Ciekawe, co za mędrzec dokonał następującej wykładni artykułu 45.2, punkt drugi: "Zabrania się... korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku" w następujący sposób: Mandaty za używanie CB radia!
Sam przepis przywodzi na myśl staroświeckie telefony ze słuchawką i tubą w dwóch oddzielnych częściach, jednak nie to jest najważniejsze. Zwolennicy sportów ekstremalnych zapewne rzuciliby rękawicę zdrowemu rozsądkowi i dowodziliby, iż "radio" to w pewnym sensie "telefon" - lecz to także nie jest istotne. Nie jest także aż takim znowu zaskoczeniem, iż policja i jej zarząd to sformalizowana grupa wroga społeczeństwu, po niedawnych sukcesach w sprawie porwania śp. Krzysztofa Olewnika opinia taka nie powinna szokować. Clou zawiera się w tym:
Stróże prawa uparcie twierdzą jednak, że CB posługują się często piraci drogowi, którym służy ono jedynie jako antyradar i pozwala omijać patrole.
No cóż, powiedzmy sobie szczerze - jak taki "pirat drogowy"... Dygresja: czy dziennikarze zechcieliby znaleźć sobie jakiś bardziej uczciwy zamiennik określenia "osoba jeżdżąca niekoniecznie zgodnie z durnymi przepisami"? Ja rozumiem, że pogoń za sensacją usprawiedliwia hipokryzję (widział kto kiedy reportera jadącego na miejsce spektakularnej katastrofy p o w o l i?), lecz to naprawdę już nudne, jak - nie szukając daleko - "polski antysemityzm". "Polski antysemityzm" podnieca jeszcze Wielowieyską Dominikę i Jej podkorowe... przepraszam... postkorowe towarzycho, jednak co za dużo, to niezdrowo - inflacja tej obelgi przestała wzruszać nawet ludzi przewrażliwionych na punkcie patriotyzmu. "Piratami drogowymi" jest jakieś 95% kierowców - wystarczy zwolnić w mieście do 50 km/h, by się o tym błyskawicznie przekonać.
Koniec wtrętu.
Revenons à nos moutons: powiedzmy sobie szczerze - jak taki "pirat drogowy" zobaczy na własne oczy z daleka odblaskową kamizelką starszego posterunkowego, to zwolni, "omijając w ten sposób patrol". Innymi słowy własny wzrok spełni w tym przypadku rolę antyradaru. Zastanówmy się - czy kierującego można ukarać za posługiwanie się oczami? Pretensja sformułowana przez niebieskie ludziki nie brzmi "Zbrodniarze trzymają słuchawkę przy uchu", lecz "Zbrodniarze używają słuchawek, aby wymigać się oskubaniu z kasy", a zatem funkcjonalność narządu wzroku jest identyczna jak elektrotelekomunikacyjnych urządzeń ostrzegawczych. Mandat się zatem należy, bez dwóch zdań.
Oczywiście nasze rozbestwione społeczeństwo zechce ten mądry przepis obejść, warchoły. Cwaniaczki za kierownicą będą na przykład zamykać oczy - czy gdzieś w Kodeksie Drogowym jest taki wymóg? Jazda z zamkniętymi oczami ustrzeże ich od mandatu, pozbawiając funkcjonariuszy zasłużonych wpływów gotówkowych. Skandal.
Ale, ale, czy jednak złośliwe zamykanie oczu podczas poruszania się pojazdem mechanicznym nie podchodzi pod ten sam paragraf? Przecież łobuzy nie patrzą na drogę dla "omijania patroli"...! Czyli nieposługiwanie się wzrokiem także należy uznać za przestępstwo o wysokim stopniu społecznej szkodliwości w warunkach recydywy. Notorycznym zbrodniarzom nie wolno pobłażać, dlatego zaprawdę słuszne jest i sprawiedliwe, by karnie wydrapywać im oczy.
Ruch samochodowy zaniknie i będzie wreszcie bezpiecznie. A policję drogową skieruje się na inny odcinek postępowego frontu - będą kontrolować, czy białe laski ex-kierowców są atestowane i homologowane. Najpierw oczywiście kontrole, później zaś przepisy. Policja jest przepracowana, trzeba jej ułatwiać życie.
Zauważmy, że pozbawienie wzroku "piratów drogowych" kończy sprawę od razu, bez zbędnych przepychanek typu "rozmawianie/słuchanie radia RMF FM w samochodzie niczym nie różni się od rozmowy przez telefon" lub "podczas kierowania samochodem dłoń cały czas zajęta jest trzymaniem gałki zmiany biegów". Zbędne piętrzenie trudności.
Sam zaś art. 45.2.2 KD proponuję lekko zmodyfikować, przyda się na przyszłość:
"Zabrania się... korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania w ręku słuchawki, mikrofonu lub czasopism."
Inne tematy w dziale Polityka