kelkeszos kelkeszos
1127
BLOG

Ifigenia w Aulidzie, czyli życie na ołtarzu.

kelkeszos kelkeszos Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 81

Koniec wojny trojańskiej jest dość dobrze w kulturze popularnej opracowany, początek pozostaje nieznany. Oto flota grecka zebrana w Aulidzie w Beocji nie mogła wyruszyć przeciw Ilionowi, z powodu niesprzyjającego wiatru. A to najmniej materialny z żywiołów. Z ogniem, wodą, ziemią starożytni jakoś sobie radzili - z wiatrem nie. Aulida była krainą poświęconą Artemidzie i gniewowi tej bogini przypisywano problem. Ten rozwiązać można było tylko w jeden sposób - poprzez złożenie odpowiedniej ofiary. Ranga wyprawy wymagała stosownego poświęcenia - na ołtarz, pod nóż kapłana i zarazem wieszczka Kalchasa poszła królewska córka - Ifigenia. Bez słowa sprzeciwu, ze zrozumieniem konieczności. Nie zawahał się też ojciec - Agamemnon. Ta wojna wymagała takiej ofiary, a taki monarcha nie mógł jej odmówić. Wiatr zaczął wiać we właściwym kierunku.

Teraz podobne zachowanie wydaje się nam absurdalne i barbarzyńskie, nad wiatrem nauczyliśmy się panować, wiemy, że będzie słaby, umiarkowany, okresami dość silny z kierunków zmiennych. Inne żywioły też nam nie straszne - jesteśmy o krok od regulowania klimatu. Za parę dziesiątków lat to już z pewnością przyciskiem. Ale co ważniejsze - mamy też pewność, że ludzie nami rządzący, współcześni monarchowie, robią wszystko dla naszego dobra i w naszym imieniu. Tak aby nikomu krzywda się nie działa, panował powszechny dobrostan, a określenia "sto lat za murzynami" zniknęły z języka, jak zamarzyło się mędrcom.

W świeżej pamięci społecznej mamy jeszcze najkrwawszą z prowadzonych przez ludzkość wojen, w której takich Ifigenii poświęcono miliony. Podobno Stalin mawiał, że śmierć pojedynczego człowieka to tragedia, ale śmierć tysięcy to wyłącznie statystyka. I widzimy tych marszałków i generałów, na skinienie władców kreślących plany wielkich bitew, z określeniem poziomu akceptowalnych strat w zabitych i rannych. A przy tym wydaje się nam, że to bezpowrotna przeszłość, która nigdy nie wróci, bo ci postawieni przez nas na czele do tego nie dopuszczą, a świat przez nich zaprojektowany będzie o tyle lepszy od odchodzącego, że nikomu włos z głowy nie spadnie, a i łzy nikt nie uroni. Zdaje się, że zbiorowo ulegamy tej halucynacji.

Przytłaczająca większość naszego cywilizacyjnego dorobku, zamknięta w opowieściach, przypowieściach, pismach i nutach powstała przy świetle woskowych świec, albo łojowych kaganków, dla których napełnienia polowano na wieloryby. Lampa naftowa to był przełom o skali trudnej do wyobrażenia, że o elektryczności nie wspomnę. Od tego czasu nie minęły nawet dwa wieki, a my już się ogłosiliśmy miarą wszechrzeczy i panami stworzenia. A i wiatr do żeglugi stał się zbędny. Nie wiemy co to głód, odrywamy się od pojęć oczywistych jeszcze dla naszych rodziców. Co gorsza, widzimy, że pewne przekonania się utrwalają i nie jesteśmy przygotowani na jakiekolwiek wyzwania, a te przyjdą. Bo zawsze tak było.

Trudno nawet uchwycić przyczynę tego zjawiska. Powoli oplata nas sieć norm, którymi człowiek jest tak skrępowany, że nie ma mowy o tym, aby nie popełnił dziennie kilku wykroczeń przeciwko ustawom, rozporządzeniom, zarządzeniem, uchwałom, czy okólnikom. Wszystkie wydane dla naszego dobra, abyśmy nie musieli podejmować żadnego ryzyka, a życie toczyło się według sprawdzonych recept i bezkonfliktowo. A nad wszystkim czuwa gospodarz domu, nie da on krzywdy zrobić nikomu....Godzimy się na to ochoczo, margines protestujących uznaje się za ekscentrycznych wariatów, chcących nas cofnąć do barbarzyńskich czasów, w których człowiek nie znał dnia ani godziny. Teraz zna. I swoją uwagę może zaprzątać sprawami istotnymi, bo o trwanie i przetrwanie troszczą się inni. Na nasz byt nikt nie dybie, a zatem mamy czas miejsce i sposobność na rozwiązywanie problemów, z którymi ludzkość nie umiała sobie poradzić przez tysiąclecia swojej aktywności, a my tu w trymiga rozwiązujemy najistotniejsze kwestie związane z życiem, indywidualną tożsamością, płciowością, wojną, pokojem i zarazami. Tylko o wolności zapomnieliśmy. Widać niepotrzebna.

kelkeszos
O mnie kelkeszos

Z urodzenia Polak, z serca Warszawiak, z zainteresowań świata obywatel

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura