wiórkiewicz grzechg maciekimaciek - kłamca Jeremiasz Paliwoda vel Zawiesia lem, pieniacz-emeryt Jerzy Korytko się jeży Peemka - kłamca i fałszerz towarzysz Krzysztof Ligęza kerimad64 Mała Mi - przemądrzałą gimbaza JohnKelly - rewers polonisty i logika Adamkuz - tchórz Maciej walczący z faktami Stary towarzysz Dyletant cartw Propagandzistaobywatelski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Kultura