Ruszył przełomowy proces w sprawie "płacy za seks" w Warszawie. Po raz pierwszy w Polsce za płatne korzystanie z seksualnych usług prostytutek odpowiadają pierwsi dwaj pozwani: były kierownik zmiany w Kanalizacjach Warszawskich SA Antoni Pepper i jego najbliższy współpracownik Szymon Łóżkowski. - Teraz więcej kobiet będzie miało odwagę powiedzieć "płać więcej", gdy klient złoży im niedowartościowaną seksualną propozycję - mówi etyk i feministka Magdalena Czwartek.
Przed gmachem sądu od rana tłoczyli się dziennikarze. Główny świadek oskarżenia - Adela Szewczyk, która w reportażu w "Trybunie Wykwintnej" ujawniła proceder płacenia groszy prostytutkom w zamian za usługi seksualne, nie przyszła.
Były kierownik oskarżony jest o proponowanie Adeli Szewczyk seksu w zamian za 100 PLN miesięcznie oraz o składanie ofert seksualnych jej koleżance z Pigolaka. Łóżkowski ma więcej zarzutów, m.in. o oferowanie mało atrakcyjnych napiwków za szczery seks.
- Ten proces jest przełomowy - mówi Marek Łącki, dziennikarz "Trybuny Wykwintnej", który ujawnił aferę. - Coraz więcej prostytutek będzie miało odwagę ujawniać, że padły ofiarą upokarzających je zachowań ze strony klientów.
Pragnąca zachować anonimowość znajoma Adeli opowiadała przed mikrofonami o swojej gehennie:
- Znam obu tych zboków. Łóżkowski to prawdziwy potwór: żądał nie tylko seksu, lecz i nie udawania orgazmu! A płacił tyle, co za ziemniaki... Adela miała dość tych upokorzeń, zazdroszczę jej takiej odwagi, ja bym się nie zdecydowała iść do sądu... Chociaż jeśli jej się uda, to pewnie i ja będę dochodzić sprawiedliwości. To skandal, by stawki za godzinny numerek były tak niskie! Dlaczego rząd do tej pory niczego nie zrobił, dlaczego o wszystko musimy się same upominać?! My pracujemy w tak nieludzkich warunkach, że nawet nie wiemy, kim są ojcowie naszych dzieci...! A przypadkowi klienci nie dają się już naciągać na alimenty, od razu robią badania deena, cwaniaczki. Mam nadzieję, że Adela wywalczy dla nas, mówię to z dumą, dla nas - polskich prostytutek - godziwe warunki. Na początek żądamy, aby klient płacił z góry wedle stawki urzędowej i nie miał prawa do zwrotu kasy, jeśli uznamy, że nam się nie chce go obsłużyć.
Jak zakończy się dramatyczna walka o podwyżki dla sfery seksualnej? Odpowiedź poznamy po zakończeniu procesu.
Inne tematy w dziale Polityka