kelkeszos kelkeszos
3078
BLOG

Jak upolować dinozaura, czyli program Platformy.

kelkeszos kelkeszos PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 127

W zamierzchłych czasach mojego dzieciństwa dużą popularnością cieszyły się dowcipy o Polaku, Rusku i Niemcu. Nie wiem kto je wymyślał i puszczał w obieg, ale schemat był zawsze ten sam. Karny choć tępy Niemiec, którego coś zawsze zjadało, albo sam ginął na skutek prezentowanej głupoty, butny i nieokrzesany Rusek z gadżetami  w typie najszybszego zegarka na świecie i trzeźwo myślący Polak, wychodzący swoim sprytem z każdej opresji.

W zakresie Ruska i Niemca te kalki nietrudno nałożyć na współczesne obozy polityczne, z Polakiem jest gorzej, bo łatwiej zdefiniować , w której formacji jego cechy nie występują, niż wskazać gdzie mamy ich komplet. Przyjmijmy jednak, że te właściwości szerzej demonstruje obóz prawicowy, a za przesłankę takiej opinii weźmy sytuację z 2015r., gdy niedoceniany Andrzej Duda pokonał hybrydę Niemca i Ruska, a PiS zdobyło samodzielną większość parlamentarną, w warunkach, gdy publicznie ogłoszono koniec tej partii.

Oczywiście przy wielu korzystnych zbiegach okoliczności, decydującym czynnikiem przesądzającym wygraną była zdrowa ocena sytuacji ubrana w ramy czytelnego programu wyborczego, wyraźnie wskazującego alternatywę dla Polski rządzonej przez liberalne elity. Oczywiście pomógł kryzys uchodźczy, bo gdyby jego realia nałożyć na schemat dowcipu, to jedni mówili bierzemy wszystkich, drudzy bierzemy wszystkich i rozdajemy im złote nocniki, a Polak mówił  - niech biorą Niemcy. Tym niemniej formacja Jarosława Kaczyńskiego dostała premię za pomysł na przebudowę polityki społecznej, przedstawiony w sposób dla każdego zrozumiały.

Natychmiastową reakcją na wyborczą klęskę, po stronie największej partii opozycyjnej było całkowite podpięcie się pod coraz radykalniejsze ruchy ulicznych kontestatorów nowej władzy, w nadziei na szybki efekt plastycznie opisany przez byłą premier ( premierę? ), następczynię Donalda Tuska, poprzez przyrównanie demonstrantów i ich medialnego zaplecza do działań ludzi pierwotnych, polujących na dinozaury. W tej efektownej metaforze, wprawiającej wprawdzie w osłupienie co trzeźwiejsze umysły, jedno się wszak zgadzało, pomimo wadliwego wskazania przez platformianą sawantkę obiektu polowania. Rzeczywiście watahy opozycyjne przemierzające ulice polskich miast podówczas głównie pod szyldem KOD - u , zapewne przypominały gromady pierwotnych myśliwych , zamieszkujących jaskinie i żyjących w warunkach znanych z "Walki o ogień".

Dynamika tych społecznych ruchów i ich liczebność, zwielokrotniona przez relacje zaprzyjaźnionych mediów wywołały w Platformie przekonanie, że "pisowska" władza nie ma szans na długie trwanie, a dodatkowo przyparta do muru przez zachodnich sojuszników pęknie jak mydlana bańka. To przeświadczenie pozostało do dziś i nie tylko obezwładnia jakiekolwiek możliwości pozytywnego działania po stronie Platformy, ale uniemożliwia w ogóle wejście z władzą w merytoryczny spór.

Ewa Kopacz zapewne nieświadomie zdefiniowała to co Platforma ma do powiedzenia w sferze publicznej. Rzucanie kamieniami i patykami, w nadziei, że masa ciosów obali w końcu dinozaura. Z czasem wygląda to coraz gorzej, bo z miesiąca na miesiąc i tak wątpliwa wcześniej estetyka jaskiniowców, w sferze kultury zamienia się w obraz przedstawiający ucztę człowieka z Cro - Magnon, choć akurat nie przypuszczam, żeby ci nasi protoplaści wyjadali pałeczkami własne płody.

Ostatnie miesiące to nie jest dobra passa obozu rządzącego. Oczywiście głównym winowajcą i wspólnym mianownikiem niepowodzeń jest tu "pandemia". Wydawałoby się , że dla opozycji jest to tak samo dobra okazja dla wykazania się odpowiedzialnością i przewidywalnością, jaką dla PiS w 2015r. był kryzys uchodźczy. Obiektywna okoliczność osłabiająca władzę. Im dłużej trwająca tym dla rządzących groźniejsza, bo negatywne skutki się nawarstwiają, publiczność jest zmęczona i coraz częściej na szalach trzeba ważyć różne racje i interesy. I coraz częściej ważący będzie się mylił. To nieuchronne, podobnie jak nieuchronny jest wzrost społecznego niezadowolenia. 

Normalni politycy, rzeczywiście dbający o dobro wspólne i mający pomysł na jego realizację wykorzystaliby sytuację w taki sposób , w jaki to zrobił Kaczyński. Przedstawili spójny program, dający zmęczonym ludziom nadzieję na przełom. Tymczasem Platforma uznała, że zbierze władzę z ulicy i wysłała po nią Martę Lempart i dowodzoną przez nią dzicz. Goniąc dinozaura jak zwykle zapomnieli o Polsce. Może to i lepiej.



kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka