Niezawodna polskojęzyczna gazeta zwana "Wyborczą" zamieściła kolejną wariację Lamentu świętokrzyskiego, oczywiście w wersji odpowiednio wyretuszowanej: w rolę Matki Boskiej wciela się zręcznie pani Wielowieyska Dominika, ukrzyżowanymi są... wiadomo kto, zaś "Żydowinów" zastąpią "Polacy".
Dalej już standardowo:
Sporo polskich naukowców i intelektualistów podeszło do książki ["Sąsiadów"] w sposób emocjonalny. Mało kto chciał uznać winę Polaków.
Pani Dominice proponuję lekturę kodeksu karnego:
"Art. 133.
Kto publicznie znieważa Naród lub Rzeczpospolitą Polską,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."
Wydaje się, że pomawianie wszystkich Polaków o zachowania, których dopuściło się kilkunastu naszych rodaków wyczerpuje treść zacytowanego paragrafu i nawet boskość Autorki okolicznością łagodzącą nie jest. Ewentualnie Bogurodzica "podeszła do zagadnienia emocjonalnie".
Rozumiem poważnych krytyków Grossa i ich argumenty. Mają swoje racje. Rozumiem tych, którzy są zbulwersowani tą książką. Jest to bariera psychologiczna, której pokonanie zajęło mi kilkanaście lat. Kiedy oskarżają moich rodaków o zbrodnie, instynkt każe protestować i bronić się przed zarzutami. To naturalny odruch.
Ja bogiem, a nawet półbogiem nie jestem, dlatego jako osoba pozbawiona "naturalnych odruchów" nie protestuję i nie bronię przed zarzutami Dzierżyńskiego, Bieruta, Jaruzelskiego, a nawet morderców śp. Krzysztofa Olewnika. To z pewnością nienormalne zachowanie, wszak wymienieni dżentelmeni mordowali moich ziomali, Polaków, a nie jakichś obcych Żydów...
Obojętność Polaków wobec Zagłady nie była czymś rzadko spotykanym.
Kiedy pali się własny dom, to faktycznie trudno emocjonować się pożarem u sąsiadów. Co więcej, ludzie zwykli najpierw ratować najbliższych, a dopiero potem "Sąsiadów". Zbrodnia to niesłychana, czy jednak na Panteonie rzeczywiście sformułowano nakaz bycia bohaterem?
Marzec '68 nie był jedynie tworem komunistów.
A jużci. Oślepiająca ta prawda tak bardzo, że uzasadnienia owej zabawnej tezy nie widać. Bogowie jednak o dowody troszczyć się nie muszą, im wystarczą ofiary z ludzi.
A zbrodnie nie były dokonywane jedynie przez ludzi z marginesu, wyrzutków społeczeństwa. Miały swoje korzenie w polskim antysemityzmie, niezwykle odpornym na działanie czasu. Wystarczy posłuchać, co dziś wygadują niektórzy zwolennicy Radia Maryja.
Ta logika jest prawdziwie olimpijska: popełnione zbrodnie to w zasadzie to samo, co pogadanki niektórych. Ze szczytu szklanej góry lepiej widać, dlatego pokornie proszę Wyższą Istotę o pokazanie listy zbrodni dokonanych przez "zwolenników Radia Maryja".
Dlaczego Jerzy Robert Nowak może jeździć po kraju z antysemickimi wykładami, a kolejne parafie, kolejni proboszczowie udostępniają mu świątynie katolickie? I prawie nikt przeciwko temu nie protestuje. Jak to możliwe jest w XXI wieku?
Tutaj pójdę na łatwiznę: Dlaczego Dominika Wielowieyska może jeździć po Polsce z antypolskimi artykułami, a kolejne media, kolejni redaktorzy udostępniają Jej łamy gazet i czas antenowy? I prawie nikt przeciwko temu nie protestuje. Jak to możliwe jest w XXI wieku?
Czy książka Grossa nie obnażyła przypadkiem prawdziwej natury części Polaków, skrywanej, tłumionej, ale wciąż istniejącej?
Ooooo, mocne. Szkoda tylko, że to ostrego jak lancet stwierdzenia (w kamuflażu retorycznego pytania) zaplątało się to osłabiające jego wymowę słówko "części". A byliśmy już o krok od pryncypialnego wyroku...! W dodatku ci z zagłuszoną naturą mogą odwrócić argumentację i zionąć łamiącymi duszę opowieściami o zbrodniczej naturze "części" Żydów...
Najwyższy czas, by przestać traktować antysemityzm jako folklor. Najwyższy czas, by Polacy dokonali rachunku sumienia, bez wykrętów i uderzania się w cudze piersi. Mamy w tej sprawie dużo do zrobienia, a najwięcej - hierarchowie naszego Kościoła.
Hm... Jacy my? Mnie w 1941 roku nie było na świecie, w marcu 1968 także, więc o co chodzi? Boska Pani Dominika pisze "my", co sugeruje, że w zajściach w Jedwabnem brała udział. No to niech bez wykrętów dokona rachunku sumienia, zamiast bić się w cudze - moje - piersi. Albo piersi hierarchów KK, którzy - jakkolwiek negatywnie ich oceniać - w 1968 roku u władzy w prl raczej nie byli.
Inne tematy w dziale Polityka