Sądy coraz częściej zamieniają się w zakłady usługowe. Ot, wpada sobie do wysokiego sądu jakaś oferma, informuje ludzi ubranych jak sędziowie o swych traumatycznych przeżyciach, po czym wkrótce odbiera asygnatę na forsę. Im przypadek głupszy, tym wysoki sąd przychylniejszy. Historia pewnej idiotki, która wylała sama na siebie kawę i dostała za to od amerykańskiego sądu nagrodę jest powszechnie znana (na tyle powszechnie, że uchodzi za nie wymagający sprawdzania fakt), także podobnych przykładów nie trzeba długo szukać. Sądy zajmują się spełnianiem życzeń rozwydrzonych i bezczelnych wydrwigroszy, zamiast im gonić kota.
Oto najnowszy sukces tak zwanego wymiaru sprawiedliwości:
Niemiecki sąd nakazał salonowi sprzedaży samochodów Volvo zapłacić odszkodowanie klientowi, który poskarżył się, że ma za dużą stopę, aby korzystać z pedału gazu w nowym aucie.
Sędzia z miasta Wiesloch na południu kraju uznał, że producent samochodu nie zadbał o komfort Michaela Herzoga, który ma stopę w rozmiarze 47.
Herzog poskarżył się do sądu na fakt, że przy pedale gazu w jego nowym volvo c70 jest za mało miejsca. Sędzia uznał, że stopa mężczyzny nie jest nienormalnie duża, więc powinien dostać z tego powodu 5 proc. zniżki od ceny samochodu.
Herzog dostanie 1,7 tys. euro odszkodowania i dzięki temu będzie mógł sobie zrobić na zamówienie specjalne obuwie, które pozwoli mu normalnie prowadzić auto.
Herr Herzog nie został zmuszony do zakupu samochodu, nikt mu również nie podrzucił tego c70 na podjazd. Herr Herzog nie jest również nieświadomy faktu, iż ma stopę o powierzchni stołu do bilarda, a więc nie we wszystkich pojazdach będzie mu podróżować się komfortowo. W jakimś samochodzie łaskę jazdy przecież wyrabiał, nawet biorąc pod uwagę zamożność IV Rzeszy raczej nie jest chyba możliwe, by szkopscy kursanci umiejętności prowadzenia samochodu szlifowali w limuzynach. Krótko pisząc – Wielkostop zdawał sobie sprawę, że przed zakupem samochodu należy sprawdzić, czy się w ogóle do niego mieści.
I właśnie to sędzia z miasta Wieloch powinien to Herr Herzigowi łagodnie wytłumaczyć, a jego pozew odesłać do działu kuriozów miejscowego muzeum. Gdyby ów „sędzia” był rzeczywiście sędzią, to pouczyłby także skarżącego, iż zastanawianie się po podjęciu decyzji nad jej słusznością nie jest rozsądne, a z cała pewnością – warte nagrody wartej 1700 €. Osobnik podający się za sędziego to kornik w społecznej miazdze. Popatrzmy bowiem na konsekwencje owego niesłychanego orzeczenia, tylko na przykładzie jednostkowy Herr Herzoga:
Uzbrojony w precedensowy wyrok Herr Herzog może teraz bezkarnie terroryzować wszystkich, którzy mu cokolwiek sprzedadzą lub sprzedaży odmówią z przyczyn obiektywnych (np. brak towaru). Wyobraźmy sobie, że mężczyzna zapragnie stać się posiadaczem Mini Morrisa; dolnej płetwy nijak w nim nie zmieści (a skoro ma bucior nr 47, to zapewne jest także słusznego wzrostu), zatem producent zostanie zmuszony do udzielenia natrętowi 5% rabatu. Albo i 10%, jeśli rogaty łeb Herr Herzoga będzie wystawał powyżej linii dachu. Może i fotel okaże się za mały? Zresztą, co tam auta – a obuwie? Herr Herzogowi spodoba się wzór bucika dziecięcego, siła rzeczy nie posiadający odpowiednika w rozmiarze 47. Wielkostop odda sprawę do znajomego „sędziego”, po czym firma „Bartek” będzie musiała uszyć jedną parę, dokładając oczywiście do interesu… Łajdacy nie zadbali o komfort Herr Herzoga, więc kara być musi! I tak dalej – wytwórcy odzieży, nart, łyżew, drabin, kina, teatry, gokartów i pozostali powinni w tej chwili wznieść unisono okrzyk: ratuj się, kto może!
Czy Herr Herzog będzie miał naśladowców? Oczywiście, bo dlaczego by nie? Czy znajdą się także naśladowcy pseudosędziego? Wróćmy na chwilę do sentencji:
Sędzia uznał, że stopa mężczyzny nie jest nienormalnie duża
Czy „sąd” mógł w ogóle ustalić coś innego? Pomijając już kwestię „dyskryminacji”, która nieuchronnie by się pojawiła w takim przypadku, wszystkie ludzkie stopy nie zmienione operacyjnie są normalnych rozmiarów, to znaczy wynikiem naturalnego rozwoju. Czy koszykarka Dydek jest „nienormalnie wysoka”? Owszem, patrzy z góry na 99% światowej populacji, ale czy to oznacza, że jest cudakiem? Odpowiedź na te wątpliwość jest prosta i oczywista: są ludzie wysocy i niscy, przy czym średnią wyznacza większość. I tego się wytwórcy dóbr i usług trzymają, musząc ustalić jakiś punkt odniesienia. Dlatego pedały w Volvo nie są długości podkładu kolejowego, a Mini Morrisy nie zostały zaprojektowane po to, by koszykarkom zrobić na złość. I dlatego też Herr Herzog powinien od razu zamówić pod swoje rakiety śnieżne odpowiednie pedały na specjalne zamówienie, co wszak i tak uczynił – tyle, że za wyłudzoną kasę.
Volvo powinno zatem dowodzić w sądzie, że skoro nie ma nienormalnie dużych stóp, to standardowy rozmiar pedału nie może być uznany za dyskomfortowy. Herr Herzog powinien albo zrezygnować z zakupu niesatysfakcjonującego go towaru i poszukać sobie innego, albo poprosić o zmodyfikowanie pedału przed zawarciem umowy kupna-sprzedaży. Tymczasem chciwy i złośliwy Szwab pobiegł truchtem do sądu – i na nieszczęście znalazł tam „sędziego” (tego ostatniego zdania przedstawiciel Volvo oczywiście nie powinien wypowiadać na głos). Może w ten sposób udałoby się zahamować wysyp kolejnych poszkodowanych po komforcie.
Sąd spełniający życzenia… Braciom Grimm do głowy zapewne nie przyszło – choć to byli pomysłowi faceci – że ich bajka tak szybko zamieni się w rzeczywistość.
Inne tematy w dziale Polityka