kelkeszos kelkeszos
2104
BLOG

Cmentarze polskie. Cisza przeciw bluzgom.

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 188

Odkąd pamiętam, czas przygotowań do dnia Wszystkich Świętych był dla Polaków okresem szczególnym. Tak jak szczególne jest to święto. Listopad to dla Polaków niebezpieczna pora, to zdanie wypowiedziane przez Wielkiego Księcia Konstantego w dramacie Wyspiańskiego oddaje ducha tego miesiąca. Dla nas szczególnego. Listopad to wprawdzie miesiąc odzyskania niepodległości, ale też i miesiąc jej ostatecznej utraty, gdy po rzezi Pragi smętne resztki wojsk wielkiego niegdyś państwa kapitulowały w Radoszycach koło Końskich w takiej oto atmosferze: " W Radoszycach prócz Wawrzeckiego i Zakrzewskiego znajdowali się generałowie Giedroyć, Giełgud, Niesiołowski. Byli to ostatni dowódcy, którzy do końca wytrwali. Wszystko było w rozpaczy i ogłuszeniu, że wcale jeden do drugiego nie przemówił".

Na długie lata najbardziej polskim dla Polaków miejscem , musiały pozostać cmentarze. Tam nie sięgała władza zaborców, bo co mogli zrobić przeciwko lasom krzyży na nagrobkach zaświadczających, czyja to ziemia. W latach 1855r. - 1858r. ukazało się w Warszawie wydawnictwo unikalne na skalę światową. Monografia cmentarza. Autorem był Kazimierz Władysław Wóycicki, dziennikarz, pisarz, historyk, publicysta, który tym dziełem zapracował sobie na miano patrona głównej ulicy wiodącej na największy w Stolicy Cmentarz Północny. Książka, wydana w trzech tomach, z pięknymi rycinami, pod tytułem "Cmentarz Powązkowski pod Warszawą" to rzecz niezwykła. Omijając cenzurę, bo przecież nikt nie mógł zabronić opisywania nagrobków i życiorysów ludzi tam pochowanych, autor przedstawia historię współczesnej sobie Polski - kraju którego nie ma na mapach politycznych, ale żyje w pamięci i sercach ludzi, nawet jeśli pamięć wyryta jest na nagrobnych płytach.

Gdy za komuny nie było możliwości oficjalnego obchodzenia rocznicy wybuchu Powstania, dniem największej pamięci stawał się 1 listopada i poprzedzające tygodnie, gdy kto żyw spośród warszawskiej młodzieży zaangażowanej w harcerstwo spieszył na Powązki porządkować groby, przygotowując je na dzień Wszystkich Świętych, gdy zjawiała się tu całe miasto, chcąca oddać hołd swoim bohaterom. Jeśli miałbym określić jaka lektura kształtowała mnie i moich rówieśników, to z pewnością te kilka liter i cyfr na brzozowych krzyżach z kwater baonów harcerskich. Dziewczęta i chłopcy 18 - 22 lata. Często mniej, rzadziej więcej. Takich obrazów się nie zapomina, nawet jeśli potem człowiek widzi miliony innych.

Polski krajobraz kształtuję też jednak małe cmentarze wiejskie, często otoczone kamiennym murkiem, z jakąś drewnianą kapliczką, za wsią, czy miasteczkiem , pod lasem. Takich cmentarzy jak w Polsce nie masz żadnym innym kraju. One też dają świadectwo. Nazwiska często stanowiące zapis jakiejś archaicznej, nie znanej już polszczyzny, przypominające, że jesteśmy tu od wieków, ale też las krzyży, odpowiedź na pytanie, co Kościół Katolicki dał Polsce, które padło pod moją ostatnią notka, a w przestrzeni publicznej pada już bardzo często. Ano dał miliony ludzi i dziesiątki pokoleń, po których zostały nagrobne krzyże i to, kim jesteśmy. Te polskie wiejskie cmentarze mają często charakter zupełnie naturalny, tak jakby nie ręka ludzka jest stworzyła, ale wyrosły w samoistnie, jako niezbędna część krajobrazu, bez której musiałby się wydawać ułomny. Tak są zrośnięte z naszą oczywistością, czyli tym co oczy widzą. Zwłaszcza jesienią. Na przełomie września i października kończą się wykopki. Kiedyś na polach palono wyschłe ziemniaczane łodygi, piekąc w ogniskach ziemniaki. Gdy wieczorne dymy zasnuwały okolice, to ich widok i zapach powodował często zachwyt i oniemienie, jak u Norwida w "Próbach". Polski październikowo - listopadowy cmentarz wiejski, spowity taką mgłą i dymem nie znajduje słów do opisania.

W tym roku jest inaczej. Po raz pierwszy odkąd pamiętam. Cmentarze pozostaną ciche, nie będzie nawet słychać trzasku pękających zniczy, bo Premier ogłosił, że bezpieczeństwo jest ważniejsze od tradycji. Po raz pierwszy za mojego życia pamięć o zmarłych wyrażana w ten arcypolski sposób, w jaki to się od setek lat działo 1 listopada, została zabroniona.

Ale wokół cmentarzy dziesiątki tysięcy ludzi zebranych we wrzeszczący tłum może do woli ubliżać. Tłum oczywiście zeroemisyjny jeśli chodzi o wirusa. Bo gdyby był zagrożeniem epidemicznym, to pewnie by go rozpędzono, jak tych pielgrzymujących na groby.

Cmentarze mają tylko swoją ciszę, współczesna barbaria, tak inspirująca dla wielu, jak choćby pewnej blogerki z Salonu, która do tej pory nigdy nie przeklinała, ale teraz poczuła zachwyt nad hasłami skandowanymi przez "przyszłość", ma swój wrzask i swoje bluzgi, miotane w czasie, gdy powinniśmy słuchać ciszy. Jacy to biedni, nieszczęśliwi i skrzywdzeni ludzie.


kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura