kelkeszos kelkeszos
573
BLOG

Satyra na leniwych kmieci, czyli o wyborcach PiS.

kelkeszos kelkeszos Socjologia Obserwuj temat Obserwuj notkę 23

W przygotowanej przez Instytut Badań Literackich PAN Wielkiej Historii Literatury Polskiej, tom pierwszy obejmujący Średniowiecze jest zarazem tomem najobszerniejszym. Trochę to dziwne, zważywszy, że pod względem obfitości utworów literackich, okres ten nie może się równać z żadnym innym. Pierwsze wrażenie jest jednak mylące, bo choć szczupłość źródeł jest dojmująca, to jednak treść tego co się zachowało, fascynuje po dziś dzień i częstokroć pojedyncze zdanie, jak choćby słynne " day ut ia pobrusa a ty poziwai", daje podstawy do napisania rozprawy habilitacyjnej. Nie brak też zaskoczeń, w typie odkrycia, że pierwszą personalnie znaną osobą urodzoną na ziemiach polskich, która cokolwiek napisała, był kobieta. 

Średniowiecze kończy się literacko pojawieniem pierwszych utworów spisanych w archaicznej polszczyźnie i ze zdziwieniem musimy stwierdzić, że obok tematyki religijnej, zawartej choćby w "Bogurodzicy", występują zdawkowe utwory dotykające stosunków społecznych, już przeszło sześćset lat temu zwiastujących rodzimym elitom problem z roszczeniowym, leniwym i ciemnym choć przebiegłym stanem włościańskim. "Chytrze bydlą z pany kmiecie" rozpoczyna swój utwór anonimowy autor "Satyry na leniwych kmieci". Gdyby staropolszczyzna była w odbiorze powszechnym bardziej zrozumiała, to zdanie owo idealnie nadawałoby się na jakieś multimedialne hasło, którym mogliby się zwoływać wszyscy członkowie skrzywdzonych elit.

Czegóż zatem dowiadujemy się o tych chytrze bydlących kmieciach? Generalnie zobowiązani do odpracowywania u pana przywilejów polegających na oddaniu im w uprawę skrawków pańskiej ziemi, uchylają się od pańszczyzny i innych świadczeń, przebiegle powołując się na nieurodzaj, biedę, klęski elementarne i wszystkie możliwe plagi, mające usprawiedliwiać typowo kmiece lenistwo.

Skąd my to znamy? Po wyborach zostaliśmy zarzuceni statystykami, z których jednoznacznie wynika smutny fakt, że ludzie najciężej i najefektywniej pracujący, czyli prawnicy, politolodzy, ludzie mediów, scenarzyści telenowel i polskich komedii romantycznych, agenci od sprzedaży "produktów finansowych" i praw do emisji dwutlenku węgla, urzędnicy wszystkich szczebli, dziennikarze i twórcy reklam parafarmaceutyków, bez których człowiek nawet się nie podrapie - czyli cała rodzima elita - zostali przegłosowani przez nierobów, całe dnie spędzających na ławeczce pod lokalnym sklepikiem i leniwie sączących tanie wino.

Wczoraj na blogu Madonny pojawiła się informacja o panu Tobiaszu z Warszawy, który na balkonie swojego 120 metrowego apartamentu wywiesił transparent informujący o jego wstydzie za Polskę, zdominowaną przez prowincjonalną ciemną hołotę. Pan Tobiasz wygarnął, odważnie odzierając polskiego chama z pozorów cywilizacji i jakichkolwiek podstaw do uznawania się za równego wielkomiejskim elitom. Odważne, choć ciekaw jestem czy zasunąłby tak samo Cyganom, żyjącym co tu kryć na poziomie nieco tylko wyższym od rodzimego chłopstwa. Magnat na owych 120 metrach, zapewne w Miasteczku Wilanów, lub podobnie "prestiżowej" lokalizacji, właściwie wprost sformułował prawdę oczywistą, którą dziś nieoceniony FOLT 37 ubierał w profetyczne wizje końca demokracji przedstawicielskiej.

Od kilku lat wybory pokazują zupełną niestosowność systemu państwowego, w którym proces  elekcji organów państwa, oparty jest na zasadzie równości głosów i swobodzie ich oddawania. Cóż jest bowiem bardziej nienormalnego niż sytuacja nakazująca uznawać równowagę głosu 75 letniej wdowy z wykształceniem podstawowym, która ledwie kilka razy w życiu opuściła swoją wioskę ( poniżej 20 mieszkańców ), a jedynym znanym jej człowiekiem z jakim takim wykształceniem jest ksiądz proboszcz, z głosem mieszkańca wielkiego miasta,z doktoratem, znajomością pięciu języków, w ciągu roku objeżdżającego minimum pięć krajów cywilizowanego zachodu? Gdzie tu sens. A jednak te chuściane babcie wymrzeć nie chcą, a co gorsza potrafią zmobilizować swoje fufajkowe potomstwo w beretach z antenką, gumofilcach i szlugiem w zębach ( wszystkich trzech ), do głosowania na nominatów Kaczyńskiego. 

Taki stan rzeczy oczywiście trwać nie może i te wszystkie rzucane nam przed oczy grafiki, prędzej czy później muszą się związać w prosty przekaz. Demokracja przedstawicielska, oparta na powszechności i równości wyborów, blokuje postęp i jako taka musi być zastąpiona przez inną formę ustrojową, sprawiedliwszą oczywiście. Dobrostan elit wymaga zmian, a skoro chłopstwo stoi temu na przeszkodzie, to trzeba z nim walczyć. Tak było zawsze gdy ludzkość ocierała się już o swoją świetlaną przyszłość i tylko zaczadzeni umysłowo mieszkańcy prowincji usiłowali odwlec moment zapanowania powszechnej szczęśliwości. 

Chłopi nigdy nie mieli szczęścia do rewolucyjnych elit. W czasie rewolucji francuskiej zasady nowego świata tłumaczyły im "piekielne kolumny" generała Westermanna, mordujące mieszkańców Wandei w sposób zawstydzający hordy Mongołów w zdobywanych miastach. Bolszewicy już po kilku miesiącach rozpoczęli gazowanie chłopów na Powołżu, a co starsi mieszkańcy polskich wsi jeszcze wciąż mają w pamięci rozkułaczanie i kolektywizację, prowadzone przez dziadków lub ojców przedstawicieli głównych nurtów współczesnych elit.

Od Średniowiecza bez zmian. Obecnie chamem jest ten, kto hamuje postęp. Pan Tobiasz ma zatem rację. Polskie dziadostwo odpowiedzialne za ledwie 4% PKB winno zamknąć się w swoich kurnych chatach, bo jak nie to przedstawiciele elit wywieszą transparenty, wrzucą setki memów do "mediów społecznościowych", a w ostateczności zbojkotują wszystko co polski cham wytwarza. 

Jedno tylko może elitę niepokoić, jak to ziarnko grochu podrzucone księżniczce pod kilkadziesiąt poduszek w znanej bajce Andersena. Co będzie jak ten pogardzany rolnik nie zasieje i nie zbierze? W literaturze aż roi się od wspomnień głodu. Najbardziej przejmujące jakie znam, to relacje nielicznych ocalałych z polskiej załogi Kremla, dla których gotowany pergamin był przysmakiem. Może zanim lepsi Polacy na serio wezwą do bojkotu produktów wytwarzanych przez gorszą część narodu, niech się zastanowią, jak długo pociągną na wydrukowanych przez siebie tonach papieru?

Nie mamy żadnego buntu mas przeciw warstwom wyższym. Nie mamy warstw wyższych godnych powszechnego szacunku i po każdych wyborach jest to coraz bardziej oczywiste.

A leniwi kmiecie? Owszem istnieją, w osobach swoich "późnych wnuków" przewodzących Europie.



kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo