Co rok to samo – w rocznicę wybuchu awantury warszawskiej następuje erupcja hurrapatriotycznej mitologii i pompatycznej propagandy, zalewająca swoim ciężarem głosy ludzi rozsądnych. Ilość kłamstw, jakie owa erupcja wyrzuca do atmosfery, przekracza ludzkie pojęcie oraz możliwości dania oporu. Tysiące bredni wymagają milionów zdań korygujących, a tego nikt przecież nie udźwignie. Stąd zalew jednobrzmiących, bezmyślnych pokrzykiwań i podawanych z powagą trzylatka niezwykłych prawd w rodzaju „PW zatrzymało na pół roku Stalina i ocaliło Europę” czy „Powstanie miało sens bo miało sens” względnie „Nie było innego wyjścia”.
Napastliwej propagandzie towarzyszą oficerowie polityczni, mający za zadanie ocenzurować, zakrzyczeć czy zastraszyć wszystkich, którzy tromtadracji nie podzielają. Apologeci awantury warszawskiej mają manierę obrażania, wyzywania wszystkich, którzy na drodze do obłędu towarzyszyć nie zamierzają. To bardzo przykre, lecz w procederze tym uczestniczy także administracja Zalonu, która brutalnie zamiotła wczorajszą notkę Mła pod dywan pod pretekstem, że notka Mła jest „prowokacją”. Taka to wolność wyrażania swoich poglądów tu panuje. Tymczasem przecież prowokacjami są hagiograficzne teksty wysławiające największą w historii Polski klęskę...!
Z apologetami awantura warszawskiej nie da się rozmawiać z prostego powodu – zamiast wiedzą atakują emocjami. Obrona za pomocą faktów jest więc bezużyteczna – emocje faktów nie uznają. A że w emocjach apologeci głoszą w 98% bzdury – to rozmowa zamienia się w wielostronicową erratę, nieczytelną dla apologetów, nużącą dla innych.
Przykłady popularnych kłamstw:
-
„PW zatrzymało Stalina na pół roku”
-
„Powstanie musiało wybuchnąć”
-
„Warszawiacy zadecydowali”
-
„Sowieci na wieść o wybuchu powstania stanęli”
-
„Sowieci zdradzili”
-
„Powstanie miało sens”
-
„Gdyby PW nie wybuchło, to Warszawa też byłaby zniszczona, a straty w ludziach jeszcze większe”
-
„Nie można było już czekać”
-
„Powstanie wybuchłoby samoistnie”
...i tak dalej bez ograniczeń przyzwoitością czy uczciwością. Hasełka nośne, łatwo przyswajalne, świetnie nadające się do skandowania przy każdej okazji. A jednocześnie trudne do obalenia jednym zdaniem, tym bardziej, że apologeci wiedzą i faktami się brzydzą. Stąd ich zauważalna przewaga w blogowych pyskówkach.
Mit awantury warszawskiej zbudowany jest na takich właśnie kłamstwach. Czy warto więc czcić wydarzenie, które ma sfałszowaną metrykę?
Inne tematy w dziale Kultura